Szybowiec awaryjnie lądował i zatrzymał się na drzewach. Właścicielka działki: to nie pierwszy raz

2 tygodni temu

Obyło się bez ofiar, ale straty są. Chodzi o awaryjne lądowanie szybowca w Płocku. Maszyna zatrzymała się przy ulicy Bielskiej w Rodzinnych Ogrodach Działkowych.

Maszyna zawisła na drzewach na wysokości około trzech metrów. Właścicielka działki, na którą spadł szybowiec, relacjonuje, iż „to była chwila”.

Ja zdążyłam wyjść z działki i widziałam sytuację. To znaczy, widziałam szybowiec, który zniżył lot, skrzydłami zabujał i za moment usłyszałam hałas, uderzenie. Pomyślałam, tylko aby nie w mój domek — mówi właścicielka.

O krok od tragedii w Płocku

W wyniku wypadku nikt nie ucierpiał, ale mogło dojść do tragedii. Jak zaznacza właścicielka działki, dom znajduje się przy bardzo ruchliwej drodze.

To, iż ja mam straty, to nie powiem, iż jest to nieważne, bo dla mnie jest to bardzo ważne, ale pomimo wszystko, temu pan, który siedział za sterami szybowca, nic się nie stało. Jest tu ruchliwa jezdnia, całe szczęście, iż ten szybowiec nie spadł na nią. Wtedy nie obyłoby się bez ofiar — podkreśla.

„Sytuacja wyglądała niebezpiecznie”

Świadek wypadku, z którym rozmawiała nasza reporterka, mówi, iż sytuacja wyglądała niebezpiecznie.

Widziałem na własne oczy, jak ten szybowiec wyskoczył nagle zza ogrodzenia lotniska i po prostu na małej wysokości uderzył w budynek małej działeczki. Niestety, lokalizacja naszego lotniska jest taka, iż na drodze podejścia i wzbijania się jest droga i to dość ruchliwa. Naprawdę mogło dość do nieszczęścia, na przykład do kolizji z jakimś środkiem transportu zbiorowego — podkreśla świadek.

Kolejne zdarzenie z udziałem szybowca

Właścicielka działki, na którą spadł szybowiec, informuje, iż to nie pierwsze takie zdarzenie w tym miejscu, ale wcześniejsze nie były tak poważne.

Kilka lat temu samolot, który lądował, a wcześniej wyciągał szybowiec, liną uderzył w dach, w komin. Były monity z lotniska, iż drzewo czy komin są za wysokie. Mąż wtedy obniżył komin i zamówił firmę, żeby przycięła dwa świerki. My się dostosowaliśmy, ale kiedyś też lina uderzyła w dach, wtedy obyło się bez konkretnych uszkodzeń — mówi właścicielka.

60-letni pilot najprawdopodobniej podczas lądowania zahaczył o drzewa i spadł na teren ogródków. Na szczęście mężczyzna nie doznał obrażeń.

Teraz przyczyny zdarzenia zbada Komisja Wypadków Lotniczych.

Idź do oryginalnego materiału