Pierwszy dzień rehabilitacji.

drzoanna2.wordpress.com 2 dni temu

Jeśli kiedykolwiek powiem, iż wstawanie o ósmej, czy nie daj bóg wcześniej jest przyjemne i samo w sobie niesie jakieś korzyści – to strzelajcie do mnie bez ostrzeżenia, bo będzie to oznaczało, iż podmienili mnie kosmici i moje boskie ciało nosi w sobie ksenomorfa tudzież skomplikowany mechanizm, jak kiedyś Arnold.
Nie i nie, nigdy never, to boli jak jak dzień bez piwa i chyba bardziej, niż dzień bez dostępu do neta.
No więc jestem kurwa obolała fchuj i co gorsze mam świadomość, iż to nie jednorazowy wypadek przy pracy – zrywanie się z wyra w środku nocy będzie sprawiać mi ból aż do końca maja.
W porównaniu z tą torturą koszt dojazdu na rehabilitację to po prostu przysłowiowy pikuś.
No bo jeżeli marzę, by wstać przynajmniej najpóźniej, jak to możliwe – to wchodzi w grę jedynie taksówka, dziś to przetestowałam, przy lekkim zakorkowaniu, od drzwi do drzwi 30 minut, za 45 zeta.
Ale poza tym było super, no po prostu cudownie.
Cała ta rehabilitacja to taka jakby siłownia dla niepełnosprawnych, a te wszystkie urządzenia i urządzonka po prostu mnie zachwyciły, podobnie wykonywanie 30 powtórzeń tego samego wymachu, bardzo dokładnie, z zatrzymaniem w maksymalnym wychyleniu.
Fajne jest to, iż robisz to wszystko sama, we własnym rytmie, jak czegoś nie jesteś pewna – to pytasz, a przemiłe dziewczyny cierpliwie i z ochotą wyjaśniają wątpliwości, jeszcze fajniej jest, gdy cię chwalą za dokładność i staranność. No i wzruszyło mnie to ich „pani Asiu„, czy choćby „pani Asieńko„, normalnie to się jeżę na taką protekcjonalność, ale tym razem brzmiało to absolutnie szczerze i uroczo.
Oczywiście spóźniłam się paręnaście minut nikt z tego nie robił problemu i jak dopytałam o kolejne wizyty – wtedy także mogę się spodziewać zrozumienia, bo przecież kapryśne MPK, przesiadki, korki itepe.
Przestronna szatnia, szafki na kluczyki, czysto…
Pani doktor na wstępie szczegółowo mnie wypytała (także o ucho i ewentualne przeciwskazania), mają też na miejscu psychologa, gdybym potrzebowała wsparcia.
Dostałam druczek z drobiazgową rozpiską co, jak i kiedy i, co najważniejsze, udało mi się wyżebrać w rejestracji zmianę godziny na późniejszą. Póki co – 9:30, ale od 5 maja 2 godziny później, co też nie jest najsuperowsze, ale potem przecież mam lekcje, więc idealnie na styk.
Ciekawa jestem, jak zniesie to moja nietoperzasta i nocno-markowa dusza.

więcej w tej kategorii: https://drzoanna.wordpress.com/category/po-raku/

Idź do oryginalnego materiału