Łowczy okręgowy z Bielska Białej Grzegorz Siwiec robi z siebie ofiarę. Główny Rzecznik Dyscyplinarny postawił mu zarzut o łamanie prawa łowieckiego.
„Brać Łowiecka”opublikowała artykuł w obronie łowczego okręgowego z Bielska Białej, któremu postawiono zarzuty. Moim zdaniem rozliczanie komisarzy „zjednoczonej prawicy” idzie bardzo słabo. Milczy Naczelna Rada Łowiecka oraz Zarząd Główny PZŁ, a raport z audytu – za sporządzenie, którego zapłacono ponoć 300 tysięcy złotych – prezes NRŁ Marcin Możdzonek schował do kasy pancernej. Podczas ostatniego posiedzenia rady ujawnił jedynie, iż skala nieprawidłowości była bardzo duża…
Można odnieść wrażenie, iż na rozliczeniu wielokrotnego łamania ustawy łowieckiej, Statutu PZŁ oraz uchwał NRŁ, zależy wyłącznie byłemu prezesowi Naczelnej Rady Łowieckiej. Rafał Malec złożył kilka doniesień do prokuratury oraz nie pozwala umorzyć postępowania prowadzonego przez Wojewódzki Sąd Administracyjny w sprawie bezprawnego uchylania uchwał NRŁ przez ministra Edwarda Siarkę.
Zdewastowany związek
Przez pięć lat opisywałem działania Alberta Kołodziejskiego i Pawła Lisiaka. W mojej ocenie „reforma łowiectwa” w wykonaniu komisarzy „zjednoczonej prawicy” zdewastowała Polski Związek Łowiecki.
Jarosław Kaczyński – który nie krył, iż nienawidzi polowań – z pełną premedytacją w 2018 roku upokorzył myśliwych zakazując nam zabierania dzieci na polowania oraz uniemożliwił wybór władz w Polskim Związku Łowieckim. Wyznaczone przez PiS osoby do zarządzania związkiem nie udostępniały dokumentów finansowych Naczelnej Radzie Łowieckiej, ponieważ bez żadnych hamulców na lewo i prawo wydawali nasze składki.
Partyjni komisarze nie byli zainteresowani prowadzeniem projektów edukacji ekologicznych dla dzieci i młodzieży, organizacją Targów Hubertus Expo, czy kontynuowaniem finansowania programu „Ostoja” emitowanego w TVP. Przez pięć lat nie tylko NIC nie robili, aby budować pozytywny wizerunek łowiectwa, czy rozwijać strzelectwo i kynologię, ale również nie byli zainteresowani zwalczeniem afrykańskiego pomoru świń!
Paweł Lisiak realizując swoją prywatną wojnę zerwał współpracę ze Związkiem Kynologicznym w Polsce, co skutkowało całkowitym zaprzestaniem organizacji prób i konkursów dla psów myśliwskich pod egidą Międzynarodowej Federacji Kynologicznej (FCI).
Certyfikat psa użytkowego
Część myśliwych zajmujących się kynologią wiązało wielkie nadzieje z powołaniem w 2020 roku na łowczego krajowego Pawła Lisiaka. Po kilkunastu miesiącach nastąpiło otrzeźwienie. Ekipa „naszego” łowczego na siłę chciała przeforsować wprowadzenie obowiązkowego certyfikatu dla psów użytkowych.
Takie rozwiązanie funkcjonuje między innymi u naszych południowych i zachodnich sąsiadów, gdzie nie można polować bez psa, który nie ma „certyfikatu”. Na szczęście ministerstwo środowiska oraz Naczelna Rada Łowiecka nie akceptowała zmiany prawa.
Paweł Lisiak postanowił jednak zrealizować swój projekt. Zerwał porozumienie z ZKwP, ogłosił wprowadzenie nowych regulaminów i powołał sędziów PZŁ. W tym dziele – jako członek komisji kynologicznej – aktywnie uczestniczył wspomniany Grzegorz Siwiec (hodowca jamników), który w zeszłym roku został mianowany na łowczego okręgowego w Bielsku Białej.
Lisiakowe metody działania
Nowy łowczy okręgowy swoje urzędowanie rozpoczął od złamania ustawy łowieckiej. Na członka zarządu okręgowego zaproponował powołanie myśliwego, który z racji prowadzenia działalności gospodarczej w obszarze łowiectwa nie mógł zasiadać w tym organie. Odwołał również działaczy z komisji problemowych nie stosując procedur zapisanych w Statucie PZŁ…
Nie mając uchwały Zarządu Głównego PZŁ, ani choćby Zarządu Okręgowego PZŁ w Bielsku Białej zorganizował pod szyldem Polskiego Związku Łowieckiego i sfinansował z kasy związku na Słowacji – w sztucznej zagrodzie – konkurs dzikarzy. Imprezę przeprowadzono na podstawie regulaminu, który wcześniej Naczelna Rada Łowiecka uchyliła…
Na tegorocznym Okręgowym Zjedzie Delegatów PZŁ w Bielsku Białej komisja nadzoru zaprezentowała bielskim myśliwym skalę nieprawidłowości. Delegaci – praktycznie jednomyślnie – przerwali obrady i zobowiązali prezydium zjazdu do wystosowania pisma do Zarządu Głównego PZŁ na temat dziewięciu zarzutów dotyczących działalności Grzegorza Siwca. Eugeniusz Grzeszczak jeszcze nie podjął żadnej decyzji.
Całkowity brak wyobraźni
Wszystko wskazuje na to, iż uchwały Zarządu Okręgowego PZŁ w Bielsku Białej podjęte w składzie łamiącym zapisy ustawy łowieckiej są nieważne. Konsekwencje takiego stanu będą dla bielskich myśliwych katastrofalne!
Jednak samowolna decyzja Grzegorza Siwca o organizacji konkursu dzikarzy poza granicami naszego kraju – aby ominąć ustawowy zakaz szkolenia psów myśliwskich na żywej zwierzynie – jest wizerunkową porażką dla całego Polskiego Związku Łowieckiego. Pominę rozważania na temat legalności takiego działania, choć Statut PZŁ w § 1. punkt 2. wprost mówi że: Zrzeszenie działa na obszarze Rzeczypospolitej Polskiej…
Nie dziwię się „Braci Łowieckiej”, iż opublikowała tekst broniący Grzegorza Siwca, ponieważ ta redakcja objęła patronatem podobną imprezę zorganizowaną na Łotwie. Uprzedzając komentarze „psiarzy” uważam, iż nie ma żadnego problemu, aby nasi myśliwi uczestniczyli w imprezach kynologicznych w innych krajach – gdzie nie ma zakazu układania psów na żywej zwierzynie – ale z wiadomych powodów nie można tego robić pod egidą Polskiego Związku Łowieckiego!
Upadek kynologii myśliwskiej
W opublikowanym tekście w „Braci Łowieckiej” autor zarzuca Rafałowi Malcowi, że: „W imię prywatnych, lokalnych interesów jest w stanie utopić w szklance wody całą naszą kynologię łowiecką. Dziwi fakt, iż rzecznik dyscyplinarny w ogóle podjął się dochodzenia w przypadku tak mizernie skonstruowanych zarzutów, na które uprzednio otrzymał wyczerpujące odpowiedzi od łowczego okręgowego.”
Moim zdaniem Eugeniusz Grzeszczak powinien już dawno odwołać Grzegorza Siwca ze stanowiska łowczego okręgowego. Z nieoficjalnych informacji krążących po ministerstwie środowiska wynika, iż podsekretarz Dorożała jest temu przeciwny, co jest wyjątkową słabą rekomendacją dla pana Grzegorza, a całkowicie dyskredytuje pana Mikołaja, który broni osobę „znęcającą” się nad dzikami w słowackiej zagrodzie…
Rzucanie bezpodstawnych zarzutów w kierunku Rafała Malca – który organizował przez wiele lat konkursy tropowców – jest śmieszne i niepoważne. Wielokrotnie potwierdził swoimi działaniami, iż chciał załagodzić konflikt, jaki wywołał Paweł Lisiak ze Związkiem Kynologicznym w Polsce, ale napotkał całkowity brak akceptacji dla osiągnięcia kompromisu ze strony ówczesnego Zarządu Głównego PZŁ.
Grzegorzowi Siwcowi Główny Rzecznik Dyscyplinarny postawił zarzuty. Po zapoznaniu się z nimi łowczy okręgowy odmówił składania wyjaśnień. Decyzję w tej sprawie podejmie niezawisły Sąd Łowiecki, a na końcu pewnie choćby Sąd Powszechny.
Na koniec pozostaje napisać wprost, iż Polski Związek Łowiecki zerwał współpracę z ZKwP i pewnie w przyszłości NIE będzie już organizował prób i konkursów, które w tej chwili samodzielnie przeprowadza związek kynologiczny.
Czas się pogodzić z konsekwencjami decyzji Pawła Lisiaka i rozpocząć całkowicie nowy rozdział w kynologii myśliwskiej. Przypominam, iż rolą – zapisaną w ustawie łowieckiej – Polskiego Związku Łowieckiego jest „prowadzenie i popieranie hodowli użytkowych psów myśliwskich”. Tylko tyle i aż tyle!