Wczoraj udało mi się odbudować trochę postów, które usunąłem w listopadzie 2018 roku. Odzyskałem aż 31 wpisów: trzy z 2017, siedemnaście z 2016 i jedenaście z 2015 roku. Nie znaczy to jednak, iż tylko tyle udało się znaleźć, ale tylko te były według mnie warte przywrócenia (z łącznie kilkuset). Poddałem je też pewnej korekcie, choć styl pisania z tamtych lat pozostawiłem na pamiątkę.
Dzisiaj natomiast odwiedziliśmy ogród botaniczny - najbardziej spodobały mi się kaktusy, które rosły w dusznej szklarni. Otoczony zielenią nie mogłem nie odnieść wrażenia jak bardzo jest ona ważna w naszym życiu. Koi oczy, uspokaja, relaksuje. Sprawia, iż po prostu człowiekowi chce się żyć, zatrzymać na moment, zebrać myśli i uśmiechnąć się znajdując szczęście w takiej prostocie. Dlatego też kocham lasy, jeziora, a choćby trawniki pod blokami. Nic w tym zatem dziwnego, iż wiosna jest nazywana powrotem do życia. Lato jest natomiast kontynuacją jego pełni sił. Jesień jest starością i spokojnym przygotowaniem się do snu, a zima to potrzeba odpoczynku na krótki moment.
A nasz wieczór zakończył się miłą kolacją w restauracji na bulwarach.