W Kętrzynie władze miasta odłowiły parę łosi, które zadomowiły się na terenie ogródków działkowych.
Akcja prowadzona była pod nadzorem lekarza weterynarii Piotra Szklara oraz myśliwego Dariusza Tokarza, wyposażonego w broń typu Palmer, przeznaczoną do bezpiecznego usypiania zwierząt.
Zwierzętom podano środki usypiające, które nie działają natychmiastowo. Po wystrzeleniu strzałek osłabione łosie, w popłochu, zaczęły przemieszczać się po terenie działek. Choć ogrodzenia między nimi nie stanowiły dużej przeszkody, poważnym zagrożeniem okazał się zewnętrzny płot. Klępa, osłabiona środkiem usypiającym i dodatkowo poraniona w trakcie przemieszczania się po działkach w poprzednich dniach, zraniła się na elementach zewnętrznego ogrodzenia działek. Obrażenia były na tyle poważne, iż lekarz weterynarii podjął trudną, ale konieczną decyzję o jej uśpieniu.
Łoszak został bezpiecznie odłowiony, a następnie – przy wsparciu strażaków z Ochotniczej Straży Pożarnej w Kętrzynie – przeniesiony z terenu ogrodów do pojazdu zapewnionego przez ośrodek jeździecki Wikada w Gnatowie. Pod opieką lekarza weterynarii został przewieziony do Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt w Napromku koło Lubawy, prowadzonego przez Nadleśnictwo Olsztynek.
– Cała sytuacja pokazuje jednak szerszy problem. Dzikie zwierzęta, w tym łosie, coraz częściej pojawiają się na ulicach wielu miast, w tym Kętrzyna. Brakuje jednak jasnych i jednolitych procedur, które należałoby wdrożyć w podobnych przypadkach. Powiatowy Inspektorat Weterynarii, zarządzanie kryzysowe przy staroście, Komenda Powiatowa PSP, Komenda Powiatowa Policji, a także służby miejskie – kto powinien koordynować takie działania i podejmować ostateczne decyzje?
– zastanawia się Karol Lizurej, burmistrz Kętrzyna.