i milion innych spraw do załatwienia. Na liście rzeczy do zrobienia dziś miałam 20 pozycji, wykreśliłam dziewięć. 11 zostaje na kolejne dni. Nie iż nie dojdzie nic nowego, hehe.
Jedną z tych spraw są śliwki.

Miały wylądować w occie, ale mama orzekła, iż są za bardzo dojrzałe, więc wylądują w dżemie.
Kolejną sprawą było podlanie ogrodu, bo u nas susza absolutna i wcale nie ciepło - a przy podlewaniu choćby zimno. Przy okazji ganiam niszczące wszystko nornice i zmieniam nieco hm ogrodowy wystrój.
Nie wiem, czy nornica to też włamywacz.
Sebastiana nakryłam na gzymsie kiedy było jeszcze, powiedzmy, widno.
Podejrzewam, iż taki Sebastian potencjalnie mógłby mi pomóc rozwiązać nornicowy problem. Ale jak go poprosić grzecznie a skutecznie?
A jutro już oficjalnie wracam do roboty... :( Dałby Bóg, iż ostatni raz wracam. Na chwilę obecną mam 21 godzin i wcale nie chcę mieć więcej.
1307.