Poleciałam do ostatniego raju na Ziemi. Jedna noc kosztuje tu tyle, co tygodniowe wczasy

2 godzin temu

Raja Ampat to jeden z najrzadziej odwiedzanych regionów na świecie i ma jedną z najniższych gęstości zaludnienia w całej Indonezji. Jest to archipelag między Morzem Seram i Oceanem Spokojnym, na zachód od półwyspu Ptasia Głowa. Archipelag administracyjnie wchodzi w skład prowincji Papua Południowo-Zachodnia, liczy około 46 tys. mieszkańców, a jego główne wyspy to Waigeo, Misool, Salawati, Batanta. Raja Ampat miał być ostatnim punktem podróży, gdzie odetchniemy przed wylotem do Polski.

Na miejsce pobytu wybrałam Papua Eco Paradise Resort, położony wzdłuż linii brzegowej bezludnej wyspy Birie. Tak naprawdę mieszka się tu nad wodą, ale za plecami ma się dżunglę, z jej spektakularną fauna i florą. Wyspa otoczona jest przez rafy koralowe, które zapraszają do nurkowania.

Ja nie nurkuję, pływam z rurką, ale obsługa jest przygotowana zarówno do towarzyszenia nurkom, jak i tym, którzy obserwują podwodny świat z powierzchni wody. Nie mam żadnego profesjonalnego sprzetu, dlatego podwodne zdjęcia udostepniła mi moja koleżanka Magda Hamya, która na Raja Ampat nurkowała. Zapewniam was jednak, iż rafy są równie dobrze widoczne bez konieczności schodzenia pod wodę. Są przepiękne.

Ośrodek zbudowany jest w tradycyjnym stylu. Domki, liczące sobie od 70 do blisko 100 metrów kwadratowych, w zależności od kategorii, zbudowano na palach na wodzie, w zacnej od siebie odległości, tak, aby każdy miał sporo prywatności.

Trzeba przyznać, iż miejsce jest idealnym azylem od cywilizacji. Wi- Fi jest tylko w recepcji, telefony nie mają zasięgu, nie gra żadna muzyka, słychać jedynie śpiew ptaków i plusk fal pod bungalowami. Ośrodek oferuje również jedyne luksusowe spa w Raja Ampat. Spa in Paradise , czyli Spa w Raju, a nazwa w pełni odzwierciedla położenie i wystrój tego miejsca relaksu.

Dlaczego warto odwiedzić Raja Ampat

Miłośnicy przyrody nie mają wątpliwości. To tu jest największa na świecie bioróżnorodność morska. Raja Ampat leży w sercu regionu Trójkąta Koralowego, gdzie występuje największa na Ziemi różnorodność gatunków morskich, a nowe gatunki są tu regularnie odkrywane, co powiększa i tak już imponującą liczbę – żyje tu ponad 1400 gatunków ryb i ponad 550 gatunków koralowców rafotwórczych (75% światowych gatunków koralowców). Dla porównania, w Morzu Karaibskim występują 62 gatunki koralowców twardych.

Na Raja Ampat jest duże prawdopodobieństwo spotkania dużych, charyzmatycznych gatunków, takich jak żółwie morskie, manty, rekiny wielorybie i wieloryby – znanych zbiorczo jako megafauna. Raja Ampat jest domem dla 17 gatunków ssaków morskich, w tym orek, kaszalotów, płetwali Bryde'a i innych, a także 5 gatunków żółwi morskich oraz wielu rekinów i płaszczek, w tym ogromnych rekinów wielorybich. Ponieważ wiele płytkich wód, gdzie można uprawiać snorkeling znajduje się w pobliżu głębokich wód, nie tylko nurkowie mają szansę zobaczyć te gatunki. Wody Raja Ampat są odległe, chronione i biologicznie produktywne, co czyni je jednym z najlepszych miejsc do spotkania dzikiej megafauny podczas snorkelingu, nurkowania i rejsów.

Raja Ampat szczyci się również zapierającą dech w piersiach różnorodnością życia makroskopowego, w tym setkami kolorowych i niezwykłych gatunków ślimaków nagoskrzelnych, co najmniej pięcioma gatunkami koników morskich karłowatych, igliczniami, kilkoma gatunkami żabnic, maleńkimi ośmiornicami niebieskopierścieniowymi, niesamowitymi mięczakami, wieloma krewetkami, w tym słynną krewetką modliszkową, kolorowymi wargaczami, blenni i innymi małymi rybami, i wieloma innymi. Rafy przez cały czas tam kwitną, woda jest ciepła i ma doskonała widoczność.
Na świecie pozostało stosunkowo kilka takich miejsc, gdzie można podziwiać zdrowe, tętniące życiem rafy koralowe, które noszą niewielkie ślady działalności człowieka. Stwierdzono nawet, iż tutejsze rafy są naturalnie odporne na bielenie koralowców, będące efektem ubocznym zmian klimatycznych, które nękają rafy na całym świecie.


Raja Ampat zostały ogłoszone w 2013 roku sanktuarium rekinów i mant, więc możliwość zobaczenia tych wspaniałych zwierząt jest zapewniona jeszcze przez długi czas.
Raja Ampat oferuje płytkie rafy o głębokości od 90 do 150 cm, gdzie można zobaczyć duże ławice papugorybów, a także bujne ściany koralowców, które stopniowo opadają ze 150 do 270 metrów. Namorzyny, będące siedliskami wielu gatunków ryb i skorupiaków, stanowią labirynt wielobarwnych koralowców miękkich i gąbek.


Raja Ampat charakteryzuje się również imponującą geologią, z porośniętymi dżunglą wyspami, które wyrastają z błękitnych wód. Wschody i zachody słońca przynoszą zapierające dech w piersiach palety kolorów błękitu, zieleni i różu.

Niewielka liczba odwiedzających i mieszkańców zapewnia spokojne zwiedzanie, coś, co w dzisiejszych czasach jest coraz trudniejsze do znalezienia.

Również na lądzie można podziwiać niesmowicie rzadkie gatunki - majestatycznego czerwonego ptaka rajskiego kuskusa plamistego, nadrzewnego torbacza wielkości kota, potężne dzioborożce, kakadu żółtoczube i jaskrawoczerwone i fioletowe papugi Eclectus.

Ile kosztuje pobyt w raju?


Znaczna część Raja Ampat jest objęta ochroną w ramach sieci siedmiu obszarów chronionych Raja Ampat Marine Protected Area, obejmujących 1 185 940 hektarów. Sam bilet wstępu do Parku Narodowego kosztuje około 300 zł i jest obowiązkowy. Ale opłaty za wstęp do parku bezpośrednio wspierają ochronę przyrody, a pieniądze, pomagają lokalnym społecznościom stać się strażnikami przyrody.

Ośrodek, który wybrałam, pomimo iż jest rozległy, bo chodzi o komfort gości, aby domki nie były zbyt blisko, jest miejscem szalenie kameralnym. Ale za noc w domku płaciłam, mieszkając w nim sama, blisko 3,5 tys. zł. Za taką kwotę można kupić tygodniowe wczasy w Turcji czy w Egipcie. Raj jednak musi kosztować. W cenie było jedzenie – trzy posiłki dziennie i woda. Za całą resztę trzeba było dopłacać. Każda wyprawa łódką na rafy, wypożyczenie płetw, maski, rurki, to dodatkowe koszty. Personel wszystko skrzętnie notował, a na koniec hotel wystawiał rachunek. Trzeba jednak przyznać, iż standard był bardzo wysoki, pokoje sprzątane dwa razy dziennie, tyleż razy dostarczane świeże ręczniki, a obsługa przemiła i uczynna. Z tarasów można było podziwiać niesamowite zachody słońca, a nocami słychać było szum fal i odgłosy dżungli.

W Spa ceny również nie były niskie. Cena zabiegu zaczynała się od około 300 złotych i szybowała w górę. Trudno jednak było choć raz nie skorzystać z tego miejsca, położonego w tak niesamowitej scenerii.

Tak, czy siak, po czterech dniach pobytu, dopłaciłam blisko tysiąc złotych za skorzystanie z hotelowych przyjemności. Nie mniej jednak trudno byłoby nie popłynąć na rafy, a ja starałam się czynić to dwa razy dziennie w porannej i popołudniowej turze.

Pewnie na Raja Ampat już nigdy nie wrócę. Spełniłam jednak jedno ze swoich marzeń, a te przecież nie mają ceny...

źródło:

https://www.oceanicsociety.org/travel-ideas/9-reasons-why-raja-ampat-belongs-on-every-nature-lovers-bucket-list/

Idź do oryginalnego materiału