Tamten dzień wywrócił moje życie do góry nogami Byliśmy w drodze na wakacje, jadąc z przyjaciółmi w stronę Mielna, kiedy coś przeszło pod koło i zmusiło mnie do gwałtownego hamowania. Zatrzymaliśmy się, by sprawdzić, co się stało, i nie mogłem uwierzyć własnym oczom.
Jeździliśmy wesoło, słońce grzało, słuchaliśmy muzyki, żartowaliśmy i w głowach mieliśmy jedynie grill, plażę i beztroskie dni. Droga wije się przez las, a nagle coś przebiegło właśnie pod koło. Wcisnąłem hamulec do oporu, auto lekko poślizgnęło się na bok i wszyscy odetchnęliśmy wstrząśnięci.
Widzieliście to? szepnęła Kasia, chwytając Marka za rękę.
Coś przejechało mamrotałem i natychmiast wyskoczyłem z samochodu.
Podbiegliśmy na pobocze. Serce waliło jakby już znało dalszy bieg wydarzeń.
I wtedy go zobaczyłem pod krzakiem siedziała mała istotka. Piesek chihuahua, drżący, brudny, wyczerpany i wystraszony do granic możliwości. Uszy rozstawione w dwie strony, a oczy pełne strachu, ale i ufności. Nie szczekał, tylko wpatrywał się w nas.
Jak tu trafił? szeptała Kasia, kucając obok niego.
Myślę, iż ktoś go wyrzucił odparł Marek, marszcząc brwi. Jechał samochodem i… po prostu go zostawił.
W tej chwili coś we mnie się zmieniło. Czułem się jakby patrzyło na mnie z zewnątrz.
Wziąłem go na ręce. Nie szarpał się, po prostu przycisnął nos do mojego karku. To był moment, w którym zrozumiałem, iż nie ma już drogi powrotu. Teraz był nasz. A adekwatnie mój. Bez zastanowienia powiedziałem:
Chodź, nazywamy cię Bonia.
Wakacje potoczyły się zupełnie inaczej niż planowałem. Nie było imprez, hałasu ani leniwych dni na plaży. Zamiast tego wizyty u weterynarza, trzy kąpiele dziennie, nocne spacery i niekończące się pytanie: Co podać temu małemu wybrednemu?.
Mimo to byliśmy szczęśliwi. Wszyscy. Zwłaszcza on. Bonia zdawał się wyczuwać, iż los się odmienił, i okazywał to miłością, lojalnością i cichym, zadowolonym mruczeniem, gdy zasypiał na moich kolanach.
Minęły dwa lata. Przeprowadziłem się do Poznania, rzuciłem pracę w korporacji i zacząłem fotografować bo Bonia stał się moim pierwszym modelem. Mamy teraz małe studio i rzadko kiedy się rozstajemy. Czasem trzeba pamiętać, iż życie nie zmienia się dlatego, iż tak postanowimy
lecz dlatego, iż po drodze pojawi się mały piesek, który nie pozwoli ci przejść dalej.
Tamten dzień naprawdę odmienił całe moje życie i jestem wdzięczny za każdą jego sekundę. Bo prawdziwą wartość niesie nie to, co planujemy, ale to, co spotykamy po drodze.

8 godzin temu