Wykoszona została kilka dni temu roślinność porastająca brzegi płynącej przez nasze miasto Strugi Goleniowskiej. Artur Furdyna, prezes Towarzystwa Przyjaciół Rzek Iny i Gowienicy działania te… krytykuje.
Wniosek o oczyszczenie i udrożnienie rzeczki złożył pod koniec maja miejski radny Andrzej Różański, twierdząc, iż przyniesie to szereg korzyści, w tym poprawę bezpieczeństwa przeciwpowodziowego, poprawę walorów przyrodniczych i zwiększenie retencji wód opadowych. Najwyraźniej poskutkowało, bo Struga wygląda w tej chwili jak na załączonych obrazkach. Teoretycznie można odtrąbić sukces.
Walory estetyczne to oczywiście kwestia ocenna, pytanie o zasadność tego typu działań zadaliśmy jednak specjalizującemu się w ochronie i renaturyzacji ekosystemów rzecznych na Pomorzu Zachodnim Arturowi Furdynie. A ten, jak się okazuje, ma do tematu wiele uwag.
– Wykonane na Strudze działania nie powinny pogarszać stosunków wodnych, zgodnie z artykułem Art. 234. ustawy Prawo wodne. Powstaje pytanie, czy przyspieszenie odpływu wody z dopływu wyższego rzędu nie spełnia znamion naruszenia tego artykułu, szczególnie, gdy zestawimy działanie z faktem permanentnej suszy w regionie? Sytuacja hydrologiczna w Polsce jest zła, z tendencją do jeszcze gorszej. Kiedy zastanowić się, co jest powodem coraz większej suszy, powstaje pytanie o cel akcji takich, jak na Strudze, których skutkiem jest obniżenie poziomu wody znacznie poniżej wypełnienia gleby w zlewni. Kiedy wszystkie dopływy potraktujemy w ten sposób, nie oczekujmy, iż stosunki wodne pozostaną na adekwatnym, zbliżonym do naturalnego poziomie. Innymi słowy, przyspieszenie odpływu wód z krajobrazu, w tym obszarów miejskich, jest działaniem powodującym suszę. Jednocześnie, pozbawianie sieci rzecznej struktur spowalniających odpływ, w razie opadu nawalnego sprzyja wystąpieniu podtopień, szczególnie w okolicy odcinków o mniejszych spadkach.

Samo wykonanie „oczyszczenia” koryta i brzegów z roślinności pozostawia wątpliwość o zachowanie bezpieczeństwa, gdyby nagle wystąpił znaczny opad. Wezbranie zbierając z brzegów pozostawioną roślinność mogłoby na wąskim przepuście stworzyć zator, aż po przelanie drogi. Badania na świecie dowiodły zwiększenia dotkliwości wezbrań na terenach o sztucznie przyspieszonym odpływie wód.
Na koniec wreszcie, oczyszczona z flory rzeczka nie spełnia funkcji samooczyszczania niosąc do Iny cały ładunek biogenów zebrany ze zlewni.
Podsumowując, czyjś pogląd, gust, nie powinien być powodem podejmowania decyzji o ingerencje w koryta rzek. Porost rzeczki naturalną roślinnością, choćby drzewami, jest skutkiem dostępnego ładunku biogenów. W naturze to zrównoważony układ, skutkiem którego wody w zlewni nie brakuje choćby przy dłuższych okresach bez opadów. Koryta naszych rzek powinny być sprzątane ze śmieci, nie roślin, które stabilizują poziom wody i regulują tempo jej spływu – komentuje A. Furdyna.
Artur Furdyna, dodajmy, jest od wielu lat prezesem Towarzystwa Przyjaciół Rzek Iny i Gowienicy.


