Pozdrowienia ze Szczebrzeszyna

lukaszluczaj.pl 1 miesiąc temu

Wczoraj miałem okazję uczestniczyć w Festiwalu Języka Polskiego w Szczebrzeszynie. Dwa spotkania, dużo miłośników książek. Super udany czas.

W okolicach Szczebrzeszyna dużo mleczu błotnego Sonchus palustris .Pierwszy raz go zobaczyłem w życiu! Dorasta tu do 4 m. Jak piękną roślina którą można by wprowadzić do ogrodów! (na zdjęcia posta) Ile takich gatunków mamy w naszej florze – dużych pięknych bylin które moglibyśmy sadzić zamiast obcych gatunków w dzikim ogrodzie.

Przy okazji dzikich ogrodów… załączam piękną recenzję mojej ksiażki „Dziki ogród”, którą publikuję za zgodą autora, którą akurat wczoraj dostałem na maila:

(…)

Oglądałem jeden z Pana filmików w którym reklamował pan pod koniec bardzo (lakonicznie) swoją książkę „Dziki ogród”.

Przyznam iż w decyzji o kupnie nie było wielkich emocji. Ot po prostu może warto mieć.

Okazało się jednak… Nie wiem jak to opisać. Ta książka to przyjaciel, to przewodnik, lody śmietankowe i wino wytrawne i jakaś nirwana a z drugiej strony zew do działania.

Strasznie za nią Panu dziękuję. Filmiki na YT to jedno. Nagrywane trochę od hoc, interesujące – takie fajne filmy pasjonata-wariata-profesora.

Ale książka to jest wszystko czego potrzebowałem. Wiedza, marzenia. Z jednej strony wizjonerstwo, misyjność i kontrkulturowość, a z drugiej realizm, wyważenie i naukowe podejście.

Czytam każdy rozdział jakbym obżerał się karpatkami. I podniecony jestem tytułami kolejnych. I płaczę iż kolejny już za mną.

Od dawna tak nie celebrowałem czytania. Musi być spokój, musi być czas.

Jedziemy jutro całą rodzina autem do Grecji (zamiast się spakować pisze tego długiego mejla!). Kupiłem kilka książek o Grecji, antyku, mitologii. Leżą nieprzeczytane…

Mamy działkę 75 km od Warszawy. Ponad hektar. Mój raj. Przeważa powierzchnia okropnie żyzna (wilgotna gleba, gruba warstwa humusu). Przekleństwo (wszystko rośnie jak wv dżungli) ale też i błogosławieństwo. Od początku (zakup w 1992r.) podchodziłem do niej na zasadzie interweniowania w przyrodę by ją formować na ile będzie na to podatna i na ile będzie nas na to stać.

To bardzo subiektywne ale nasza działka to taki mały rezerwat w środku wsi. Nie wiem czy byłoby np. tyle ptaków (mamy choćby sowę) gdybyśmy wybrali bardziej konsekwentne „antropocentryczne” podejście.

Dzięki Pana książce tyle nowych inspiracji (już we wrześniu będę sadził rośliny wczesnowiosenne w lasku) tyle wiedzy o rzeczach które już mamy a o których bogactwie (lub zagrożeniu) kilka wiedzieliśmy. Tyle roślin którym trzeba tylko pomóc. Tyle prostych czynności które trzeba teraz wprowadzić by za kilka lat było jeszcze bardziej „bogato”. Tyle też docenienia tego naszego innego podejścia niż większości posiadaczy działek (też uwielbiam krzywe drzewa – czasami choćby specjalnie je pochylałem jak były młode by rosły krzywo).

Czasami zdarzają się takie znajomości (b. rzadko) , iż okazuje się iż ten drugi człowiek nadaje na tych samych falach, iż jest nam bliski, choć pochodzi zupełnie z innego kontekstu. Ta książka jest właśnie taka znajomością. Przeradza się właśnie w przyjaźń. To jest książka która przeczytam prawdopodobnie kilka razy w życiu.

Dziękuję!

Bartosz Mleczko

Idź do oryginalnego materiału