Oczywiście, iż nie nadążam

tenuieum2.blogspot.com 1 miesiąc temu

w pracy przechlapane - i znowu się cieszę, iż to już końcówka. I zaczynam mieć wywalone na różne tam fochy, pąsy, dąsy, tekściory i inne babskie reakcje. Rok to i na szpilce przesiedzisz.

Po pracy pojechałam na cmentarz Wysprzątałam, przełożyłam kwiatki, ogarnęłam wszystko przedświątecznie


a smok cmentarny przypatrywał mi się ciekawie.


W domu upiekłam kruchy spód do mazurka


oraz ciastka z różą. I pokroiłam bakalie.


A mamie wiecznie mało. Gdyby mogła, to święta byłyby wczoraj, a wszystkie przygotowania kryształowo wypolerowane na tydzień temu. Jeszcze ciasto upiecz, jeszcze zakupy zrób, jeszcze kuchnię umyj, jeszcze... patataj, patataj, patataj, szybciej, więcej, teraz, natychmiast, już.

Bardzo bym chciała zniknąć.

Koleżanka z pracy opowiadała mi o swojej siostrze, oburzonej, iż rzeczona koleżanka nie zamierza jej zabawiać całą Wielkanoc, a wybiera się w odwiedziny do innej gałęzi rodziny. To co, ona ma sama w święta siedzieć? A ja bym się chętnie zamieniła. Ja se z dziką rozkoszą posiedzę sama, a siostra mojej koleżanki niech zamiast mnie integruje się z moją rodziną. Ja im wszystko przygotuję, posprzątam, upiekę, bylebym potem mogła zniknąć.

1175.

Idź do oryginalnego materiału