Sekrety rodzinne i nowe mieszkanie

5 dni temu

Rodzinne sekrety i nowy dom

— Przyjeżdżajcie do mnie na wieś z mężem! — zaprosiła matka Weronikę.
— Na pewno, mamo, przyjedziemy — odparła Weronika, ukrywając zmęczenie w głosie. — Kasia zda egzaminy i przyjedziemy wszyscy. Tomek też chce. Wcześniej jeździł do swojej rodziny na wieś, ale od kiedy ich nie ma, ani noga!
— Jak to? — zdziwiła się matka. — Przecież ma tam braci, siostry…
— Nie lubi o tym rozmawiać — cicho odpowiedziała Weronika. — Na groby rodziców jeździmy, ale tylko na chwilę, nie zaglądamy do rodziny. Tomek im pomagał, a po ich śmierci zamknął się w sobie przez to, co się zaczęło…

— Weronika, dlaczego wszystko na siebie bierzesz? — oburzała się matka. — Co to za mąż? Zdrowy chłop, a ty go żałujesz. O siebie trzeba dbać! On u ciebie tylko śmieci wynosi…
— Mamo, już o tym rozmawiałyśmy. Nic nie biorę na siebie. Kochamy się, a on zarabia pieniądze.
— Nie o pieniądze chodzi! W domu ci nie pomaga!
— A co ma pomagać? Mieszkanie mamy malutkie. Przyszedł, na kanapę się położył. Nie ma co robić.
— A kiedy kupicie większe? Dwa pokoje — i tyle!
— Nie wiem — z westchnieniem odpowiedziała Weronika. — Chcieliśmy, oszczędzaliśmy, a teraz się wahamy…

Kasia po szkole planowała iść do technikum, a za rok była matura. Weronika tęskniła za wsią. Miasto wydawało się obce, choć mieszkała tam od lat. Wyjdziesz na ulicę — same babcie na ławkach, szepczą, każdego komentują. Na wsi też są plotkarki, ale powietrze jest swojskie.
— Przyjeżdżajcie w odwiedziny — nalegała matka.
— Przyjedziemy, jak Kasia zda egzaminy. Tomek też pojedzie. Wcześniej co lato jeździł do swoich, ale po śmierci rodziców przestał. choćby słuchać o nich nie chce.
— Jak to? Przecież ma rodzinę, groby…
— Nie przypominaj mu o tym, mamo. Na groby jeździ, ale szybko, bez spotkań z rodziną. Wszyscy się pokłócili.

Tomek był najmłodszy w rodzinie. Każdy urlop spędzał na wsi pod Łodzią, pomagał rodzicom: dom naprawiał, szopę zbudował, ojcu narzędzia kupował. Rodzice dawali pieniądze, ale on często dokładał swoje. Gdy ich zabrakło, bracia natychmiast rozkradli wszystko, co cenne. Narzędzia zabrali, mówiąc: „Tobie w mieście niepotrzebne”. Z domu zniknęły choćby rzeczy, które Tomek chciał zachować na pamiątkę. choćby stara witryna opustoszała.

Został tylko zestaw sztućców z mosiądzu — tuzin sztuk w zmatowiałym pudełku. Nikt na nie nie spojrzał. Tomek przywiózł je do domu. Weronika milczała — to była pamiątka po jego rodzicach.
— A dom? Przecież trzeba było podzielić — spytała matka.
— Nie. Siostrzeniec już się wprowadził z rodziną. Jest testament. Tomek przyjechał, nie kłócił się, ale później o mało nie doszło do bójki. Teraz mieszkają w tej samej wsi jak wrogowie.
— A sztućce? Ciągle czarne?
— Wypucowałam je. Tomek ucieszył się jak dziecko. Mówił, iż takie widział tylko w dzieciństwie. Ktoś podarował rodzicom, a oni ich nie używali, chronili jak skarb…

Na wsi u teściowej było cicho i przytulnie. Tomek obszedł podwórko, zorientował się, co trzeba naprawić. Nikt nie wtrącał się z radami, jak jego bracia, którzy tylko rozkazywali, a sami nie kiwnęli palcem.
— Weronika, a może ogrodzenie postawimy? Teściowa nie będzie miała nic przeciwko? Mamy oszczędności, nie musimy od niej brać — zapytał Tomek przed snem.
— Zapytam o ogrodzenie.
— Letnia kuchnia też wymaga remontu. I jeszcze parę rzeczy…
— I nie będziesz leżał na kanapie? — uśmiechnęła się Weronika.
— To nie miasto. Własny dom to co innego.

Teściowa ucieszyła się, gdy zięć wziął się za ogrodzenie. choćby nie marzyła o takim luksusie, myślała, iż stary jeszcze posłuży. A gdy zaczął remontować letnią kuchnię, aż promieniała z radości.
— Po co wam nowy dom? Macie gotowy, niedaleko miasta. Mnie już niedługo zostanie, jestem słaba…
— Mamo, mamy Kasię. Trzeba pracować.
— Kasia jest dorosła, poważna. Cały czas z książkami. Można ją choćby samą zostawić. Miasto blisko, można dojeżdżać. Praca się znajdzie. Nowy rolnik dobrze płaci, ma maszyny — szklarnie, pola…
— Nie wiem. To duża decyzja.
— Dom mam przestronny, nie będę przeszkadzać. Nie trzeba wiele. Poza tobą nie mam nikogo. Siostrzenica tylko po pieniądze zagląda.

— Po pieniądze?
— Grządki wypieliła, oczywiście nie za darmo. Nie prosiłam, ale zapłaciłam. Do domu nie wpuszczam, a ona chętnie. Znasz ją — co źle leży, to zniknie. Zaproponowała, żeby dostała zasiłek za opiekę nade mną. Ale nie jestem jeszcze taka bezradna i wiek nie ten. Ty przecież przyjeżdżasz. Szkoda, iż Tomek rzadko bywał. Odwołuję wszystkie złe słowa o nim. Nie naglę, pomyślcie o przeprowadzce.

— Ciociu, skąd ty masz nowe ogrodzenie? Narzekałaś, iż emerytury nie starcza! Żal ci grosza za pomoc? — rozległ się głos siostrzenicy, Ani.
— A niech mnie, mówiła o wilku, a wilk tuż… — westchnęła matka.
— Ja się z nią rozmówię — odcięła Weronika. — Cześć, kuzynko. O co hałas?
— No bo…
— Bo! Teraz my tu mieszkamy. Pomoc niepotrzebna.
— Jasne, więcej nie przyjdę — burknęła Ania i odeszła.

Po roku Tomek z niecierpliwością czekał na przeprowadzkę. Kasia skończyła szkołę, dostała się do technikum. Znaleźli pracę, kupili samochód. jeżeli się nie spodoba, można wrócić, ale choćby o tym nie myśleli. WyprowadziliPrzenieśli się na wieś, a mosiężny serwis zajął honorowe miejsce w odnowionym serwantce, błyszcząc jak wspomnienie rodziców Tomka.

Idź do oryginalnego materiału