Pięćdziesiąt trzy

tenuieum2.blogspot.com 2 tygodni temu

i kilkudniowy domowy chleb zamiast tortu - przez cały czas bardzo dobry, krojony w grubaśne pajdy z ostatniego kawałka, co zawinięty w lnianą ściereczkę leży sobie na kuchennym stole. Happy birthday to me.

W ramach pracy zaliczyłam dziś między innymi lekcję w kinie. Lekcja tym razem taka se - nie wiem, może ktoś myśli, iż wystarczy być (podobno sławną) aktorką, a wtedy publiczność będzie płakać ze wzruszenia, jeżeli moja sławność :P będzie na scenie głośno liczyć do stu? Trochę Pani współczuję, bo celebrytyzm nie dał rady nadrobić za niedorobienie lekcji - i było zwyczajnie nudno i niespójnie.

Film tym razem był lepszy niż ostatnio. Lepiej dobrany do tematu zajęć. I o niebo lepiej zrobiony. Za to kiepsko zgrany czasowo. I tia, było widać, iż prezentacja była puszczana w tempie 1,25 razy :P, żeby więcej czasu zostało na film. A mimo to impreza przeciągnęła się o całe minut dwadzieścia. I nie było zapowiadanej 40minutowej przerwy przed filmem, co nb było ogromnym plusem w porównaniu do ubiegłego roku.

Tyle o lekcji w kinie.

Fotopułapki zrobiły dziś kilkanaście fajnych zdjęć, w tym to:


Fajne zabaweczki, ale przeglądanie ponad tysiąca - jak dziś - klatek dziennie to koszmarne zajęcie.

No i już znowu wieczór, i trzeba iść spać, żeby jutro od rana mieć siłę spełnić chociaż kilka z oczekiwań mamy. Tak, widzę to - wymagam od siebie niemożliwego, jak porządnego ułożenia kocyka od wewnątrz mieszkania pod zamkniętymi z zewnątrz drzwiami. :P I nic na to nie poradzę, iż mam moralniaka, iż tego kocyka nie położyłam. :P

A jutro przed pracą powinnam załatwić zakupy w supermarkecie i na ryneczku, wcale nie położonym na supermarketowym parkingu. I może wtedy mama byłaby ze mnie wystarczająco zadowolona. Ona może. Ja z siebie samej - wątpię.

Idź do oryginalnego materiału