Polka nie zniosła okrucieństwa hiszpańskiej wsi. "Oni tam patrzeć na nas nie mogli"
Zdjęcie: Uratowane galgos i pani Jolanta ze swoimi psami, fot. archiwum prywatne oraz www.sosgalgos.org
— Zamieszkaliśmy w małej wsi w okolicach Toledo, Val de Santo Domingo, na nasze nieszczęście. Tam odkryliśmy, co się dzieje z psami. Wytrzymaliśmy cztery lata i cztery miesiące. Miał być raj, a zamienił się w koszmar – opowiada pani Jolanta, Polka, która na własne oczy widziała, jak traktowane są galgo i podenco na hiszpańskiej prowincji. — Chciałam mieszkać w miejscu, gdzie psy są kochane. Jak to mówią, co z oczu, to z serca. Ale ja wiem, iż one tam cierpią. Bardzo cierpią — podkreśla.