Za posiadaniem działki nieraz kryje się masa problemów i zatargów - czasem sąsiedzkich, czasem nieco innej natury. Porozmawiałyśmy o tym z osobami, które miały pośrednie lub bezpośrednie doświadczenia tego typu. Jakie mają najgorsze wspomnienia związane z ogródkami działkowymi?
REKLAMA
Zobacz wideo Jakie ma pan plany na majówkę? "Mam działeczkę..." [SONDA]
Działka ROD to sama przyjemność? Dopóki nie poznamy sąsiada
Okazuje się, iż sporym problemem bywają sąsiedzi. Hałas, samowola, a choćby ingerowanie w naszą własną działkę, mogą naprawdę uprzykrzyć życie. Doskonale przekonali się o tym dziadkowie naszej rozmówczyni Ani. - Na działce, która ma 400 m, pan postanowił, iż "zasieje sobie prywatny las". W efekcie pojawiły się tam sosny, świerki i inne wysokie drzewa. Było ich około 13. Gdy te urosły, stały się problematyczne dla innych sąsiadów. Po pierwsze, rzucały cień, więc ci nie mogli cieszyć się słońcem. Po drugie, gdy wiał silniejszy wiatr, bywało, iż łamał tym drzewom gałęzie i zawiewał je na ich teren. Sąsiad nie reaguje na żadne zwrócenie uwagi. Pozostaje tylko sąd. Ale jeszcze się wahają, czy chcą aż tak z tym walczyć. - Ania powiedziała nam też, iż zdarza się, iż sąsiadom czasem coś ginie, jednak nie dotyczy to działki jej dziadków. Ci uzbroili się w system kamer i alarmów.
To coraz popularniejsze rozwiązanie wśród działkowiczów, którzy chcą chronić swoje dobra. Jednak i tu może pojawić się problem - dla sąsiadów z kolei. Ola do dziś pamięta sytuację, w której wraz z koleżankami wybrała się na opalanie na działkę swoich rodziców. - Leżymy sobie, muzyczka cicho pogrywa, aż tu nagle rozwył się przeraźliwy pisk alarmu. Dźwięk tak świdrujący, iż można było oszaleć. Sąsiadowi odpalił się alarm, mimo iż nikt się tam nie kręcił. Myślałyśmy, iż zaraz się wyłączy, ale on wył non stop przez kilka godzin. W międzyczasie powiedziałam o tym rodzicom, którzy zadzwonili do tamtego właściciela, ale facet był na urlopie kilkaset kilometrów dalej. Poinformował firmę ochroniarską (która swoją drogą powinna sama otrzymać jakiś alert o możliwym włamaniu i przyjechać niemalże na sygnale). Ich przyjazdu jednak nie doczekałyśmy, uciekłyśmy stamtąd z kwadratowymi głowami od tego pisku.
Nie wiem, jaki ma sens posiadanie takiego alarmu. Wyje sam z siebie, nikt nie przyjeżdża. A gdyby faktycznie było włamanie, to ci złodzieje zdążyliby ten cały domek rozebrać do ostatniego gwoździa
- stwierdziła Ola.
Kradzieże na działkach. "Miesiąc po miesiącu sąsiadowi wynoszono dosłownie wszystko"
A skoro jesteśmy w temacie włamań i kradzieży, to o takich sytuacjach powiedziała nam Magda. - Co prawda działo się to przed tym, jak się poznaliśmy, ale rodzicom mojego męża kiedyś spalono domek, a u sąsiada obok wybito szyby. Nikt nie wie, co tam się zadziało. Innym razem na tablicy ogłoszeń ktoś wywiesił kartkę: "Uważajcie, bo na działkach grasuje złodziej nie z tej ziemi" - dodała nasza rozmówczyni.
Historią dotyczącą kradzieży na działkach podzieliła się z nami także Edyta. - W okolicach Nadarzyna kradli w latach 90. Co tydzień był u nas wyłamany zamek i ginęły jakieś rzeczy. Czasem też jakieś zostawiano. Na przykład bieliznę czy puste butelki, co brzmi obleśnie, ale i tak nie było tak źle, jak u bogatszego sąsiada. To historia tak popularna na całą okolicę, iż stała się wręcz miejską legendą - zaciekawiła Edyta.
Miesiąc po miesiącu sąsiadowi wynoszono dosłownie wszystko. Jednak najbardziej wkurzało go to, iż co chwilę mu ten zamek mu łomem rozwalali. W końcu napisał kartkę na zamkniętych drzwiach: 'Już wszystko mi pokradliście, nic tam nie ma'. Tydzień później zamek znów wyłamany, a na kartce dopisek: 'Zostały jeszcze kafelki'.
Znając takie historie, te drobne zatargi z sąsiadami, wydają się błahostkami. Jednak i one potrafią mocno napsuć krwi. Przekonała się o tym Bożena, która nie trafiła zbyt dobrze z sąsiedzkimi relacjami. - Ja na działkę przyjeżdżam, żeby odpocząć, a nie dłubać w ziemi i trawę kosić. Tymczasem moja sąsiadka ma jakieś agresywne wyczucie estetyki. Kiedyś potrafiła przekładać ręce przez płot i chwasty mi wyrywać, bo na jej teren zachodziły. A raz to w ogóle nawrzucała do mnie ślimaków, jak długo trawy nie kosiłam. Nie mogę jej tego udowodnić, ale wiem, iż to ta, ekhm, kobieta - podsumowała. Doświadczyliście kiedyś kłopotów związanych z działką? Zachęcamy do udziału w sondzie i podzielenia się swoimi historiami w sekcji komentarzy.