Na niewielkim korcie, w cieniu osiedlowych drzew, rozgrywa się emocjonujący pojedynek. Po jednej stronie nastolatek w sportowych butach, po drugiej – jego dziadek, który jeszcze rok temu mówił, iż „na tenis to już za późno”. Wymieniają ciosy lekkimi rakietami, piłeczka z charakterystycznymi dziurkami śmiga nad niską siatką. W tle śmiech, doping rodziny i poczucie, iż coś niezwykle prostego daje wszystkim ogromną radość.
Tak wygląda pickleball. Sport, który jeszcze kilka dekad temu był rodzinną zabawą w ogrodzie, dziś jest jednym z najszybciej rozwijających się zjawisk sportowych na świecie.
Co to jest pickleball?
Pickleball to sport rakietowy, który łączy elementy tenisa, badmintona i ping-ponga. Gra się na prostokątnym korcie mniejszym od tenisowego, z siatką zawieszoną na wysokości 86 cm. Zasady są proste: serwujesz poniżej talii, piłeczka musi odbić się dwa razy zanim zaczniesz grać wolejem, a w strefie przy siatce – nazywanej „kitchen”, czyli kuchnią – nie można odbijać piłki z powietrza.
To wystarczy, by zrozumieć podstawy i zacząć grę. Nie ma tu setek skomplikowanych przepisów ani wieloletniego treningu, który trzeba przejść, żeby „wejść” w sport. W pickleballa można zagrać od pierwszej próby i poczuć się częścią wspólnej zabawy.
Historia – od podwórka w Waszyngtonie do światowych aren
Pickleball powstał w 1965 roku na Bainbridge Island w stanie Waszyngton. Joel Pritchard, polityk i późniejszy kongresman, wraz z przyjaciółmi – Billem Bellem i Barneyem McCallumem – szukali sposobu, by zapewnić rodzinom aktywność podczas wakacyjnych dni. Wzięli rakiety do badmintona, piłeczkę do plastikowej gry plażowej i… zaczęli improwizować.
Początkowo gra była domową ciekawostką. Ale gwałtownie okazało się, iż ma w sobie coś wyjątkowego – dostępność. Każdy, niezależnie od wieku i formy, mógł spróbować. W latach 70. i 80. zaczęły powstawać pierwsze turnieje i lokalne ligi. Dziś pickleball ma własne federacje, profesjonalne zawody i marzy o wejściu do programu olimpijskiego.
Skąd nazwa „pickleball”?
Tu zaczyna się zabawna opowieść. Według jednej wersji to zasługa psa Picklesa, który biegał za piłkami i przynosił je graczom. Według innej – termin pochodzi z wioślarstwa, gdzie „pickle boat” oznacza mieszane załogi złożone z zawodników z różnych drużyn. I właśnie tak, jak ta łódź, pickleball powstał jako mieszanka elementów z innych sportów.
Obie historie funkcjonują równolegle – i obie pięknie oddają ducha gry: trochę humoru, trochę przypadkowości i przede wszystkim – euforia bycia razem.
Dlaczego pickleball zdobywa świat?
Prostota. W czasach, gdy wszystko wydaje się skomplikowane, pickleball przyciąga właśnie prostotą. Zasady można wytłumaczyć w kilka minut, a gra daje satysfakcję już od pierwszego serwisu.
Dostępność. Kort do pickleballa można wyznaczyć niemal wszędzie – na boisku szkolnym, parkingu, w hali czy w ogrodzie. Wystarczy przenośna siatka i trochę miejsca. Sprzęt? Jedna rakieta i piłka kosztują mniej niż miesięczne zajęcia fitness.
Społeczny charakter. To sport, który z definicji łączy ludzi. Grasz w parze, rozmawiasz, śmiejesz się, dopingujesz. To antidotum na samotność i sposób na budowanie wspólnoty – czy to wśród sąsiadów, czy w rodzinie.
Bezpieczeństwo. Pickleball jest łagodniejszy dla stawów niż tenis. Mniej biegania, krótsze sprinty, niższe obciążenie – dlatego tak dobrze sprawdza się także u seniorów czy osób wracających do aktywności po przerwie.
Fenomen pickleballa nie jest przypadkiem. To sport, który idealnie wpisuje się w potrzeby współczesnych ludzi:
Ruch bez presji – nie musisz być atletą, by dobrze się bawić.
Relacje – zamiast samotnego biegania po siłowni, masz grę z innymi.
Radość – śmiech i emocje są wpisane w samą strukturę meczu.
Być może właśnie dlatego pickleball stał się symbolem nowoczesnej aktywności – prostym, tanim i dostępnym sposobem, by dbać o zdrowie i relacje.
Pickleball w Polsce
Choć wciąż jesteśmy na początku drogi, pickleball powoli rozgaszcza się także nad Wisłą. Powstają pierwsze kluby, coraz więcej hal sportowych oferuje korty, a lokalne społeczności organizują spotkania i turnieje. W parkach i na osiedlowych boiskach można zobaczyć ludzi z rakietami i charakterystycznymi żółtymi piłeczkami.
To początek czegoś, co w USA jest już ogromnym ruchem. I wiele wskazuje na to, iż Polska gwałtownie dogoni światowy trend.
Pickleball to nie tylko sport. To spotkanie pokoleń, euforia ruchu i sposób na budowanie więzi. To także odpowiedź na pytania, które zadaje sobie wielu z nas: jak się ruszać, żeby było zdrowo, jak poznawać ludzi, gdy coraz częściej zamykamy się w domach, jak znaleźć coś nowego, co daje radość.
Jeśli więc usłyszysz gdzieś stukot piłeczki i śmiech dobiegający z niewielkiego kortu – zatrzymaj się. Może to właśnie pickleball, sport, który nie potrzebuje reklamy, bo najlepszą reklamą są ci, którzy grają.