Sarna uwięziona na terenie ogrodów działkowych. Działkowcy skarżą się na brak pomocy

5 godzin temu

Działkowcy z ogrodów przy ul. Śląskiej w Świdnicy martwią się o los sarny, która – jak twierdzą, od co najmniej dwóch miesięcy nie może wydostać się na zewnątrz. Skarżą się a przy tym na niszczone uprawy i służby, które ich zdaniem lekceważąco traktują ich apele o pomoc. Straż miejska pokazuje dziury w ogrodzeniu i wyjaśnia.


Informacje o sarnie pojawiały się w maju. Jak wskazywała jedna z działkowiczek, sarna nie ma jak opuścić ogrodów, bo jedyna brama jest zamykana na noc. Podejrzewała, iż zwierzę może mieć młode. Działkowcy wyliczają, iż zwrócili się o pomoc do policji, Ochotniczej Straży Pożarnej, urzędu miasta, schroniska dla bezdomnych zwierząt i Nadleśnictwa Świdnica. Nadleśnictwo odpowiedziało, iż nie posiada kompetencji w tej sprawie, bo zgodnie z prawem może działać na gruntach w zarządzie nadleśnictwa. W korespondencji z działkowiczką zastępca nadleśniczego Mariusz Wojciechowski wskazał, iż droga postępowania, czyli powiadomienie instytucji miejskich, była prawidłowa. Dodał przy tym, iż najlepiej sarnę zostawić w spokoju i jej nie przeganiać, bo stres może doprowadzić do zgonu. Podkreślił, iż jeżeli znalazła drogę wejścia, to i będzie potrafiła wyjść na zewnątrz, jeżeli zechce.

Działkowcy opowiadają jednak, iż widzieli, jak sarna próbuje skakać przez wysoki płot. – Obawiamy się, iż w końcu zrobi sobie krzywdę – mówią, dodając przy tym, iż obecność dzikiego zwierzęcia to również straty w uprawach. – Wielokrotnie zwracaliśmy się o pomoc i nikt jej nam nie udzielił – skarżą się świdniczanie.

Oskarżeniom zaprzecza Andrzej Grądowy ze Straży Miejskiej w Świdnicy. – Straż Miejska zajęła się tą sprawą od pierwszego zgłoszenia, które wpłynęło 09.05.2025r. i przez cały czas się zajmuje. Pierwszym działaniem, które podjęto była lokalizacja miejsca przebywania sarny, ale skierowane na działki patrole nie napotkały zwierzęcia na ogrodach. Pomimo to nawiązano kontakt z nadleśnictwem i schroniskiem dla zwierząt w tej sprawie. Zalecenie leśniczych, a także pracowników schroniska jest takie, ażeby zabłąkanemu zwierzęciu umożliwić spokojne przemieszczenie się w kierunku naturalnego środowiska. Przede wszystkim nie płoszyć sarny, ponieważ spłoszona może zrobić sobie krzywdę raniąc się o ogrodzenie podczas próby wydostania się. W tej konkretnej sytuacji zachodzi duże prawdopodobieństwo, iż sarna (sarny) wchodzi na ogrody, gdyż ma swobodny dostęp. Podjęte w ten weekend kontrole również nie potwierdziły obecności sarny na wskazanym ogrodzie – informuje przedstawiciel straży.

Jak dodaje, w trakcie rozmów strażników z działkowcami uzyskano informację, iż sarny na te ogrody przychodzą od dwóch lat i nikomu to nie przeszkadza. Andrzej Grądowy dołączył zdjęcia, pokazujące dwie drogi wyjścia z ogrodów działkowych poza główną bramą.

– Ta dziura w ogrodzeniu została zrobiona specjalnie i drzwi też otwarte specjalnie. działkowcy kładli buraki, by zachęcić sarnę do wyjścia, próbowaliśmy kilka dni, ale nie przyszła. Byłem już wszędzie, a w schronisku dla zwierząt powiedzieli, iż sarnę można uśpić zastrzykiem i wywieźć w oddalone miejsce, jednak do tego jest potrzebne zlecenie z Urzędu Miejskiego. Byłem w wydziale ochrony środowiska, prosiłem i nic – mówi gospodarz ogrodu.

Pytania w tej sprawie skierowaliśmy do Urzędu Miejskiego. Do tematu wrócimy.

/red./
fot. Straż Miejska w Świdnicy

1 z 2
Idź do oryginalnego materiału