Dla jednych to debiut, dla innych już druga wystawa, emocje jednak w obu przypadkach te same. Radość, szczęście, wzruszenie i satysfakcja, iż można pokazać swoje prace szerszej publiczności. Co ważne, nikt nie czuł tremy.
Dzisiaj w Galerii „Za Szybą” Miejskiego Ośrodka Kultury odbył się wernisaż wystawy grupy „Malarstwo sztalugowe”, prowadzonej w placówce przez Wioletę Maciejczyk. Licznie zebranych gości – bohaterów wydarzenia, ich bliskich, znajomych i sympatyków, powitała Renata Szuryga, instruktor MOK: – Prezentujemy dziś prace niezwykle utalentowanych młodych osób. Grupa miała już dwie wystawy, cieszymy się, iż powstała kolejna. To bardzo kolorowe, optymistyczne, malowane z prawdziwą pasją dzieła, o różnorodnej tematyce. Dziękujemy pani Wioli i artystom, iż chcieli udostępnić je w naszej Galerii, by mogli je podziwiać wszyscy, którzy odwiedzą Miejski Ośrodek Kultury.
Wioleta Maciejczyk opowiedziała o zajęciach oraz twórczości swoich podopiecznych: – Działamy od 2020 roku. W tej chwili na warsztaty przychodzi 37 osób, w tym również dorośli. Jak co roku, również i w tym mam samych utalentowanych uczniów, dla których malowanie to pasja. Mają ochotę przychodzić na zajęcia, słuchać mnie, a przede wszystkim kończą swoje obrazy. Bo zacząć malować, to jest jedno. Wytrwać i wracać co tydzień do obrazu, który raz wychodzi lepiej, raz gorzej, to drugie. Ale mieć na tyle odwagi, żeby zaprezentować je przed publicznością, to już zupełnie inna kwestia. Bardzo dziękuję wszystkim moim artystom. Dziękuję także rodzicom, którzy przywożą dzieci na zajęcia. Dodam jeszcze, iż zawsze pracujemy taką samą metodą, czyli z każdym indywidualnie i naszą podstawową zasadą jest, iż każdy maluje i uczy się malować na tym, co jemu się podoba i czego on chce. Mam nadzieję, iż to widać na tych obrazach. Artyści włożyli w nie mnóstwo zaangażowania i ogrom serca. Moim zdaniem są fenomenalne.
Z panią Wioletą zgodzili się wszyscy obecni na spotkaniu, gorąco oklaskując autorów dzieł i ich talent, dopracowanie szczegółów oraz niezwykle barwną kolorystykę prac, ale też cierpliwość artystów, bo obrazy powstawały od października aż do wczoraj.
Co o swoim malarstwie mówią bohaterowie dzisiejszego wernisażu?
Wiktor przygodę z malarstwem rozpoczął w październiku: – Zajęcia i wystawa bardzo mi się podobają. Lubię malować to, co mi jakoś tak wpadnie w oko. Raczej odwzorowuję, niż tworzę coś samodzielnie.
Dla Zuzi to już druga wystawa. Kiedy rozmawiałyśmy w ubiegłym roku, mówiła, iż na zajęciach jest super, więc bardzo chciałaby przez cały czas tam chodzić. Jak widać, nie zrezygnowała ze swojej pasji: – Na poprzedniej wystawie miałam niedźwiedzia i panterę z liściem przy pyszczku. przez cały czas bardzo lubię malować zwierzęta, więc teraz jest pies.
Dla 16-letniej Julii, która na zajęcia malarstwa sztalugowego chodzi od października, to pierwsza wystawa, ale, jak sama przyznaje ze śmiechem, tremy nie ma: – Nic gorszego niż egzamin z języka niemieckiego już być nie może. Czuję natomiast ekscytację, zwłaszcza, iż moja pani od przedmiotów zawodowych chce przyjść tu z klasą, żeby zobaczyć te obrazy. Najbardziej lubię malować postacie albo krajobrazy.
8-letnia Zuzia na zajęcia chodzi od ubiegłego roku: – To moja pierwsza wystawa. Bardzo fajnie się tu czuję. Lubię malować pejzaże. W domu też najczęściej je rysuję.
Panią Agnieszkę do zapisania się do grupy zainspirowała córka: – Kiedyś lubiłam robić różnego rodzaju rękodzieło, z pędzlem jednak od szkoły podstawowej czy średniej nie miałam do czynienia. Córka chodzi na te zajęcia już trzeci rok, więc pomyślałam, iż spróbuję. Okazało się, iż to świetny relaks, odprężenie.
Chętni, którzy chcieliby spróbować swoich sił w malarstwie sztalugowym, muszą niestety poczekać do nowego sezonu artystycznego. A na razie mogą podziwiać obrazy obecnej grupy. Wystawa czynna będzie do 17 lutego, w godzinach pracy MOK.
aw