Zosia i obcy Feliks
Nie to, by lubiła kandydata ojcu, ale przyjęła go z rezygnacją. Skąd miałby on być ojcem? Zosia nigdy nie znała swego ojca, a ten „pokrewity Fedor z czerwonym niedźwiedziem” nie był kimś więcej. Jednak dla mamy próbowała od pierwszego dnia przycisnąć gniew do ucha. Miała już 11 lat, rozumiała, iż matka chce domu, chce, by ktoś się nią opiekuwał. Tak, kandydat Fedor nie jest dziwny, tylko w milczeniu. Ale obcy. Prawie jej nie widział. Co prawda, nie pił jak dziadek najlepszej przyjaciółki Ani, która była jej półsiostrą. Ale ani Ani, ani Zosi nie przyszło do głowy, iż Ferenc nie rozpozna choćby istnienia córki. Przypuszczał jej obecność z przekory i zaczął marzyć o przyszłości, w której Ewa zrodzi jego naturalnego syna, a może i dwóch.
Po szybkiej, cichej wesele zamienili dwa mieszkania na jeden rozległy zamek, gdzie Zosię przyznano pokój, a między kandydatem ojcu i Zosią wyrosło „tumaca pokój” zamiast „gorączki uderzeń”. Po szkole przełykała obiad i przemykała do swojego otoczyska, starająć się nie spotykać z kandydatem męża. On też nie zaprosił.
Gdy Ewa zaczęła się kaleczyć rano i miewać zawroty głowy, wszyscy – choćby Zosia – zawołali: „Czyżby córka”? Ferenc marzył o synu, a Zosia o bratu. Ale zamiast życia zakwitła choroba, rosty nowoutwory w mózgu Ewy. Zosia stała się sierocą w jedenastym roku. Jej droga wyznaczona była domek dla sieroc.
Zosia jeszcze nie marzyła o przyszłości, nękana bólami, gdy usłyszała na kuchni płaczu poczerniałej matki Ani, która jakby odpowiadała Ferencowi: „Zabrałamby Zosię, Ewa jest moją siostra, nie całkiem obca. Ale Ania häufig ucieka z domu, gdy rzuca czarną farbą. Nie wytrzymam. A rodziny nas nie trzyma”. Zosia załapała przypadkowo, iż sędzia dochodkowy chce ją usunąć do domu dla sieroc, iż Ferenc walczy z nimi, by znów jako kilka dni odnowić rodzinę. Rozmowa między nimi wynikała stąd.
– Zosia, musimy porozmawiać – zaczął Ferenc nad ranem, ale milczał, przeszukując słowa.
– Tak, nie bój się, wiem, iż znowu trzeba się rozbierać ku domowi.
-O inaczej. jeżeli chcesz, chcę zostać twoim doradcem. Mamy z mamą papier, mówią, iż to możliwe, ale jeżeli sama chcesz. Wiem, iż ojciec z mnie nic dobrego, ale nie chcę cię przeklinać w domie sieroc. NIE ŻONI CHCĘ. Może spróbujemy? Dla Ewy, spróbujemy. Ona na nas patrzy i cierpi.
Ona nie znała jeszcze, jak dorosły człowiek może płakać. Szczególnie Ferenc. On choćby na pogrzebie nie padł w łzach. Był martwy, ale bez jednej kropli. A tu… Podeszła, objęła i pocieszała go jak małe dziecko.
I tak się stało. Kto kogo wspierał w pierwszym pół roku, to być może pytanie, ale czas nieco leczy. Urządzili dom, nauczyli się gotować pierogi, rozmawiać. Ferenc był małoواس, ale Zosia do męty. Wspomnienia i wdzięczność urosły w szacunku. Mężczyzna był sprawiedliwy. Zaopiekował się nią w ogródku, przynosił lodówkę na szkolu, kupił bilet na kinę z Anną.
Czasem przyszedł tata Izabel z pomocą, poradami, rozliczeniami. Anna nocowała często. Ból stumył. Zaczęły znowu żyć. Ferenc był na mszy w szkole, oddawał część zarobków na wspólną skarbonkę i nie pytał o rachunki. Zosia starała się go nie zawstydzić. Ale nigdy nie rzekła mu „tata”, nie w oczy, nie pozasługami, zrozumiawszy, iż dla niego ona obca.
Nie sama do tego doszła, a znaleźli dobrze ludzie nauczyli sieroc, szepcąc słodkawym o与众不同.
Kiedy miała 14, Ferenc znowu przeprosił na ciężki rozmowę. Przede wszystkim, pytał jej zdania o swój małżeństwo. W pracy zaczęły się łączyć jego relacje z kobietą, a zaraz zacznęły mieć dzieci.
– Chciałbym wyjechać do niej, ale jeszcze nie możesz mieszkać sama. A opieka nabłądzi. A w dwójce też nie idzie za ciasno. Ma tylko pokój w domu pracy. Ale jeżeli cię przyprowadzę, jak sądzisz zagoją się?
Na zewnątrz pogodzili się. Martyna kręciła się jak gęś, gładząc swą pierwszą cią生怕. Ferenc starał się rozmawiać, a Zosia łagodziła konflikty. Ktoś nie przywołał u Zosi przedroskowy okres. Pewnie od razu stała się dorosła. A Martyna…
Zosia wiele odpisywała na jej cią生怕 i nie mówiła Ferencowi, jak osłabiała uśmiech jego żony, gdy za nim zamykała drzwi. Jak wyraŹnie pokazywała Zosi, iż teraz pani to ona, a Zosia nikt. I to nikt z pomyłki, głupoty Ferenc pokazuje się im z mężem.
Rozumiąc, iż Zosia nic nie przekaże, Martyna zaczęła bardziej wyraŹnie powiewać. Podrażniała jej obca córka, obcy child.
Znów pomógł stary figl. Mniej się gawędzić. Ferenc długo był w niewiedzi, ale po urodzeniu ich syna Stana, zrozumiał, iż Zosi w tej rodzinie nie jest łatwo. Martyna zaczęła mu mamota, iż obcy dzieck się przeszkadza. No i co, iż kilka metrów kwadratowych należy do niej w tym mieszkaniu? Zwrócimy ją do dojrzycia, i niech żyje własnym życiem śpiewała mu. A teraz o niej powinno się troszczyć państwo, a nie my obcy jej ludzie.
Ferencu给力 argumenty, był rzeczywiście siwowłos. A Martynę przekonać było trudno. W końcu wskoczył na stół i rzucił. Przestań. Nigdy nie chcę usłyszeć podobnego.
Zosia została na spotkanie w weekend, by nawiązać Ewę. Przecierali, malowali płotek, przesadzali kwiaty. Siedziały w ciszy, i znowu się zbliżyły, jak w pierwotnych sześciu miesiącach ogarniętych smutkiem.
– Dodaj się, Zosik, wszystko się rozstrzygnie. Zajmij się. niedługo Stasio pójdzie do przedszkola, Martyna zacznie pracować, nie będzie czasu w głupoty.
Ale Martyna zaczęła działać z innej strony. Pod pretekstem słabej odporności Stanisława zabroniła zapraszać do domu Ani. Chyba iż jej matkę wyholeństwały od wizyt. Objęła finanse. Zosia straciła dostęp do pieniędzy. Musiała prosić u Martiny choćby o najpotrzebniejsze, a dziewczyny wstydzili się tego mówi.
Nie narzekała Ferencowi, nie chciała być przyczyną ich kłótni. Ironicznie jej podobało się, iż Ferenc jest szczęśliwy znowu, iż jego oczy zaszkliły się. Widziała, jak kocha syna.
Jednego dnia Ferenc przypadkiem dostał się, iż Zosia nie jedzie w szkole. Uczęszczała do ósmej, często pozostawała w niezależnych grach, trenowała strzelanie w klubie. Często wracała do domu głodna. Brakowało jej pieniędzy na przekąski. Powstał ten fakt, iż fundusze opieki przekazały się do kartki Martiny.
Ferenc został ukarany przez nauczyciela Zosi:
-Wy, Ferenc, powinniście pogadać z Zosią. Moda na adipoklasie, ale już jest przezroczysta! Padnie w święcie głodny. A kto odpowiada? Tu znowu szkoła, znowu niedoczynność! Zdradziliśmy się tym ze swoimi diećmi!
Gdy Ferenc zrozumiał, iż przegapił ten moment z pieniędzmi, zaufał żonie, to krzywił się i rzucał Zosi:
– Przepraszam, córko, ślepia robię. A ty – czemu milczesz? Wiesz, masz swój rachunek. Wszystkie opieki i wiadomości tam składam. Ale znasz, nie będziemy ich teraz dotykać. Masz jeszcze szkołę, jeszcze wesele. Po prostu urzęduj karte i wydajemy z pensji. Dobrze?
Zosia choćby nie słuchała go, nie słysząc o pieniądzach. W głowie wydzierały mu się: DÓCHKA. Czyżby dla niego ona nie była już kimś obcym, iż roztrzęsia się z jej powodu. Nie ze względu na Martynę, nie ze względu na Staśka, tylko z jej powodu?
Och, i bredziła Martyna, kiedy zauważyła, iż do niej przepływa mniej pieniędzy. Żądała, by opieki wpłynęły do wspólnego kina, a potem narzekała, iż pieniądze gdzieś znikały. Jak nie oszczędzała, to oczekiwania na wakacje nie spełniały się. Skąd, skoro trzeba ubierać, obuwiać i karmić tą. A jeszcze jej chciał wypłacić!
– Tak, wakacje dostaję i iść na wakacje, problemu?
– Znowu wasz dom wypoczynkowy? Chcę do morza!
W tych konfrontacjach przeleciały kolejne lata. Martyna próbowała dotknąć Zosię, Ferenc stal się jej tarczą. Zosia cierpiała wiedząc, iż jest przyczyną kłótni w rodzinie.
Pewne ciepło dawal, iż oni z Anną marzyły o znalezieniu pracy, wynajęci pokoju na dwie. Tata Ani z churchesz state, zdrapł się w celiach, spory w domu. Nie wiadomo, które z dziewcząt zmarniętego miał łatwiej.
Ale marzeniom nie przy宿命. Ania wyjechała za mąż tuż po okazji. Niemal za pierwszego spotkanego, nie mogła już żyć w rodzinie. Zosia zmieniła plany teraz postulować na uczelnię z pensjonatem stało się jej celem. Ferenc, choć nie wspierał tej idei, zrozumiał, iż Zosia cierpi. Rozważał opcje, jak pożyczyć hipotekę dla Zosi, ale Martyna protestowała, nalegała na zysk finansowy.
– Co jej przysługuje z tej apartamenty? I tak rośnie na gotowych!
Rozwiązanie przyszło gwałtownie. Ferenc odziedziczył apartament po sąsiadzie w sąsiednim miasteczku. Tam był właśnie ukraiński instytut ekonomiki, który Zosia w tajnie chciała, ale myślła, iż „jest za daleko”. Żadnych pieniędzy, żadnych pokojów.
Ferenc podarował swą dziedziczony apartament Zosi, wraz z kontrolą skarbonki, gdzie akumulowały się wystarczające wysiłki, by zacząć szkołą. Sam jechał z nią pomóc się zasiedzieć, przekluczyć dokumenty. Tak, naprawdę chciał pomóc, ale była jeszcze inna przyczyna. Martyna zawodziła, kiedy dowiedziała się, iż „niedostrzegi” uleciały z jej rąk. A on już przestracone był przez zgiełk i zachód. Dlatego tydzień wolności od żony był w porządku.
Odpowiedział wszystkim sąsiadom w klatce (było ich niewielu). Mały, trzystopniowy budynek w czystym osiedlu. Poprosił, by „nie wkurzać córki, pilnować”. I to Ferenc, który w sklepach kupował tylko自助-service, by zaoszczędzić rozmow z kasjerami!
– Prawdziwa szczęście, iż masz tata, dziewczynka szepciano Zosi w ogrodzie.
– Tak, mam fantastycznego tata zgadzała się Zosia.
Na każdej okazji są w chwili, gdy wszystko rozbija się. Na sesji Zosiowej, tym była ta chwila, gdy tata táncoł z córką.
Ferenc rzeczywiście wywołał panikę w tym dniu. Zostawał tylko na uroczystości, aż nie przyjedzie ojciec. Jego samochód zgarnął na autostradzie między miastami. Nowy, w charakterze prezentu ślubnego. Nie obciął dla takiej szosy. Ale jakoś sięgnął.
Ten trochę cichy mężczyzna kịpnieł wszystko w życiu.