Tata męża zbudował duży dom z dwoma wejściami dla swoich dzieci. Niedawno przeprowadziliśmy się tam z rodziną, ale rzeczywistość okazała się daleka od ideału

przytulnosc.pl 1 tydzień temu

Mówiła mi mama: „Życie z rodziną męża nie będzie łatwe, przemyśl to dobrze”. Ale jej nie posłuchałam. Myślałam, iż moja sytuacja jest wyjątkowa i iż moje umiejętności komunikacji wystarczą, by utrzymać harmonię. choćby z niełatwą teściową udawało mi się znaleźć wspólny język! Ale kiedy jej zabrakło, problem pojawił się z innej strony. Od kilku lat dzielimy dom z szwagierką, która mieszkała tam już wcześniej. Nasz wprowadzający się do drugiej połowy dom wydawał się marzeniem, ale gwałtownie okazało się, iż jest ono pełne pułapek – a główną z nich jest charakter Gosi.

Teść mojego męża, pan Adam, zbudował dom specjalnie z myślą o swoich dzieciach. Wielki, bliźniaczy dom z dwoma wejściami, osobnymi podwórkami, wszystkim podzielonym równo i sprawiedliwie. Mieliśmy czuć się jak dwie odrębne rodziny w jednym miejscu. Kiedy pan Adam zmarł, zgodnie z jego wolą zamieszkaliśmy w naszej połowie.

Gosia mieszkała już w swojej części od jakiegoś czasu. Mieliśmy nadzieję, iż życie w pobliżu rodziny męża będzie miłe i wspierające. Niestety, gwałtownie zorientowaliśmy się, iż Gosia ma inne podejście do życia.

Na początku wydawało się, iż wszystko będzie w porządku. Gosia była miła podczas rodzinnych spotkań. Nasze córki, choć w różnym wieku, bawiły się razem. Ale życie obok siebie to coś zupełnie innego niż sporadyczne wizyty.

Gosia postanowiła zmienić układ naszych podwórek, twierdząc, iż nowy projekt „ucieszy sąsiadów”. Wynajęła architekta, ogrodnika i przygotowała plany. Miałyśmy pokryć połowę kosztów i zgodzić się na jej wizję. Nie byłam zachwycona, ale zgodziłam się, bo chciałam uniknąć konfliktów.

Jednak jej pomysły na nasz ogród były zupełnie sprzeczne z moimi. Chciałam małego warzywnika, ale Gosia uznała, iż „zrujnuje to harmonię ogrodu”. Ostatecznie musiałam zrezygnować.

Gosia traktuje mnie i moją rodzinę jak podwładnych. Daje wskazówki, kiedy powinniśmy przycinać krzewy, jak dbać o kwiaty, a nawet, co mamy robić w naszej części domu. Zaczęła też kierować swoją uwagę na moją córkę, Małgosię. Kiedyś usłyszałam od niej: „Ciocia Gosia powiedziała, iż nie mogę bawić się na jej podwórku, bo zniszczę kwiaty”. Jednocześnie jej córka może robić u nas, co tylko chce.

W końcu postanowiłam, iż nie mogę dłużej tolerować takiego zachowania. Wypracowałam kilka strategii, które pomogły mi stawiać granice:

  • „Mam prawo decydować o swoim życiu i swoim ogrodzie”.
  • „Nie pytam o twoją opinię, bo jej nie potrzebuję”.
  • „Jeśli to dla ciebie takie ważne, zrób to na swoim podwórku”.

Na początku Gosia była oburzona, ale zauważyłam, iż im bardziej stanowcza jestem, tym bardziej się wycofuje.

Mąż nie chce choćby myśleć o sprzedaży naszej części domu – to przecież pamiątka po jego ojcu. Ale życie w stresie nie jest rozwiązaniem. Myślę o postawieniu małej szklarni na wiosnę. Nie wiem, jak zareaguje Gosia, ale czy mam prawo rezygnować ze swoich marzeń?

Co byście zrobili na moim miejscu? Postawilibyście szklarnię czy spróbowaliście jakoś inaczej zażegnać konflikty?

Idź do oryginalnego materiału