ale regał przywlokłam, złożyłam i ustawiłam. Sama. Chociaż nie jest to zdecydowanie robota dla jednej osoby, najmniej dla jednej baby.
tym sposobem mam w końcu miejsce na kuchennym stole. Przy chwili (która pewnie zdarzy się za półtora roku) zakryję regał łańcuszkami z koralików łzawicy, żeby nie było widać tego bałaganu. Mama, oczywiście, orzekła, iż brzydki jest. No, pewnie jest.
Gołąb chyba chciał przejść przez szybę, żeby zobaczyć nową wersję kuchni z bliska.
Szyba nie puściła, gołąb cały.
Poza tym doba cały czas jest za krótka.
1105.