
Samogród to miejscowość, której próżno szukać na turystycznych szlakach. Niewielka, ukryta wśród malowniczych krajobrazów powiatu sokólskiego, a jednak kryjąca w sobie prawdziwy skarb.
To miejsce, w którym czas jakby zwalnia, a historia przemawia przez drewniane ściany i zapach starego drewna.
Najcenniejszym zabytkiem wsi jest niezwykła perła XIX-wiecznej architektury drewnianej - cerkiew pod wezwaniem św. Apostołów Piotra i Pawła, wzniesiona w 1867 roku. Świątynia ta jest nie tylko świadectwem kunsztu, ale także żywym symbolem wielokulturowego dziedzictwa tych ziem, gdzie od stuleci przenikały się tradycje i wyznania.
O urokach i historii tego miejsca opowiadał nam ks. Adrian Charytoniuk, proboszcz miejscowej parafii, który z serdecznością dzielił się swoją wiedzą. Z kamerą Powiatu Sokólskiego mieliśmy okazję zajrzeć do wnętrza świątyni, poczuć jej wyjątkową atmosferę i usłyszeć historie zapisane w jej drewnianych konstrukcjach.
Dawno temu, jak głosi miejscowa legenda, pewien człowiek zabłądził w pobliskim lesie. Zaczął się wówczas żarliwie modlić, przyrzekając, iż jeżeli ktoś wskaże mu drogę i wybawi go z opresji, to wybuduje w tym miejscu świątynię. Biedaka odnalazł miejscowy wieśniak ze Słójki i pokazał adekwatną drogę. Uratowany słowa dotrzymał. Ufundował cerkiew i kazał się obok niej pochować po swojej śmierci.
Tak brzmi legenda. A jak było naprawdę?
W każdej legendzie jest zawsze odrobina prawdy. W naszej cerkwi mamy ikonę ufundowaną przez kogoś, kto kiedyś tu zabłądził. W rzeczywistości świątynia powstała z potrzeby okolicznych mieszkańców, a ufundowała ją rodzina Wiszczyńskich, której grób znajduje się w pobliżu cerkwi - mówi ks. Adrian Charytoniuk.
Dodał, iż nie jest to pierwsza świątynia w tym miejscu. Podczas niedawnych prac odkryto tu kamienne fundamenty jeszcze starszej budowli, która istniała tu przed obecną cerkwią.
W Samogrodzie realizowane są w tej chwili intensywne prace remontowe, których celem jest przywrócenie dawnego blasku jednej z najpiękniejszych pereł architektury sakralnej w powiecie sokólskim.
W tym roku uzyskaliśmy pozwolenie od Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków na przeprowadzenie szeroko zakrojonych prac. Obejmują one odnowienie sufitu, ścian i podłogi świątyni, a także modernizację instalacji elektrycznej i montaż nowego systemu alarmowego, który zapewni budynkowi większe bezpieczeństwo. Pracom konserwatorskim poddane zostaną również znajdujące się tu ikony - poinformował proboszcz parafii.
Środki na realizację inwestycji pochodzą z rządowego programu Polski Ład, natomiast Urząd Marszałkowski Województwa Podlaskiego wsparł konserwację ikon. Wśród nich znalazły się cztery najstarsze obrazy w stylu barokowym, prawdopodobnie pochodzące z pierwszej świątyni w tym miejscu, a także ikona o wyjątkowej historii, niegdyś przyniesiona w uroczystej procesji ze Słójki i podarowana przez mieszkającego tu przed laty oficera carskiego.
Ks. Adrian podziękował również całemu Zarządowi Powiatu Sokólskiego za wieloletnią pomoc i wsparcie.
Wyraził nadzieję, iż po zakończeniu renowacji wierni oraz turyści odwiedzający Samogród będą mogli zobaczyć cerkiew w formie jak najbliższej jej pierwotnemu wyglądowi, takiej, jaką oglądali ją mieszkańcy ponad 150 lat temu.
Najważniejszym elementem każdej prawosławnej świątyni jest ikonostas - bogato zdobiona, pełna ikon przegroda oddzielająca prezbiterium od nawy.
To serce cerkwi. Ikonostas symbolicznie oddziela strefę sacrum od profanum, stanowiąc bramę do świata duchowego - wyjaśnia ks. Adrian Charytoniuk.
Tuż obok cerkwi w Samogrodzie znajduje się tajemnicza mogiła. Jej widok może budzić skojarzenia z grobem Jana i Cecylii ze słynnej powieści Nad Niemnem Elizy Orzeszkowej.
Z inskrypcji na tablicy nagrobnej wynika, iż spoczywają tu grzesznicy Kazimierz i Zuzanna Kanimierow-Wiszczyńscy. Byli oni właścicielami majątku Usnarz i fundatorami pierwszej cerkwi w Samogrodzie. Oboje zmarli w 1773 roku - mówi proboszcz.
Kapłan podkreśla, iż jest w tym pewien romantyzm – spocząć w miejscu, które samemu się stworzyło, a które przez kolejne pokolenia służy innym ludziom.
Mieszkam tutaj sam i każdego dnia modlę się za ich duszę. Może zabrzmi to nietypowo, ale odczuwam ich obecność i pomoc. Dzięki nim czuję się tu bezpiecznie – dodaje.
Wkrótce okolice mogiły zyskają nowy wymiar historyczny. We współpracy z Grzegorzem Ryżewskim, głównym specjalistą Narodowego Instytutu Dziedzictwa i badaczem dziejów Podlasia oraz Wielkiego Księstwa Litewskiego, powstanie stała wystawa poświęcona nieistniejącym już cerkwiom Sokólszczyzny. Planowana jest także renowacja grobu fundatorów. Pierwotny nagrobek z piaskowca zastąpi obecną kamienną płytę, przywracając mogile jej dawny wygląd.
Ks. Adrian Charytoniuk cieszy się ogromnym szacunkiem i sympatią nie tylko wśród wiernych swojej parafii. Ciepło wypowiadają się o nim również przedstawiciele innych wyznań, podkreślając jego serdeczność, pogodę ducha i gotowość niesienia pomocy. Dla wielu mieszkańców to nie tylko duchowny – to także strażak-ochotnik i wierny kibic Jagiellonii Białystok.
Lubię bezpośredni kontakt z ludźmi i staram się burzyć wszelkie bariery, które mogą nas dzielić. Pomimo negatywnych sytuacji, jakie spotykamy na co dzień, szukam w każdym człowieku jego dobrych stron. Nie noszę w sobie nienawiści. Codziennie zapalam w cerkwi świece zarówno za tych, którzy mnie lubią, jak i za tych, którzy nie darzą mnie sympatią -mówi ks. Charytoniuk.
Swoją życiową drogę w dużej mierze zawdzięcza ojcu, również duchownemu.
Od kiedy pamiętam, fascynowało mnie odprawianie liturgii i już jako dziecko postanowiłem, iż zostanę kapłanem. choćby okres młodzieńczego buntu nie zdołał mnie od tej decyzji odwieść. Kocham sprawować Boską Liturgię - podkreśla.
Poza służbą duszpasterską jego wielką pasją jest kibicowanie „Dumie Podlasia” – Jagiellonii Białystok.
Uwielbiam być na stadionie, gdy gra moja ukochana drużyna. Może zabrzmi to nietypowo, ale wtedy się wyciszam. Kibicuję z całego serca, na dobre i na złe – opowiada.
Zapałem do żółto-czerwonych zaraził nie tylko swojego syna, ale i małą Nikolę z sąsiedztwa, która dziś jest jedną z najbardziej oddanych fanek Jagiellonii w okolicy.
Szacunek do ludzi i gotowość działania sprawiły, iż został wybrany komendantem Ochotniczej Straży Pożarnej w Wierzchlesiu.
To było dla mnie zaskoczenie, ale wiedziałem, iż trafiłem do drużyny, z którą można zrobić wiele dobrego. Druhowie to charakterni ludzie - trzeba było trochę czasu, by znaleźć wspólny język. Teraz robimy razem sporo świetnych rzeczy i daje nam to ogromną satysfakcję - mówi.
Choć mieszka sam, ma nietypowego „sąsiada” - najlepiej zachowany wiatrak typu sokólskiego, nazywany Janem.
Warto go odwiedzić, bo takie wiatraki niemal całkowicie zniknęły z krajobrazu Sokólszczyzny. Dziś pozostał tylko on i jego bliźniak stojący na cmentarzu w Minkowcach. To perełki architektury drewnianej i dawna ozdoba naszych okolic – zachęca proboszcz.
Na zakończenie rozmowy życzymy ks. Adrianowi, aby w jego kapłańskiej i strażackiej posłudze, a także w życiu prywatnym, Pan Bóg nucił mu zawsze pieśń, którą tak często słyszy na stadionie Jagiellonii: „Czy wygrywasz, czy nie, ja i tak kocham cię”.
{youtube}bAstAoHXhYY{/youtube}
{gallery}zdjecia/2025/sierpien/25/{/gallery}
Krzysztof Promiński
Redakcja: Sylwia Matuk
fot. Kacper Butwiłowski