Skrajnie zaniedbany przez miasto kot ze Złotoryi. Leczenie będzie drogie

13 godzin temu
Wracamy do sprawy kota uratowanego przez mieszkańców Złotoryi przed wywiezieniem do lasu. Według Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Jaworze, które wzięło go pod swą opiekę, jest w dramatycznym stanie. Waży niespełna 2 i pół kilograma, ma wszystkie kostki widoczne gołym okiem, zaniedbane uzębienie wymagające pilnej interwencji stomatologicznej, skołtunioną sierść i - to najgorsza wiadomość - wirusa FIV. W takim stanie absolutnie nie może wrócić na ulicę a leczenie będzie bardzo kosztowne. Ruszyła internetowa zbiórka na ratowanie Kostka (poniżej link). Kostek to imię kota - nowe, może jedyne jakie miał w swym życiu. W weekend błąkał się po centrum Złotoryi. Mieszkanki poprosiły straż miejską o interwencję. Jak twierdzą, strażnicy zamierzali wywieźć zwierzaka do lasu, aby nie stwarzał więcej problemów. Oburzone, nie pozwoliły go zabrać. Dzień później kot został odwieziony do Bolkowa, to ośrodka prowadzonego przez TOZ Jawor.

[news:1710549]

"Kostek trafił do nas odwodniony, z nosem zaklejonym strupem, przez co miał trudności z oddychaniem. Z oczu i nosa wciąż leci wydzielina, a trzecie powieki są wysunięte. Badania krwi potwierdziły FIV – wirusa niedoboru immunologicznego, który osłabia jego odporność i zwiększa podatność na infekcje. Taki kot KATEGORYCZNIE nie może mieszkać na ulicy, ani z innymi zdrowymi kotami" - czytamy na facebookowej stronie TOZ Jawor -Koty.
Idź do oryginalnego materiału