Rada osiedla św. Łazarz zdecydowała, by teren ogródków działkowych między ulicami Potockiej, Dmowskiego, Hetmańską i Kolejową został przekształcony w ogólnodostępny park. Pomysł spotkał się ze sprzeciwem działkowców, którzy zamierzają bronić swojej własności.
U zbiegu ulic Hetmańskiej i Kolejowej odbył się w piątek protest przeciwko pomysłowi rady osiedla św. Łazarz. Tamtejsi radni chcą, by na miejscu Rodzinnych Ogródków Działkowych (ROD) Onufrego Kopczyńskiego i Marii Curie-Skłodowskiej powstał ogólnodostępny park. Mowa o obszarze, na którym znajduje się ok. 200 działek.
Jedną z protestujących była Izabele Genke.
– Mam działkę jeszcze po pradziadku. Dlaczego ma to być zabrane? To jest skandal. choćby nas nie zapytali, co sądzimy na ten temat. Radni chcą, by powstał park otwarty dla wszystkich, ale przecież już teraz na działkach organizowane są różnego rodzaju zajęcia – tłumaczy.
Kobieta przekonuje, iż teren ogródków działkowych to zielone płuca Łazarza i odpowiada osiedlowym radnym. – Jak ktoś nazywa mnie babcią, która sadzi marchewki, jestem oburzona. W ogóle jeszcze nie jestem babcią – oświadcza.
Rada odpiera zarzuty
Zdaniem radnych z Łazarza problemem dzielnicy jest brak ogólnodostępnych terenów zieleni i rekreacji. „Uważamy, iż na dolnym Łazarzu powinien powstać w przyszłości park, a teren dzisiejszych ogródków ROD jest jedynym miejscem, gdzie taki park ma realnie szanse powstać. Jest położony blisko zabudowy, ma rozmiar pozwalający przekształcić go w przyszłości w park” – czytamy w stanowisku, które opublikowała rada osiedla.
Radni zgłosili swoje uwagi do nowego studium zagospodarowania przestrzennego dla Poznania.
„Jeśli uwaga rady zostanie uwzględniona i teren zostanie w studium oznaczony jako zieleń parkowa, otworzy to w przyszłości możliwość stworzenia na nim parku. Nie oznacza to natomiast automatycznej likwidacji ogródków działkowych. Będą one mogły przez cały czas funkcjonować. Do czasu, aż miasto zdecyduje się na stworzenie parku” – napisali.
W oświadczeniu radni odpierają argument, który podnoszą działkowcy, żeby park powstał po drugiej stronie ul. Hetmańskiej, na miejscu opuszczonych działek. Według rady osiedla, stworzenie na nich parku jest nierealne.
„Teren ten jest własnością deweloperów, ma uchwalony miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego przewidujący na nim zabudowę. Miasto musiałoby go wykupić i wypłacić bardzo wysokie odszkodowania” – podają, jednocześnie dodając, iż zawnioskowali o usunięcie możliwości zbudowania tam dużego centrum handlowego.
Spór wśród radnych
Co ciekawe, radni z Łazarza nie są jednomyślni w tej kwestii. Na proteście działkowców były obecne radne Agnieszka Michalak-Pietkiewicz i Sylwia Badzińska, które zagłosowały przeciwko uchwale rady.
– Od pół roku wałkujemy ten temat. Uważamy, iż powinny tutaj zostać działki, bo jest to teren biologicznie ważny. Cały czas staramy się, by park powstał na terenach na południe od ul. Hetmańskiej – wyjaśnia radna Badzińska.
Radna Michalak-Pietkiewicz uważa, iż wciąż jest pole do dyskusji. – Dla mnie jest to totalnie niezrozumiałe, dlaczego rada odpuściła ten teren przy ul. Hetmańskiej – mówi. – jeżeli za 10 lat powstanie tam wielkie blokowisko z dużą gęstością zabudowy, to ludzie będą uciekać z Łazarza, a osiedle stanie się betonową pustynią – dodaje.
Badzińska apeluje o zwiększenie terenów zielonych na Łazarzu. – Deweloperka nas po prostu zalewa – zauważa.
PO krytykuje radnych z Łazarza
Przeciwko pomysłowi radnych z Łazarza jest zarząd miejski Platformy Obywatelskiej w Poznaniu. Wyraża on „zdecydowany sprzeciw w sprawie planowanej zmiany”. „Uważamy, iż ogródki działkowe stanowią niezwykle istotny element krajobrazu miasta i są ważnym miejscem dla wielu mieszkańców Poznania” – napisano, dodając, iż „głos rady osiedla jest głosem mniejszości i nie odzwierciedla poglądów większości mieszkańców”.
Radny Bartosz Zawieja, przewodniczący zarządu, podkreśla, iż zmiana przeznaczenia ogródków działkowych na park „zaburzyłaby harmonię i równowagę w krajobrazie miasta”.
„Ogródki działkowe są nie tylko miejscem relaksu i odpoczynku, ale także miejscem, w którym mieszkańcy miasta mogą bezpośrednio włączyć się w proces produkcji żywności, co jest niezwykle ważne w dobie zmian klimatycznych i potrzeby zwiększenia zrównoważonej produkcji żywności” – dodano.
Co więcej, Zawieja zauważa, iż w koszt przerobienia terenów działkowych byłby ogromny i wynosiłby kilkanaście milionów złotych. „W obecnych czasach, wiele miast, w tym Poznań, boryka się z ogromnymi wyzwaniami finansowymi i nie jest w stanie ponieść tak wysokich kosztów inwestycyjnych. W takich sytuacjach, ważne jest, aby wydatki były przeznaczane na najważniejsze potrzeby mieszkańców, takie jak ochrona zdrowia, edukacja czy bezpieczeństwo” – wymieniono.