Sąsiadka przestała odwiedzać babcię Warię i rozpowszechniła plotkę, iż babcia popadła w obłęd, trzymając w domu rosomaka lub wilkołaka.

polregion.pl 2 dni temu

Sąsiadka przestała odwiedzać babcię Wiktorię Kowalską i zaczęła rozpowiadać, iż staruszka zwariowała, bo trzyma w domu wilkołaka albo ryjaka.

Babcia Wiktoria, mieszkająca samotnie przy drodze w Starym Borsku, znalazła na swoim ogródku szare, małe kocię. Była dobrą i troskliwą kobietą.

Kocię wtuliła w ramiona, a kiedy zaczęło padać, zwierzak mocno drżał. W domu babci stała rozgrzana piec ziemny, a drewno radośnie trzaskało. niedługo kocię, rozgrzane, piło mleko starannie przelane przez babcię Wiktorię. Starszej już nie było nudno wreszcie miał z kim rozmawiać.

Kocurek mruczał i słuchał babciowych piosenek, bawiąc się wełnianą kulką. Babcia Wiktoria dziergała skarpety i rękawiczki. Zawsze przychodziło kilku chętnych klientów po ciepłe wypieki. Kocurek wyrosł na dużego łowcę sam łapał myszy i szczury, a swoją okolicę poznał doskonale.

Skakał po drzewach i zjeżdżał w dół, gdy tylko zobaczył babcię. Babcia nie przejmowała się jego dziwnymi zwyczajami. Z czasem zaczęła nazywać go czułym imieniem Kocurek! i on reagował. Pewnego dnia sąsiadka zarzuciła, iż to nie kot, a raczej wilkołak.

Babcia nie zwracała na to uwagi. Lato było upalne, a babcia w ogrodzie zbierała maliny i porzeczki, gdy usłyszała syczenie.

Zejrzała w dół i ujrzała wielką żmiję w położeniu ataku. Wiedziała, iż nie zdoła wskoczyć na stół, a nogi już nie były takie jak kiedyś. Zanim zdążyła się cofnąć, Kocurek w jednej chwili podskoczył na żmiję. Rozgłaskał się w mig i zaczęło się długie harce, aż w końcu podciągnął ją na wysokie drzewo.

Gdy żmija spadła z powrotem na podwórko sąsiadki, wykrzykiwała niczym prosiaczek. Kocurek jednak, skacząc, zabrał węża z powrotem i nie przejął się jej krzykami.

Sąsiadka znów przestała przychodzić i rozgłaszała, iż babcia zwariowała, bo trzyma w domu wilkołaka. Babcia nie przejmowała się wzrostem swojego pupila kochała go ponad wszystko. Gładziła go, a on spał, zwinięty na dywaniku przy jej łóżku.

Kocurek uwielbiał wędrować po gęstej trawie, czasem w upale drzemnął tam, ale kiedy nadszedł czas, zawsze wracał do domu.

Pewnej nocy babcia zasnęła, nie słysząc nic i nie widząc nic, bo zostawiła okno lekko uchylone kot lubił wyjść na podwórko. Dwa miejscowi pijacy wpadli przez otwarte okno, wiedząc, iż babcia właśnie dostała emeryturę. Z ręcznika zrobili jej opaskę i przykleili ją na usta.

Gdy zobaczyli śpiącą staruszkę, obudzili ją i zaczęli dopytywać o pieniądze. Przerażona i bez mowy, płakała i drżała. Jeden z napastników podciągnął ją, a opaska natychmiast wpadła jej w usta. W domu zaczęto przeszukiwać wszystko, ale wtedy babcia dostrzegła w oknie ogromny, kudłaty cień, który wpadł do środka.

Pierwszy z przestępców, nie odwracając się, zapytał:

Borzysław, to ty? Co znalazłeś u sąsiadki? Ona dopiero co dostała emeryturę!

Jednak wielki cień podskoczył na jednego, wbijając się w gardło, a potem na drugiego, wbijał się w oczy. Ten jęczał jak prosiaczek.

O Boże! Niesławna moc! krzyknął Kocurek, będąc jednocześnie wilczym i szumiącym stworzeniem. Zielone oczy jarzyły się w półmroku.

Kocurek przeskakiwał z jednego na drugiego, a babcia po cichu wyciągnęła opaskę i gwałtownie włączyła światło. Natychmiast rozpoznała włamywaczy i z całych sił krzyknęła:

Pomocy!

Wszystkie okna rozbłysły jasnym światłem. Sąsiedzi wpadli do domu, zobaczyli przerażający widok: na podłodze leżeli dwaj pijacy, jeden wymiotował, drugi trzymał się za gardło, całość była przelana krwią. Babcia siedziała na łóżku, obejmując Kocurka, który syczał i nie wpuszczał nikogo do środka.

Babcia nagle przypomniała sobie o trzecim przyjacielu włamywaczy. Mężczyźni rozbiegli się, by go schwytać. Znaleźli go w łaźni, gdzie planował przeczekać zamieszanie i uciec. Został pobity po drodze, a zrabowane pieniądze odzyskano i oddano sąsiadce. Nie zgłoszono sprawy na policję wolało się załatwić to samemu.

Złoczyńcy zostali ukarani, a wrogom grozono, iż raz jeszcze zaatakują kota. Jeden z nich, jąkając się, stwierdził, iż to nie kot, a MAJ HUN!, jak widział w telewizji.

Ty podły, przeklinasz mnie! wykrzyknęła babcia, dając mu w twarz policzek. Sam jesteś podły!

Tak kończy się historia, w której odwaga i lojalność przybrały niecodzienne formy. Nie oceniajmy po pozorach prawdziwe serca kryją się pod najzwyklejszą skórą, a przyjaźń i odwaga potrafią rozświetlić najciemniejsze chwile.

Idź do oryginalnego materiału