

i to są prawdopodobnie resztki śnieżyc, które gdzieś tam może i są. U nas trochę śniegu na trawie, co większa trawa ze śniegu wystaje. Na chodnikach i jezdniach woda. Na termometrach cały czas trochę powyżej zera. Co spada, to się topi.
Ot, i tyle śniegu u nas, no.
Z ciekawych rzeczy (cóż może być ciekawszego od pracy, hę? /sarkazm) to odkryłam dziś różnicę między kredkami akwarelowymi a zwykłymi. Wolę akwarelowe, miększe są.
Pijąc dziś poranną (pyszną) kawę - o, pytanie mam. Czy z ekspresu powinna iść para, czy za dużo kawy sypię? Bo jak nasypię więcej, kawa jest lepsza, ale jak się leje, to trochę intensywnie paruje z tych lejków. Jak nasypię mniej kawy, to nie paruje i kawa jest gorsza. Kawę wolałabym lepszą, ale nie wiem, czy nie rozgracę mumaka, jak go tak będę do jasnej pary doprowadzać?)
A zatem - pijąc dziś poranną (pyszną) kawę o aromacie przypraw korzennych pomyślałam, iż jeżeli w Niebie będzie mi brakować czegokolwiek z ziemi, to właśnie takiej kawy. I natychmiast stwierdziłam, iż stawiam logikę do góry nogami. Powinnam raczej zastanawiać się, jak dobrą kawę będziemy Razem pili w Niebie i jak nieskończenie wiele ogrooooomnych filiżanek tej kawy Tam na mnie czeka.
Bez obawy rozgracenia mumaka, bo w Niebie mumaki też chyba nieśmiertelne są?
A tymczasem łikend się dość nagle i niespodziewanie skończył, i jutro znowu trzeba do roboty.
1081.