Alnwick to niewielka miejscowość w hrabstwie Northumberland, na północy Anglii. Tutejszy zamek już dawno zdobył sławę dzięki Harry’emu Potterowi, ale nie tylko czary przyciągają w to miejsce turystów. Tuż przy zamkowych murach rozciąga się ogród, w którym niektóre rośliny trzeba zamykać w klatkach. Dlaczego? Bo zawartość ich liści, korzeni i kwiatów może prowadzić do zapaści lub halucynacji. Około stu okazów kryje w sobie historie morderstw, rytuałów i zakazanych afrodyzjaków. To niebywała gratka dla wszystkich, którzy interesują się tematyką true crime.
REKLAMA
Zobacz wideo Sylwia Peretti pokazała ogród. "Moje małe królestwo spokoju"
Co kryje Ogród Trucizn w Alnwick? Eksponaty jeżą włosy na głowie
Na początku był chaos... a adekwatnie zdziczały trawnik. Kiedy książęca para Jane i Ralph Percy objęli Alnwick w 1995 roku, ogrody otaczające średniowieczny zamek były w opłakanym stanie. Księżna, zamiast odtwarzać klasyczny angielski ogród różany, postanowiła pójść pod prąd. Z pomocą belgijskiego architekta Jacques’a Wirtza stworzyła miejsce, które równie dobrze mogłoby służyć jako plan do thrillera botanicznego. I tak, w 2005 roku narodził się Alnwick Poison Garden, czyli słynny na całą Anglię - trujący ogród.
Wśród eksponatów kryją się prawdziwe legendy toksycznego świata:
pokrzyk wilcza jagoda, którego zaledwie cztery błyszczące owoce mogą zabić dziecko,
tojad, znany również jako mordownik, budzący grozę już samą nazwą,
kulczyba, źródło śmiertelnej strychniny,
cykuta, która odebrała życie Sokratesowi,
rącznik pospolity, z którego nasion pozyskuje się silnie trującą rycynę.
Są tu także cisi zabójcy, niepozorne ogrodowe piękności, jak laurowiśnia czy łubin. Dla niewprawnego oka wyglądają zupełnie niewinnie, a mimo to potrafią zabić równie skutecznie, co ich bardziej demoniczne siostry. Ale ten ogród to nie tylko spacer wśród śmiercionośnych rabat. To także lekcja botaniki z dreszczykiem. Zwiedzający poznają tu ciemną stronę roślin, skutki działania narkotyków i zagrożenia płynące z kontaktu m.in. z makiem lekarskim, konopiami czy krzewem kokainy. A na koniec mogą symbolicznie wesprzeć walkę z uzależnieniami, wrzucając datek do trumny. Dosłownie, bo właśnie w takiej formie występuje tu skarbonka.
Czego nie wolno robić w Ogrodzie Alnwick? Skutki złamania regulaminu mogą być dotkliwe
Pobyt w Alnwick zaczyna się niewinnie, ale gwałtownie okazuje się, iż obowiązują tu zupełnie inne zasady niż w klasycznym ogrodzie botanicznym. Spacer odbywa się wyłącznie w towarzystwie przewodnika, a złamanie reguł może skończyć się nie tylko reprymendą, ale także... utratą przytomności. Toksyczne opary niektórych roślin bywają naprawdę zdradliwe i zdarzały się w przeszłości przypadki omdleń wśród turystów, którzy nieopatrznie podeszli zbyt blisko. Dlatego obowiązuje absolutny zakaz dotykania, wąchania i zbliżania się do najgroźniejszych okazów.
Ogród jest czynny codziennie od 10 do 16, a bilety do całego kompleksu Alnwick Garden kosztują około 10 funtów. Wejścia do strefy trucizn strzeże czarna brama z czaszką i skrzyżowanymi piszczelami. Nad nią widnieje wymowny napis: "These plants can kill", czyli "Te rośliny mogą zabić". I nie jest to żart. Nie bez powodu niebezpieczne gatunki rosną w metalowych klatkach, zabezpieczone niczym w laboratorium kryminalnym.
Choć angielskie ogrody zwykle kojarzą się z różanymi pergolami i starannie przystrzyżonymi żywopłotami, ten w Alnwick całkowicie wyłamuje się ze schematu. Poison Garden to jedyny tak rozbudowany ogród trujących roślin w Wielkiej Brytanii i jeden z nielicznych na świecie, który zgrabnie łączy botanikę z mroczną edukacją. A przy okazji, wszystko mieści się tuż obok jednego z największych zamków w kraju. To właśnie w Alnwick Castle kręcono sceny do "Harry’ego Pottera", więc jeżeli marzysz o spacerze z dreszczykiem, miasteczko dostarczy zarówno magii, jak i solidnej porcji adrenaliny. Czy gdybyś miała okazję, odwiedziłabyś trujący ogród? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.
Dziękujemy za przeczytanie naszego artykułu.
Zachęcamy do zaobserwowania nas w Wiadomościach Google.