Spacer we mgle, pierwszy obiad z airfryera

tenuieum2.blogspot.com 2 dni temu

i milion innych robót w domu, związanych z mamą, z pracą, z moim własnym domem. Ot, taka zwykła niedziela.

O spacerze więcej na ważce zaraz. Mgła była cały dzień


tak w porównaniu z wczorajem w tym samym miejscu:


Tyle, iż dziś odgięło mnie nad Wisłę.

Co do obiadu: ze spaceru wpadłam mocno spóźniona, więc mięsko (rozmrożone, wytaczane w przyprawach, surowe) wylądowało we frajerze i po piętnastu minutach wyjęło się mięciutkie i rumiane, kaszę z wczoraj odgrzałam na gazie, ogórki wyjęłam ze słoika - i w ten oto sposób obiad wjechał na czas. Mama jęczy, iż frajer na pewno jest niezdrowy i to jakieś szkodliwe fale tak gwałtownie upiekły tego kurczaka. Nie wiem, czy na dłuższą metę pozwoli się karmić obiadkami z frajera, zobaczymy.

1088.
Idź do oryginalnego materiału