**Dziennik, 15 lipca**
Świetna u was sprawiedliwość, Halino Kazimierzowno! Nasze dzieci zeszłego roku prażyły się w ogrodzie, potem cały rok harowaliśmy, żeby waszą działkę doprowadzić do porządku, a teraz dzieci Nastki będą się cieszyć wygodami, podczas gdy nasze siedzą w domu? Bardzo wy u nas sprawiedliwa! nie wytrzymała Olga.
Tak, mówiłam, iż to dla dzieci, ale nie powiedziałam, iż tylko dla waszych! Myślicie, iż nie mam innych wnuków? Najpierw wasze dzieci odpoczywały, teraz Nastki wszystko uczciwie!
Rewelacyjna sprawiedliwość. Czyli nasze smażyły się w zeszłym roku, potem my w pocie czoła remontowaliśmy, a teraz Nastki dzieci będą się pluskać w basenie, a nasze mają siedzieć w domu? Bardzo to ładnie! Olga aż się trzęsła z emocji.
No to przywieźcie swoje w przyszłym roku. Działka nie ucieknie. Przecież jesteśmy jedną rodziną! Gdzieś wy pomagacie, gdzieś Nastka. W końcu to moja działka i robię z nią, co chcę!
Tak, Nastka przywiozła piasek do piaskownicy. Wielki wkład, nie ma co! syknęła synowa.
Halino Kazimierzowno, sprawiedliwość to gdy po równo. Może weźmiecie na miesiąc jedne, potem drugie?
Co ty! W dwa miesiące padnę. Nie jestem już w wieku, żeby uganiać się za taką gromadą zaprotestowała teściowa.
A może po dwa tygodnie?
Nie mogę. Obiecałam już Nastce. Oni z Darkiem mają urlop w lipcu, chcą odpocząć bez dzieci. Więc nic z tego.
Przywieźcie w przyszłą środę, do piątku. Kilka dni z nimi spędzę z przyjemnością, ale dłużej To już za dużo.
Olga głośno westchnęła. Kilka dni Biorąc pod uwagę, ile włożyli w tę działkę to nic! Prawie jałmużna.
Dobrze. Zrozumiałam. Do widzenia. Odłożyła słuchawkę i złapała się za głowę. Co teraz? Cały rok dzieci żyły nadzieją, iż w końcu pojadą do babci, pobawią się na nowym placu zabaw, popływają w basenie A teraz to wszystko dostaną inne dzieci.
A zaczęło się tak niewinnie. Zeszłego lata pojechali z Jackiem do teściowej. Ostatni raz była na tej działce może z dziesięć lat temu, kiedy teść jeszcze żył. Nic się tu nie zmieniło przez cały czas przypominała zaniedbaną szopę. Skrzypiące okna, stara ubikacja na zewnątrz, chwasty po pas, zapadnięty dach.
W środku też nie lepiej. Meble z PRL-u, wyblakłe tapety, podłoga w niektórych miejscach spróchniała. Pachniało stęchlizną.
Oj, tyle tu roboty wzdychała teściowa. Jacek, zacznij chociaż od trawy i gałęzi.
Gdy Jacek pracował na zewnątrz, Halina Kazimierzowna zrobiła herbatę. Najpierw rozmawiały o szkole, pracy, zdrowiu. Potem teściowa westchnęła:
Chętnie bym wnuki wzięła, ale co one tu będą robić? Tylko żaby łapać przy strumyku. Ani wygód, ani atrakcji.
Olga rozejrzała się po kuchni. Przypomniały jej się wakacje u babci na wsi. Dla niej choćby karmienie kur było przygodą. Z euforią zbierała dżdżownice dla dziadka, wiła wianki z polnych kwiatów, choć babcia narzekała:
Znowu te chwasty! Nigdy się ich nie pozbędę!
Wtedy każdego dnia odkrywała coś nowego. Płakała, gdy pomyliła pszczołę z muchą i dostała żądłem. To były jej najpiękniejsze wspomnienia.
Może wspólnie urządzimy to miejsce? zaproponowała. Krok po kroku.
Właśnie! O to mi chodziło! ucieszyła się Halina. Zamiast wydawać na zagraniczne wczasy, lepiej zainwestować w swoje.
Mnie tam wszystko jedno, ale dzieciom będzie lepiej. Morza nie mamy, ale w jeziorze się wykąpią. Będę je co roku zabierać.
I tak się zaczęło. Do końca lata wymienili okna, Jacek naprawił płot, Olga znalazła używane meble do pokoju dziecięcego. W sierpniu dzieci pojechały do babci i wróciły zachwycone.
Mamo, czy w przyszłym roku też pojedziemy do babci Hali? Zbieraliśmy ślimaki, widzieliśmy jaszczurkę! cieszył się młodszy syn.
Oczywiście uśmiechnęła się Olga. W przyszłym roku będzie jeszcze lepiej.
Teściowa też się uśmiechała.
Cały rok minął na wydatkach i oczekiwaniach. Doprowadzili wodę, zrobili łazienkę, odświeżyli dom. Kupili klimatyzator, postawili altankę, piaskownicę, basen. Nie był może luksusowy, ale dzieci były zachwycone.
Jacy wyście wspaniali! cieszyła się Halina. Teraz wnuki będą miały raj.
Olga myślała, iż robią coś wspólnie. Że po to jest rodzina by pomagać i cieszyć się razem.
Tymczasem Nastka choćby palcem nie kiwnęła. Na rodzinnych spotkaniach słuchała o remoncie, ale milczała. Wtrąciła się tylko raz, gdy potrzebny był piasek.
Olga i Jacek zrezygnowali z wakacji, myśląc, iż inwestują w przyszłość dzieci. A co dostali? Przyjedźcie w przyszłym roku.
Olga nie mogła się uspokoić. Zadzwoniła do matki.
No, sytuacja niejednoznaczna powiedziała matka. Ale Hala postąpiła nieładnie. Formalnie nic jej nie zarzucisz, ale was nabrała.
Wszyscy uwierzyliśmy! Dzieci cały czas pytają o działkę. A co ja im powiem? martwiła się Olga. Z jednej strony sami się w to wpakowaliśmy. Z drugiej
Z drugiej ładnie was okpiła podsumowała matka. Mogła od razu powiedzieć, iż w tym roku nie przyjmie Kuby i Bartka.
No właśnie! A teraz co? Na wakacje nie uzbieraliśmy, w domu będą się nudzić.
Może wynajmijcie domek. Nie najtaniej, ale taniej niż nad morzem.
A kto będzie z dziećmi? My pracujemy.
Ja mogę zaproponowała matka. I tak potrzebuję świeżego powietrza.
W ciągu tygodnia znaleźli mały domek na obrzeżach miasta. Skromny, ale przytulny, z jabłoniami w ogrodzie. Na werandzie stary stół, w ogródku grill.
Jacek zdemontował basen i huśtawki z działki teściowej.
A więc tak?! krzyczała Halina, patrząc, jak zabierają to, co sami zbudowali. Skoro ja w tym roku nie mogłam przyjąć waszych dzieci, to wy pozbawiacie euforii dzieci Nastki?!
Olga skrzyżowała ręce. Ktoś inny pewnie by