Świetna ta twoja sprawiedliwość, Halino Stanisławo! Czyli nasze dzieci zeszłego roku prażyły się na działce, potem cały rok harowaliśmy, żeby twój domek doprowadzić do porządku, a teraz dzieci Nastki będą korzystać z udogodnień, podczas gdy nasze siedzą w domu? Bardzoś uczciwa! nie wytrzymała Olga.
Tak, mówiłam, iż to dla dzieci, ale nie powiedziałam, iż tylko dla waszych! Myślisz, iż nie mam innych wnuków? Najpierw wasze dzieci odpoczywały, teraz Nastki wszystko fair!
No cóż, przywieziecie swoje w przyszłym roku. Działka przecież nie ucieknie. W końcu to jedna rodzina! Gdzieś wy pomagacie, gdzieś Nastka. A tak w ogóle to moja działka i robię z nią, co chcę!
Aha! Piasek do piaskownicy Nastka przywiozła przez cały ten czas. No cóż, bezcenny wkład sarknęła synowa.
Halino Stanisławo, sprawiedliwość to gdy po równo. Może weźmiesz jedne dzieci na miesiąc, potem drugie?
Co ty! Przez te dwa miesiące padnę. Nie jestem już w wieku, żeby radzić sobie z takim tłumem zaprotestowała teściowa.
A co z dwoma tygodniami?
Nie mogę. Już obiecałam Nastce. Ona z Waldkiem mają urlop w lipcu, chcą odpocząć bez dzieci. Więc nic z tego.
Przywieźcie w następną środę, do piątku. Kilka dni z nimi spędzę z przyjemnością, ale dłużej To już za dużo.
Olga głośno westchnęła. Kilka dni Biorąc pod uwagę, ile włożyli w tę działkę to nic! Prawie jałmużna, zwłaszcza w tych okolicznościach.
Dobrze. Zrozumiałam. Do widzenia powiedziała i odłożyła słuchawkę.
Kobieta złapała się za głowę. I co teraz? Cały rok dzieci żyły nadzieją, iż w końcu pojadą do babci na działkę, pobawią się na nowym placu zabaw, popluskają w basenie, a teraz teraz wszystko to przypadnie innym.
A zaczęło się tak niewinnie. Zeszłego lata Jarek pojechał do matki, a Olga z nim. Ostatni raz była na tej działce z dziesięć lat temu, gdy teść jeszcze żył. adekwatnie od tamtej pory nic się nie zmieniło
Nawet wcześniej nie było tam wygód, a teraz domek bardziej przypominał zaniedbany szopa. Skrzypiące okna, stara toaleta na zewnątrz, chwasty po pas Dach się przechylił. Z drzew zwisały suche gałęzie.
W środku nie lepiej. Meble jeszcze z PRL-u, wyblakłe tapety, w niektórych miejscach zapadnięta podłoga. Pachniało stęchlizną i pleśnią.
Oj, tyle tu roboty, tyle roboty kiwała głową teściowa. No, synku, zacznij chociaż od trawy i gałęzi. Pokażę ci, co przyciąć.
Podczas gdy Jarek zajmował się zewnętrznymi pracami, Halina Stanisława zaparzyła herbatę dla siebie i synowej. Najpierw rozmawiały o codziennych sprawach: ocenach w szkole, pracy, zdrowiu. A potem
Chętnie wzięłabym tu wnuki, ale co one tu będą robić? nagle powiedziała teściowa i westchnęła ciężko. Co najwyżej łapać żaby przy strumyku albo grzebać w ogródku. Przecież tu ani wygód, ani rozrywek.
Olga rozejrzała się po kuchni. Przypomniała sobie, jak sama spędzała lato u swojej babci na wsi. Dla niej choćby karmienie kur było małą przygodą.
Z euforią szukała dżdżownic, gdy dziadek szedł na ryby, i wiła wianki z kwiatów, na które babcia jakoś narzekała.
Te pnącza! Nie ma od nich spokoju! zrzędziła.
Olga nie rozumiała, czemu babcia się denerwuje. Przecież kwiaty były piękne.
Wtedy niemal każdego dnia odkrywała coś nowego. Cieszyła się, gdy udało jej się zobaczyć niezwykłego motyla.
Płakała, gdy schwytana przez nią mucha okazała się pszczołą i boleśnie użądliła. To właśnie te wakacje u babci zapamiętała najlepiej.
Oczywiście chciałaby, by jej dzieci też miały takie ciepłe wspomnienia.
Słuchajcie, może wspólnie doprowadzimy to miejsce do porządku? zaproponowała Olga. Nie od razu, oczywiście, po trochu.
Właśnie! O to mi chodziło ucieszyła się Halina Stanisława. Zamiast wydawać na jakieś zagraniczne wakacje, lepiej zainwestować we własne.
Mnie tam wszystko jedno, mi i tak jest dobrze. Ale waszym dzieciom będzie odpoczynek. Morza w mieście nie ma, ale przynajmniej w jeziorze się wykąpią. Będę je co roku brała do siebie.
Tak też zrobili. Już pod koniec lata na działce pojawiły się nowe okna. Mąż naprawił płot, Olga znalazła meble do pokoju dziecięcego.
Używane, ale w dobrym stanie. Sierpień dzieci spędziły u Haliny Stanisławy i wróciły pod wielkim wrażeniem.
Mamo, a jeszcze nas puścisz do babci Hali? U niej tak fajnie! Zbieraliśmy ślimaki, łapaliśmy koniki polne, choćby myszkę widzieliśmy! I modliszkę! zachwycał się młodszy syn.
Oczywiście, iż was puszczę uśmiechnęła się Olga. Pomagamy babci, więc w przyszłym roku będzie jeszcze lepiej.
Halina Stanisława też to słyszała, uśmiechała się i kiwała głową.
Właściwie cały rok minął na wydatkach i oczekiwaniach. Pod dom doprowadzono wodę, zrobiono łazienkę, samodzielnie przeprowadzono kosmetyczny remont. Jak potrafili.
Kupili klimatyzator, by uciec przed upałem. W ogrodzie pojawiła się altanka, piaskownica, basen.
Nie stacjonarny, ale na stelażu dzieci i tak były zachwycone. Ciągle pytały, kiedy wreszcie pojadą do babci, żeby z tego wszystkiego skorzystać.
Jacy wy jesteście wspaniali! cieszyła się Halina Stanisława. Teraz wnuki będą w raju.
Wtedy Ol