PZŁ na rozdrożu

wildmen.pl 3 tygodni temu

Naczelna Rada Łowiecka zadecydowała o podwyższeniu składki o 100 złotych. Jako jedyny miałeś inne zdanie…

Pierwszy raz w historii PZŁ Naczelna Rada Łowiecka bez wniosku Zarządu Głównego PZŁ, czyli z własnej inicjatywy podnosi składkę. Decyzja o jej wysokości powinna opierać się na szczegółowej kalkulacji opracowanej przez ZG PZŁ, a nie wizji „wpompowania” milionów z naszych składek do agencji reklamowych.

Reklama

Żadnego wyliczenia przed posiedzeniem nie przedstawiono, a uzasadnienie mnie nie przekonało, więc złożyłem propozycję, aby podnieść składkę o 50 złotych, co uwzględnia inflację. Od sześciu lat zasiadam w Naczelnej Radzie Łowieckiej i nie mam wątpliwości, iż 450 złotych daje możliwość naszemu zrzeszeniu na sprawne funkcjonowanie, ale większość rady poparła wniosek prezesa Możdżonka.

Działalność Polskiego Związku Łowieckiego musi być transparentna. Każdą złotówkę należy rozliczyć tak, aby wszyscy myśliwi mieli pewność, iż ich składki nie są marnotrawione. Tego domagałem się, jako prezes Naczelnej Rady Łowieckiej w poprzedniej kadencji, ale kolejni partyjni nominaci łamiąc zapisy ustawy łowieckiej blokowali dostęp organowi nadzorczemu do kontroli finansów.

Reklama

Teraz mamy nową radę, nowe zasady i nowe problemy, ale zanim przejdziemy do ich omówienia chciałbym zapytać o rozliczenie działań Pawła Lisiaka, Alberta Kołodziejskiego i Piotra Jenocha.

To bardzo obszerny temat! Nowelizacja ustawy łowieckiej w 2018 miała na celu całkowite podporządkowanie Polskiego Związku Łowieckiego politykom. Jedynym niezależnym organem była Naczelna Rada Łowiecka. Mieliśmy świadomość, iż nasze działania muszą być odpowiedzialne, aby chronić myśliwych. Z tego powodu za wszelką cenę szukaliśmy kompromisu z ministrami „zjednoczonej prawicy” oraz ich nominatami.

To nie było łatwe zadanie, ale naszym pierwszym wielkim sukcesem było uchwalenie Statutu PZŁ w 2019 roku. Jego kształt był wynikiem wspomnianego kompromisu, co pozwoliło nam przetrwać trudne czasy. Piotr Jenoch – ówczesny łowczy krajowy – po pierwszej naszej rozmowie zrozumiał, iż jego plan ograniczenia roli Naczelnej Rady Łowieckiej nie ma żadnych szans powiedzenia. Zrobił wszystko, aby rada nie przygotowała projektu statutu i nie zwołała Krajowego Zjazdu Delegatów. Konflikt, który sam wywołał zakończył się jego odwołaniem…

Reklama

Kolejny łowczy krajowy Albert Kołodziejski pomimo wcześniejszych zapewnień nie tylko nie pozwolił na rozliczenie swojego poprzednika, ale również nie dopuścił do kontroli finansów. Skala nieprawidłowości rosła proporcjonalnie do strat. Warto przypomnieć, iż Polski Związek Łowiecki w tym czasie wygenerował 15 milionów straty!

W 2020 roku na stanowisko łowczego krajowego został powołany Paweł Lisiak. Członek Naczelnej Rady Łowieckiej, który przez dwa lata bardzo mocno krytykował działania swoich poprzedników. Jego postawa zmienia się jednak diametralnie po tym jak zasiadł w fotelu łowczego krajowego. Postanowił chronić byłych członków Zarządu Głównego PZŁ i też nie dopuścił do skontrolowania finansów.

Reklama

W styczniu został odwołany, ale pozostawił w Polskim Związku Łowieckim liczne grono obrońców. Każdy, kto dziś domaga się rozliczenia nieprawidłowości jest uznawany za wichrzyciela i wroga związku. W przeciągu ostatnich miesięcy również podczas posiedzeń Naczelnej Rady Łowieckiej wielokrotnie słyszałem, iż należy nie wracać do przeszłości i poświęcić całą uwagę na rozwiązanie bieżących problemów.

Mam inne zdanie! Eugeniusz Grzeszczak udostępnił mi dokumentację na podstawie, której złożyłem stosowne doniesienia do prokuratury. Z przekazanych dokumentów jasno wynika, iż Paweł Lisiak nie tylko bezprawnie pobierał wynagrodzenie, ale odpowiada za szereg innych nieprawidłowości. Między innymi złamał uchwałę Naczelnej Rady Łowieckiej dotyczącą środków, jakie mógł wydać na jubileusz 100-lecia PZŁ. Nie zrealizował wszystkich działań, ale przekroczył budżet o półtora miliona złotych. Ale to tylko czubek góry lodowej. Między innymi zakupiono za milion złotych złote i srebrne monety, które się rozpłynęły…

Skala łamania prawa poraża, a moje działania budzą niepokój, dlatego jestem nieustannie krytykowany. Nie dam się jednak zastraszyć i doprowadzę przed sąd osoby, które działały na szkodę Polskiego Związku Łowieckiego!

Kto zatem personalnie broni Pawła Lisiaka i jaki jest interes, aby uniemożliwić jego rozliczenie?

Zdecydowania większość członków Naczelnej Rady Łowieckiej nie wykazuje zainteresowana tym rozliczeniem. Nie jest żadną tajemnicą, iż sam Marcin Możdżonek był honorowym gościem Pawła Lisiaka na wielu związkowych imprezach i wielokrotnie z nim polował w OHZ-tach Polskiego Związku Łowieckiego, które generowały olbrzymie straty…

Moim zdaniem wszyscy mają świadomość, iż działania Pawła Lisiaka były szkodliwe, ale jego ewentualne ukaranie rzuci cień na wielu działaczy, którzy go wspierali. Trudno oczekiwać od osób, które zostały wadliwie wybrane w skład Naczelnej Rady Łowieckiej, iż będą teraz wspierać rozliczenie tamtych czasów.

Skoro część członków obecnej Naczelnej Rady Łowieckiej została nieprawidłowo wybrana, to dlaczego w poprzedniej kadencji rada nie uchyliła uchwał okręgowych zjazdów?

Paweł Lisiak pomimo wielu pisemnych wezwań nie udostępnił nam protokołów z okręgowych zjazdów, więc jedynie, co mogliśmy zrobić, to uchylić uchwałę Zarządu Głównego PZŁ o zwołaniu pierwszego posiedzenia NRŁ, która mimo wszystko się spotkała i ukonstytuowała…

Moim zdaniem plan Pawła Lisiaka był prosty. Gdyby wybory parlamentarne wygrała „zjednoczona prawica” decyzją ministra środowiska działalność Naczelnej Rady Łowieckiej zostałaby zawieszona, a proces wyborów uzupełniających trwałby całą kadencję. Takie rozwiązanie pozwoliłoby – bez zmiany ustawy łowieckiej – zlikwidować problem kłopotliwego nadzoru.

Wybory zmieniły układ w parlamencie. Mamy nową koalicję rządzącą i kolejnego ministra, który również nie podejmuje żadnych decyzji, a obecna Naczelna Rada Łowiecka pod przewodnictwem Marcina Możdżonka przez prawie rok nie tylko nie rozliczyła nieprawidłowości, jakich dopuścił się Paweł Lisiak, ale moim zdaniem ciągnie związek w stronę przepaści.

Na ostatnim posiedzeniu wybrano dublera na stanowisko Głównego Rzecznika Dyscyplinarnego. Jakie będą konsekwencje tej decyzji?

Nie mam żadnych wątpliwości, iż Marcin Możdżonek realizuje pomysły Pawła Lisiaka. Wszyscy pamiętamy, iż razem z Ewą Kraską i Damianem Przestackim chciał podnieść składkę i przeznaczyć miliony z naszych składek na promocję. Poprzednia rada nie dała się omamić, ponieważ jej członkowie rozumieli, iż Polski Związek Łowiecki nie jest proszkiem do prania. Wizerunku myśliwych nie można budować przy pomocy spotów reklamowych – to „wyrzucanie” w błoto naszych składek.

Podniesienie składki o 100 złotych myśliwi przeżyją, ale moim zdaniem na ostatnim posiedzeniu trzydziestu członków rady złamało ustawę i to będzie miało bardzo negatywne konsekwencje!

Prezes Możdżonek po wyborze Łukasza Urbańskiego wyprosił z sali Grzegorza Sobolaka, którego Naczelna Rada Łowiecka pod moim przewodnictwem jednomyślnie powołała na pięcioletnią kadencję w zeszłym roku. Wybór drugiego Głównego Rzecznika Dyscyplinarnego w moim odczuciu ma sparaliżować związkowy wymiar sprawiedliwości i zatrzymać proces rozliczenia nieprawidłowości, jakie miały miejsce w Polskim Związku Łowieckim.

Pierwszą osobą, która złożyła gratulacje „nowemu” Głównemu Rzecznikowi Dyscyplinarnemu w mediach społecznościowych był mecenas Krzysztof Grochalski. Prawnik i bardzo bliski współpracownik Pawła Lisiaka. Przypadek?

Naczelna Rada Łowiecka podała na złotej tacy naszym przeciwnikom prezent. Będą teraz opowiadać w mediach, iż władze Polskiego Związku Łowieckiego działają bezprawnie i łamią ustawę łowiecką. To dla nas myśliwych wizerunkowa katastrofa!

Czy jako członek Naczelnej Rady Łowieckiej widzisz szansę na uporządkowanie tego bałaganu?

Ostatnie posiedzenie Naczelnej Rady Łowieckiej nie napawa optymizmem. Kiedy chciałem wyjaśnić, jakie będą konsekwencje wyboru drugiego Głównego Rzecznika Dyscyplinarnego – Sławomir Jaroszewicz – reprezentujący okręg pilski – złożył wniosek o zamknięcie dyskusji…

Wniosek formalny przegłosowano, a prezes Możdżonek odmówił mi prawa głosu. W naszym łowieckim parlamencie jest łamany regulamin i nie ma miejsca na dyskusję, dlatego zdecydowałem się na wywiad, aby przekazać myśliwym, iż część Naczelnej Rady Łowieckiej działa na szkodę związku.

Politycy „zjednoczonej prawicy” doprowadzili do paraliżu struktur naszego związku. Jedynym ratunkiem jest zmiana ustawy łowieckiej. Polski Związek Łowiecki, aby sprawnie funkcjonować oraz reprezentować interesy myśliwych musi być niezależny i samorządny!

W parlamencie pojawił się poselski projekt nowelizacji, ale proces legislacyjny będzie trwał wiele miesięcy, więc należy jak najszybciej uchylić uchwały okręgowych zjazdów, gdzie głosowali starzy i nowi delegaci oraz tam gdzie dopuszczono się sfałszowania wyborów. jeżeli nie będzie poprawnie wybranej Naczelnej Rady Łowieckiej, to każdą jej uchwałę można podważyć.

W imieniu skarbu państwa zarządzamy zwierzyną. Musimy mieć świadomość, iż jeżeli nie będziemy potrafili sami uporządkować funkcjonowania Polskiego Związku Łowieckiego, to politycy zmienią model łowiectwa. Dzisiaj jeszcze mamy taką możliwość, jutro być może ją bezpowrotnie stracimy…

Idź do oryginalnego materiału