Sprawa Marcina Ojrzyńskiego, którą nagłośniło Biuro Rutkowski, wchodzi w kolejny etap. 6 listopada br. w Sądzie Rejonowym w Malborku odbyły się dwa posiedzenia — karne i wykroczeniowe — dotyczące rzekomego ataku dwóch psów rasy Cane Corso Italiano na psa rasy York. Do zdarzenia, według mieszkanki Trójmiasta, miało dojść 1 maja 2024 r. i — jak twierdzi — doprowadzić do pogorszenia jej własnego stanu zdrowia.
Na sali obecni byli agenci Biura Rutkowski, którzy obserwowali oba posiedzenia i przekazali nam szczegółową relację. Towarzyszył im Pan Marcin, właściciel psów, który wraz z mecenasem pokonał wiele kilometrów, by dotrzeć do Malborka. Oskarżycielka, mieszkanka Trójmiasta, reprezentowana była przez swojego pełnomocnika.
Mimo złożonego przez jej adwokata wniosku o wyłączenie jawności posiedzeń, Sąd ten wniosek oddalił. Dzięki temu obecni na miejscu agenci Biura Rutkowski mogli obserwować przebieg czynności.
Sprzeczne zeznania i nowe wątpliwości
Podczas posiedzeń odczytano wcześniejsze zeznania mieszkanki Trójmiasta, a także przeprowadzono jej przesłuchanie. Jak wynika z relacji Biura Rutkowski, jej wersja wydarzeń jest niespójna i zmieniała się na przestrzeni kolejnych posiedzeń.
W jednym z kluczowych momentów kobieta nie była w stanie określić, czy szła w kierunku Państwa Ojrzyńskich, czy za nimi. Twierdziła także, iż psy widziała z odległości około 10 metrów, choć podczas poprzedniej rozprawy mówiła, iż „nie pamięta”.
Zeznania świadka również nie pokrywały się z wersją przedstawioną przez oskarżycielkę.
Opinia behawiorysty
Aby zweryfikować realne możliwości przebiegu zdarzenia, Biuro Rutkowski skonsultowało się z behawiorystą zwierząt, który przygotował specyfikację obu ras.
Z opinii eksperta wynika:
- York to pies o silnym instynkcie łowieckim, często pozbawiony wyczucia w kontaktach z innymi psami, wymagający konsekwentnego prowadzenia.
- Cane Corso to psy zrównoważone, czujne, należące do grupy molosów, charakteryzujące się dużą stabilnością emocjonalną.
Behawiorysta zwrócił uwagę także na siłę zgryzu Cane Corso — około 49 kg/cm², co oznacza nacisk niemal 50 kilogramów na każdy centymetr kwadratowy. Według eksperta, gdyby Cane Corso rzeczywiście chwycił Yorka i nim szarpał, mały pies zostałby zmiażdżony.



Mieszkanka Trójmiasta zeznała natomiast, iż psy Pana Marcina były prowadzone „na krótko”, na krótkiej smyczy, a ona sama „szła z psem przy nodze”.
Roszczenia oskarżycielki i stanowisko Marcina Ojrzyńskiego
Oskarżycielka twierdzi, iż w wyniku zdarzenia upadła i złamała rękę. Domaga się od Pana Marcina 80 tysięcy złotych odszkodowania.
Po posiedzeniu Pan Marcin udzielił krótkiej wypowiedzi agentowi Biura Rutkowski, podkreślając, iż jego psy były prowadzone zgodnie z zasadami bezpieczeństwa i iż posądzenia są bezzasadne:
„Zachowaliśmy wszelkie zasady bezpieczeństwa. Psy były cały czas na smyczy. Mamy doświadczenie i uprawnienia, a nasze Cane Corso są z nami od 3,5 roku — to psy nieagresywne i stabilne. Posiadamy zaświadczenie z Międzynarodowego Związku, które również zostało przekazane Wysokiemu Sądowi. Pracujemy z tymi psami codziennie, przyjmujemy pacjentów jako terapeuci. Przez 3,5 roku nie wydarzył się ani jeden incydent.”
Prokuratura prowadzi śledztwo
Przypomnijmy, iż sprawa ma drugi wątek. Prokuratura Rejonowa w Sopocie prowadzi postępowanie dotyczące podejrzenia składania fałszywych zeznań przez mieszkankę Trójmiasta. Pisaliśmy o tym w artykule Fałszywe zeznania mają konsekwencje – art. 233 §1 kk. Prokuratura bada sprawę
To właśnie tam przedstawiliśmy szerszy kontekst sprawy i sygnalizowane nieprawidłowości.
Obecne posiedzenia jedynie potęgują wątpliwości co do wiarygodności wersji przedstawianej przez oskarżycielkę.
Kolejne dwa posiedzenia w tej sprawie zaplanowano na 27 listopada br. Biuro Rutkowski zapowiedziało swoją obecność oraz dalsze monitorowanie przebiegu sprawy. Nasza Wielkopolska będzie śledzić temat i informować o postępach.
Masz informacje w tej sprawie? Napisz do nas:
redakcja@naszawielkopolska.pl

2 godzin temu






