– Witam, panie Eustachy! Pan jak zwykle na posterunku.
Kazimierz Główka – emeryt, stały klient bazaru na pl. Szembeka utartym już zwyczajem kończył zakupy na zydelku przy straganie kupca bieliźnianego, Eustachego Mordziaka.
– Mus, panie Kaziu, mus. Wakacyjne rany liżę.
– Jakie rany, jak rany?!
– Takie, które mi moja Krysia zadała. Na tych wczasach co chwilę słyszałem tylko: – Zobacz jakie to ładne. A ta bluzeczka – dobrze wiesz, iż takiej nie mam… Do tego pokój z wyżywieniem, restauracyjki, a jakże… Starałem się ją mitygować, ale z marnym skutkiem:
– Ja nie po to na wczasy przyjechałam, żeby sobie wszystkiego odmawiać… No i teraz siedzę tu i się modlę, żeby klientek jak najwięcej było.
– A jest?
– Zaraz po wakacjach, to i owszem. Niejedna pani bieliznę zniszczyła i musi teraz uzupełniać straty, ale co będzie za parę tygodni?
– To co zwykle panie Eustachy, da pan radę. A między nami mówiąc, to pani Krysia trochę racji ma. Jechać na wczasy i wszystkiego sobie odmawiać, to już lepiej do Zielonki, albo do Rembertowa na grzyby pojechać – i taniej, i pożyteczniej.
– Czy ja wiem? Słyszał, co się w Rembertowie wydarzyło?
– Słyszałem, na poligonie dwóch wybuch poranił.
– Podobno teren oznaczony był, iż wojskowy, i iż nie wolno wchodzić…
– Zawsze ludzie i tak chodzili, bo grzyby tam najlepsze.
– Otóż wcale nie wiadomo, czy oni na grzyby poszli. Podobno żandarmi wojskowi znaleźli u nich tyle wybuchowego towaru, iż aż całą ulicę ewakuowali, żeby to świństwo bezpiecznie wywieźć.
– I po co im to było? Może jakąś karierę rządową mieli na oku?
– Co pan znowu?! Jaką karierę rządową.
– Nie pamięta pan, iż parę lat temu z podobnym przypadkiem mieliśmy do czynienie. Gość w piwnicy trzymał takie świństwo. I też go z tym nakryli.
– I co?
– I nic, bo ważnym ministrem został, można powiedzieć, iż prawą ręką premiera nawet.
– No to faktycznie, iż i tym z Rembertowa mogła taka myśl w głowach zaświtać.
– Mogło tak być… Wiesz pan jak to jest – jak człowiek na grzędzie wysoko siedzi, to niby wszyscy jesteśmy równi, ale ci, co wyżej równiejsi są. Inny bardzo istotny ważniak od byłego premiera ślub ostatnio wziął. Kościelny.
– No i?
– Wcześniej miał już dwie żony.
– I co z tego? Może zapomniał? A w ogóle to do trzech razy sztuka, jak to mówią.
Szaser
Co tam panie na Pradze
Warszawski Lokalny Portal Informacyjny Mieszkaniec=