Skąd pochodzi Bóg? Czy może istnieć coś bardziej doskonałego niż On? Zastanówmy się nad tymi i innymi pytaniami o nasze pochodzenie.
Nieraz pojawia się argument, iż skoro Bóg istnieje, to należałoby zadać również pytanie: „skąd On pochodzi”? Jest ono często łączone z pytaniem o to, kto Go stworzył, co było przedmiotem innego, podobnego tematycznie artykułu. Pytanie, skąd pochodzi Bóg, na pierwszy rzut oka wydaje się być zasadne. W końcu jest to pytanie, które czasami sobie zadajemy w odniesieniu do przedmiotów i osób otaczających nas. Dziecko na pewnym etapie zada pytanie: „skąd ja się wziąłem?”, a idąc dalej: „skąd się wzięli moi rodzice?”. A zatem prędzej czy później to pytanie zostanie użyte w kontekście pochodzenia samego Boga, jako Źródła wszystkiego, co istnieje.
W poszukiwaniu źródeł istnienia
Ateista odpowie z przekonaniem, iż Boga wymyślił sam człowiek. Wtedy oczywiście zostaje postawiony przed pytaniem, skąd w takim razie pochodzi nasz Wszechświat i my w nim? Badania naukowe zdążyły wykazać (i logika to też podpowiada), iż nasz Wszechświat nie może być odwieczny. A zatem pytamy dalej, co było przed Wielkim Wybuchem? Czy wieloświat, z którego miałby się wyłonić nasz Wszechświat, naprawdę istnieje? A jeżeli tak, to skąd się ten wieloświat wziął? W tym wypadku będziemy musieli się cofać dalej i dalej w hipotetyczne byty, których nie potrafimy empirycznie zbadać.
Problem z powyższymi dywagacjami polega na tym, iż świat naukowo-akademicki stale dąży do wyeliminowania Boga z tej całej układanki stworzenia. Uważa się, iż świat (tj. Wszechświat) powstał sam z siebie i żaden Bóg wcale nie był do tego potrzebny. Czasem pojawiają się choćby propozycje, iż nasz Wszechświat powstał w jakimś laboratorium lub jest symulowany przez komputery sterowane przez istoty pozaziemskie podobne do nas, tj. ze swej natury ograniczone w czasie i przestrzeni1. Ponownie jednak zadamy pytanie, skąd te istoty miałyby pochodzić i czy ich Wszechświat też nie jest symulowany przez kogoś innego.
Bezwładna zmiana wymaga wprawienia w ruch
Tymczasem prawdziwy problem sprowadza się do kwestii zmienności i bezwładności przyrody. Zauważył to już znany nam ze starożytności Arystoteles, kiedy wpadł na pomysł istnienia pierwszego poruszyciela (łac. primum movens), który musiał jako pierwszy wprawić przyrodę w ruch2. Współcześnie wiemy, iż kiedy coś się zmienia samo z siebie, to zawsze pod wpływem innej zmiennej. Świat przyrody nie stoi w miejscu, siły fizyczne bez przerwy oddziałują na siebie w sposób bezwładny (inercyjny). Dotyczy to nie tylko naszego uporządkowanego Wszechświata, ale prawdopodobnie również hipotetycznego wieloświata, jeżeli istnieje.
Innymi słowy, upierając się, iż na powstanie Wszechświata czy wieloświata nie wpłynął żaden czynnik osobowy mający władzę nad otoczeniem, świat naukowo-akademicki będzie ciągle zmuszony szukać naukowego (lub choćby matematyczno-logicznego) wyjaśnienia każdego kolejnego bezwładnego bytu, który przyjdzie naukowcom do głowy. Gdzie taki ciąg bytów się kończy? Który byt był tym pierwszym? Czy w ogóle był jakiś pierwszy byt, który moglibyśmy nazwać odwiecznym i doskonałym? jeżeli tak, to jak mielibyśmy rozumieć jego „doskonałość”, skoro sam zmienił się w sposób bezwładny i poruszył całą machinę bezwładności? I skąd ten byt w ogóle się wziął?
Świadoma i doskonała istota osobowa
Możemy zadawać takie pytania w nieskończoność, dopóki mamy do czynienia z bytami, które podlegają ciągłym, bezwładnym zmianom. Może zatem lepiej świadomie zmienić nasze własne nastawienie do problemu? Może warto się zastanowić, czy gdzieś tam na początku nie ma bytu, który nie jest ani bezwładnie dynamiczny, ani bezwładnie statyczny (stojący w miejscu bez możliwości ruchu)? Jedynym wyjściem wydaje się to, iż musi być tam ktoś, kto ma władzę, aby zarówno stać w miejscu, jak i poruszyć się i spowodować ruch wokół siebie. Taka była konkluzja Arystotelesa i bardzo trudno o inną.
Co więcej, musi to być ze swej natury istota osobowa, która ma doskonałą władzę nad tym, co robi. Ponieważ w jej otoczeniu nie ma jeszcze żadnego wszechświata, to nie ma innych bytów, które byłyby ograniczone w czasie i przestrzeni. Skoro zatem ów byt jest całkowicie niezależny od jakichkolwiek wymiarów czy jakiejkolwiek logiki, to sprawia to, iż jest on istotą doskonałą pod każdym względem. I tak się składa, iż jest to jednocześnie najbardziej doskonała istota, którą ograniczony umysł człowieka jest w stanie wymyślić3. Innymi słowy, nie może być nic doskonalszego od tej istoty.
Nie ma zatem nikogo bardziej doskonałego (przynajmniej według naszej zdolności pojmowania), kto by tę istotę miał stworzyć. Nie ma też żadnego miejsca ani czasu, z którego ona by pochodziła. Ta istota po prostu jest – i tyle, to wszystko. A więc dopiero od tej istoty pochodzi wszystko inne, co istnieje: wymiary, czas, przestrzeń, miejsce, wydarzenie… I oczywiście wszelka energia i materia, czyli ciała fizyczne, które wypełniają owe wymiary.
Doskonała istota osobowa – byt niepotrzebny?
Ateiści często powołują się na brzytwę Ockhama, czyli zasadę filozoficzną, która głosi, iż nie należy mnożyć bytów ponad potrzebę. Świat naukowo-akademicki od XVIII wieku aż do dzisiaj próbuje udowodnić, iż istnienie Boga wcale nie jest potrzebne, aby istniał nasz Wszechświat. Zadajmy jednak inne pytanie, odwracając brzytwę Ockhama: jakie byty faktycznie są potrzebne, aby nasz Wszechświat istniał? Czy wystarczy sam Wszechświat? Czy musimy postulować istnienie wieloświata? A jeżeli wieloświat istnieje, to jaki byt jest potrzebny, aby ten wieloświat istniał? Jak widzieliśmy wyżej, takie rozumowanie prowadzi nas donikąd.
Wniosek zatem jest taki, iż musimy pozwolić na istnienie bytu osobowego i zdolnego do świadomego wykonywania ruchu, czy wręcz tworzenia rzeczywistości. Z pewnością wiedział o tym sam William Ockham, od nazwiska którego pochodzi właśnie brzytwa Ockhama. Co ciekawe, sam Ockham nigdy nie użył swojej zasady ekonomii myślenia przeciwko istnieniu Boga. Był on bowiem franciszkańskim teologiem żyjącym w XIII-XIV wieku. Jego poglądy na temat Boga zostały jednak uznane za heretyckie przez Kościół katolicki (lecz udało mu się zbiec, w efekcie czego był ekskomunikowany). Uważał, iż twierdzenie, jakoby Bóg działał wyłącznie racjonalnie, ogranicza Jego suwerenność4. Warto o tym pamiętać, gdy znowu pojawi się argument o brzytwie Ockhama w dyskusji między ateistami i teistami.
Biorąc pod uwagę powyższe fakty, istnienie doskonałej istoty osobowej, takiej jak Bóg, w którego wierzył Ockham, najwyraźniej nie podlega jego zasadzie ekonomii myślenia. Wręcz przeciwnie, owa istota jest potrzebna, aby istniało wszystko, co istnieje i co możemy badać. Możemy natomiast obrócić tę argumentację przeciwko potrzebie istnienia np. wieloświata i kolejnych bytów, z których ów wieloświat miałby pochodzić. W tym wypadku rzeczywiście mamy do czynienia z mnożeniem bytów ponad potrzebę5. Wystarczy bowiem, iż istnieje doskonały byt osobowy, od którego pochodzi wszystko.
Co Biblia mówi o Bogu „Jestem”?
Pismo Święte właśnie taki byt nazywa Bogiem. Na kartach Biblii On sam określa siebie jako Jahwe, czyli „Jestem, Który Jestem”, lub po prostu „Jestem”6. Nie istnieje lepsze imię dla tej istoty, które określałoby Jego doskonale wieczną i całkowicie pozawymiarową naturę. On po prostu jest – czy to teraz, czy kiedykolwiek, czy „nigdy” (w sensie istnienia poza jakimkolwiek czasem)! Nie jest to więc imię, które nosiliby rzekomi politeistyczni bogowie, tacy jak Zeus czy Ra. Bóg Jahwe jest jedyny w swoim rodzaju – jest ponad wszystkim i poza wszystkim, co stworzone, czy to fizyczne, czy duchowe.
Kim jest ten Bóg? Według deistów On stworzył nasz Wszechświat, ale pozostawił go własnemu losowi, już nie ingerując w niego. Tak jak dla wielu politeistów, stał się On deus otiosus, bogiem nieobecnym w życiu ludzi7. Jednak Pismo Święte maluje zupełnie inny obraz Boga. Choć całkowicie transcendentny względem Wszechświata i nas, jednocześnie Bóg ten objawia się w nim i pośród nas. Przekazuje nam również swoje słowa. Zostały one zapisane na kartach Pisma Świętego8, które również samo jest uważane za słowo Boże.
I co najważniejsze, są to słowa o Jego miłości względem nas. Często miłości niełatwej, bo po drugiej stronie jest pełny grzechu człowiek. Miłość ta została jednak wyrażona przez Boga zwłaszcza w osobie Jego Syna, Jezusa Chrystusa, który poniósł śmierć za nas z powodu naszych grzechów. To właśnie w Jezusie Chrystusie ów Bóg identyfikuje się nie tylko jako nasz Stwórca, ale również jako nasz Odkupiciel i wreszcie jako nasz ukochany Ojciec9. On kocha nas i wie o nas wszystko – może więc warto, abyśmy poznali Go bliżej?
Przypisy
- A. Ananthaswamy, Do We Live in a Simulation? Chances Are about 50-50, Scientific American, 13.10.2020, https://www.scientificamerican.com/article/do-we-live-in-a-simulation-chances-are-about-50-50/[dostęp: 29.04.2024].
- Arystoteles, Metafizyka, Księga Lambda (XII), https://sady.up.krakow.pl/fil.arystoteles.metafizykaXII.htm [dostęp: 29.04.2024].
- P. Bylica, Dowód ontologiczny, Contra Gentiles, https://contragentiles.pl/czytelnia/teizm-chrzescijanski/argumenty-przeciwko-naturalizmowi-i-na-rzecz-istnienia-boga/dowod-ontologiczny/ [dostęp: 29.04.2024].
- Zob. https://www.christiancentury.org/reviews/2008-10/sovereignty-god-state-and-self [dostęp: 29.04.2024].
- G. F. R. Ellis, Does the Multiverse Really Exist?, Scientific American, Vol. 305, No. 2, 08.2011, str. 39, https://www.jstor.org/stable/26002750?mag=the-real-science-of-the-multiverse&seq=1 [dostęp: 16.04.2024].
- Wj 3,14; Biblia Tysiąclecia.
- Deus otiosus, Encyclopaedia Britannica, https://www.britannica.com/topic/deus-otiosus [dostęp: 29.04.2024].
- Mt 3,17.
- J 20,17.
Grafika na górze dla ilustracji. © Źródło: Adobe Stock. Autor: ekapolsira.