Ranny wilk, orzeł, sowa tu znajdują pomoc.

8 miesięcy temu
Do „ADY” trafiają porzucone, zaniedbane i często chore zwierzaki domowe. Tu znajdują pomoc, ciepło i szansę na nowy dom. Na zdjęciu doktor Radosław Fedaczyński z podopiecznym Fundacji Alanem. (fot. Fundacja „ADA”)

Są znani nie tylko w kraju, ale i na świecie. Z miłości do zwierząt i nowoczesnych standardów ich leczenia, opieki nad nimi i przygotowania do introdukcji i adopcji. Niestety inflacja, a wraz z nią coraz wyższe koszty działalności dotknęły także Fundację „ADA” z Przemyśla. Wołanie jej władz i pracowników o wsparcie, to głos w imieniu istot, które nie potrafią mówić, czyli zwierzaków.

Fundacja „ADA” powstała 15 lat temu na bazie znanej w mieście lecznicy dla zwierząt o tej samej nazwie. Lecznicę około 30 lat temu założył lekarze weterynarii, Andrzej Fedaczyński. W jego zawodowe ślady poszedł syn Radosław, który także jest weterynarzem. – Fundacja „urodziła się”, bo w naszej lecznicy leczyliśmy i rehabilitowaliśmy coraz więcej zwierząt dzikich i bezdomnych – wyjaśnia dziś Radosław Fedaczyński, prezes Rady Fundacji „ADA”. – Bardzo gwałtownie okazało się, iż nasza działalność jest niezbędna, a podobne fundacje z całej polski i spoza niej wzorują się na naszych pomysłach – dodaje.

Tysiące zwierzaków rocznie

W tej chwili funkcjonuje kilka lokalizacji Fundacji „ADA”. Poza kompleksem przy Zamoyskiego w Przemyślu działa także Psia Wioska w Żurawicy i Twierdza Wykluczonych we Fredropolu – swoiste królestwo zwierząt dzikich oraz zlokalizowana przy przemyskiej ulicy Goszczyńskiego przystań dla kotów. – w tej chwili pod opieką mamy ok. 400 zwierząt – zdradza R. Fedaczyński. – Jednak z wiosną należy spodziewać się większej ich liczby, szczególnie gdy chodzi o zwierzęta dzikie i młode bezdomne zwierzęta domowe – wzdycha.

W „ADZIE” pomaga się zwierzętom domowym, hodowlanym, egzotycznym i dzikim, takim jak na przykład ten orzeł (fot. Fundacja „ADA”)

Każde zwierzę znajdzie pomoc

Bo w „ADZIE” każdy zwierzak może liczyć na pomoc. Czy to będzie ryś z łapą uszkodzoną wnykami, czy podtruty orzeł, czy porzucony pies, bezdomny kot, albo niechciana już świnka morska, czy też wyrzucony przez kogoś legwan, który okazał się zbyt wymagający w utrzymaniu, czy bezradne małe jagnię. – Mamy doświadczenie zarówno w leczeniu i rehabilitacji zwierząt domowych, jak i dzikich i egzotycznych, a także hodowlanych – mówi doktor Fedaczyński. – Zajmujemy się też przygotowaniem dzikich zwierzaków do introdukcji, czyli powrotu do natury oraz przygotowaniem zwierząt domowych do adopcji – podkreśla.

Standardy, które wprowadziła „ADA” są kopiowane przez polskie i zagraniczne fundacje zajmujące się pomocą zwierzętom. Nic dziwnego, bo są naprawdę wysokie. Kilka lat temu władze i pracownicy Fundacji postanowili stworzyć Psią Wioskę. To miejsce, w którym psy przygotowywane do adopcji mieszkają w warunkach zbliżonych do domowych. Dzięki temu uczą się prawidłowych zachowań, pozbywają lęków, który wiele z nich ma niemało po trudnych przejściach z okrutnymi ludźmi. – Zabieramy nasze psy adopcyjne na spacery do miasta, by miały możliwość zafunkcjonować normalnie, czyli tak jak psy mieszkające ze swoimi rodzinami – wyjaśnia R. Fedaczyński.

Alarm! Coś stało się wilkowi, potrzebna pomoc! Kto pomoże? Wiadomo – „ADA”(fot. Fundacja „ADA”)

„ADA” kontra drożyzna

Brzmi to jak piękna bajka o dobrych aniołach pomagającym zwierzętom. Tyle iż to nie bajka, a pomoc naszym braciom mniejszym kosztuje i to niemało. – Fundacja „ADA” jest organizacją pożytku publicznego.

Nie mamy żadnych umów z miastami, czy gminami, ani subwencji od państwa – tłumaczy szef Rady Fundacji.

– Utrzymujemy się z 1,5 proc. podatku przekazywanego nam przez ludzi dobrej woli i z wpłat naszych darczyńców. Dotychczas dawaliśmy jakoś radę, ale w tym roku po zrobieniu bilansu na dalsze miesiące okazało się, iż po prostu braknie nam pieniędzy –dodaje także weterynarz, Jakub Kotowicz, wiceprezes Fundacji. – Na pewno ma na to wpływ inflacja. Wszystko drożeje: prąd, ogrzewanie, lekarstwa weterynaryjne, środki higieny.

Pod naszą opiekę trafia dużo zwierząt cierpiących z powodu ciężkich urazów lub przewlekłych chorób. Ich leczenie i rehabilitacja są bardzo kosztowne – wylicza. – Dużym kosztem dla nas jest także koszt wynagrodzeń dla naszych pracowników – mówią Fedaczyński i Kotowicz. – A ci pracownicy są filarem standardów, które u nas panują. To nie tylko ludzie świetnie wyszkoleni, ale także z ogromnym sercem dla zwierząt, oddani swej pracy – podkreślają weterynarze. – Ostatnimi rzeczami, których chcieliby, to ograniczenie naszej działalności na rzecz zwierzaków czy redukcja zatrudnienia u nas – przyznaje R. Fedaczyński.

Lekarze weterynarii nie ukrywają też, iż na sytuację Fundacji „ADA” wpływ miał także napływ zwierzęcych uchodźców wojennych z Ukrainy. – W czasie, kiedy Przemyśl był pełen uchodźców, a także przedstawicieli różnych organizacji charytatywnych z całego świata, łatwo było o pomoc dla zwierząt z Ukrainy – tłumaczy. – Teraz, gdy wyjechała większość uchodźców, wolontariuszy i przedstawicieli różnych organizacji pomocowych, zostaliśmy sami z ukraińskimi zwierzętami – mówią.

Leczenie i rehabilitacja podopiecznych „ADY” są bardzo kosztowne (fot. Fundacja „ADA”)

Pomóżmy

Jak można wspomóc Fundację „ADA”? Po pierwsze przekazując 1,5 proc. podatku: KRS 0000313847, – przez portal pomagam (Link do zbiórki https://pomagam.pl/ocalfundacjeada), wysyłając BLIK na telefon. 733 300 285, lub wykonując przelew (Fundacja ADA ul. Zamoyskiego 15 37-700 Przemyśl; Santander Bank Polska S.A : 27 1500 1634 1216 3005 4390 0000. W tytule: Przelewy z zagranicy Swift : WBKPPLPP IBAN: PL2715001634121630054390000). – Zawsze byli przy nas ludzie o wielkich sercach i wierzę, iż i teraz nie zostawią nas i zwierzaków w potrzebie – ma nadzieję doktor Radosław Fedaczyński.

MOZE CIĘ ZAINTERESOWAĆ: Proces wójta Medyki Marka I. trwa. Ostre spięcie na sali rozpraw

Idź do oryginalnego materiału