NOWA W POBLIZU: WSPANIAŁE PRZYGODY W MAŁOPOLSCE

polregion.pl 1 dzień temu

Twoje obowiązki obejmują też sprzątanie biura. I co, jesteś księgową? Nie podoba ci się? Weź umowę i odchodź. Jesteś nowa, więc musisz wytrzymać. Dziękujemy, iż przyjęliśmy cię na to stanowisko i płacimy wynagrodzenie, mimo braku doświadczenia!

Sekretarka, wygodnie siedząc w swoim fotelu, spojrzała triumfalnie na nowicjuszkę. Ta dziewczyna nie wytrzyma tu długo mruknęła pod nosem.

Ile często trzeba sprzątać? zapytała cicho Jadwiga.
Wszystko wyjaśnię! uśmiechnęła się sekretarka. Pokażę ci miejsce pracy i przedstawię koleżanki

Jadwiga niepewnie podążyła za wysoką kobietą. Gdy przeszła do kolejnego pomieszczenia, otworzyła drzwi. Wielka sala podzielona była na małe przydziały, w każdym siedziało po jednej osobie.

Dziewczyny, to Jadwiga, nowa. Nowa, to dziewczyny!

Na Jadwigę spojrzało dziesięć par oczu. Cisza zawisła w powietrzu, a ona, by nie wydać się przerażona, uśmiechnęła się i przywitała. Dziewczyny szepnęły między sobą.

Och, wspaniale, iż mamy nową powiedziała jedna, bo od jakiegoś czasu biuro nie było sprzątane.
To świetnie dodała druga tylko będzie siedzieć przy mnie. Będę musiała znosić klikanie klawiszy, krzyki i ewentualne płacze.
No to dobrze wtrąciła trzecia już czas wyjść ze strefy komfortu.
A tak, wcześniej słyszałyśmy tylko twoje płacze i krzyki zaczęła czwarta teraz zamieszkasz na naszym miejscu.

Koleżanki, ciszej proszę zaśmiała się sekretarka. Jadwigo, to twoje miejsce, w kąciku. Na komputerze znajdziesz folder Instrukcje i zadania. Czytasz, uczysz się, zapamiętujesz. Pomoże ci Rudzia, nasza ruda Bestia, Wiktoria. jeżeli będziesz mieć pytania, od razu do niej. Rozumiesz?

Jadwiga skinęła głową. Sekretarka wyszła, a dziewczyny znów wpatrywały się w ekrany. Wiktoria przyjrzała się Jadwidze uważnie.

Przypominasz mi moją młodszą siostrę, nowicjuszko powiedziała z satysfakcją to da ci pewną przewagę w moich oczach. Nie popełniaj głupich i niegrzecznych błędów, a będziemy się dogadywać Dobrze, Jadwigo, zaczynaj pracę. Podczas przerwy obiadowej podejdę i odpowiem na pytania. Teraz się nie rozpraszaj, zgoda?

Jadwiga usiadła w krześle, rozejrzała się po stanowisku. Mały stół, tacki na papiery, szklanka z długopisami i markerami, monitor, myszka, podłogowy kosz na śmieci i doniczka z ogromnym, starym, wyschniętym aloesem. Przypomniała sobie babcię, która hodowała aloes i wykorzystywała sok z mięsistych liści.

Apteczka w doniczce wyszeptała cicho dlaczego nikt tego nie pilnuje? Przecież tak może zgnić.

Usiadła wygodniej i ponownie rozejrzała się. Wszyscy byli zagłębieni w pracę, nie mieli czasu w Jadwigę. Palcami stukali w klawiatury, klikały kalkulatory, zapisywali notatki, a od czasu do czasu słychać było ciche, smutne westchnienia, gdy liczby się nie zgadzały.

Jadwiga nie czuła się tu dobrze. Właśnie skończyła studia, nie miała doświadczenia, a firma oferowała usługi księgowe, więc miałaby kontakt z różnymi klientami i zadaniami. W krótkim czasie mogła nabrać cennego doświadczenia, a wynagrodzenie w złotych było naprawdę dobre dla świeżo upieczonej specjalistki.

Nie mogła się doczekać przerwy. Wiktoria podeszła i przez czterdzieści minut odpowiadała na pytania nowicjuszki.

Wszystko, proszę! Mózg mi pęka Zróbmy krótką przerwę w końcu Wiktoria opadła na oparcie krzesła. A tak, ta palma

To aloes poprawiła Jadwiga.

Tak, aloes. Znam go! zaśmiała się Wiktoria to dar naszej wielkiej i wszechmocnej patronki liczb, tabel i bilansu, Wierki Palny. Była znakomitą specjalistką, prowadziła najtrudniejszych klientów. Gdy zobaczyła jej nazwisko w raportach, urzędnicy podatkowi płakali. Szkoda, iż przeszła na emeryturę. Z niej można było czerpać cenne rady.

Czy teraz masz ją zamiast niej? spytała cicho Jadwiga.

Ja? Nie! Nie jestem jeszcze dorosła. Ma więcej lat doświadczenia niż ja Dobra, ona odchodzi na emeryturę, zorganizowaliśmy mały sabant w biurze, podarowaliśmy jej prezenty. A ten aloes Dziewczyny, zostawiam wam roślinę. Pielęgnujcie ją, podlewajcie. Dlaczego go nie zabieramy? Bo Wiera Palna nie chciała go zabrać do domu. Teraz decyduj, wyrzucisz czy zostawisz przy swoim biurku To wszystko, nowicjuszko, do roboty!

Jadwiga ze smutkiem patrzyła na skręcone łodygi. Roślina miała już dziesięć lat, może więcej. Ile ma tak naprawdę?

Po prawie miesiącu pracy Jadwiga dwa razy w tygodniu przychodziła godzinę wcześniej, by posprzątać biuro, umyć podłogę w sali, wejść na hol, gdzie panowała sekretarka, oraz w gabinet dyrektora. Zajęło jej to sporo czasu i sił, więc na początku dnia już była zmęczona. Nie miała gdzie się podziać, bo wysokie wynagrodzenie w złotych było po części za dodatkowe sprzątanie.

Starała się, by pokazać się jako cenna specjalistka i sumienna pracownica, mając nadzieję, iż dodatkowe obowiązki zostaną odwołane. Była świeżo upieczonym absolwentem, a praktyka z prawdziwymi klientami brakowała, więc praca szła wolno. Mimo to nie traciła wiary, iż da radę.

Jesienny przeziębienie jednak wybiło Jadwigę z toru. Ból głowy i gardła nie pozwalały jej dotrzeć do apteki przed pracą, a do przerwy obiadowej było jeszcze trochę. Zadania migotały na ekranie czerwonym światłem, a ona nie mogła już dalej pracować.

Spojrzała na aloes, który więdnął, i podzieliła się liściem.

Babcia leczyła nimi wszystko. Może pomoże i mnie szepnęła, łamiąc mięsisty liść i wkładając go do ust.

Powoli przeżuwając nieco gorzki miąższ, poczuła ulgę. Po pół godziny ból zniknął.

Naprawdę? Wszystko zrobione? przyjrzała się Wiktoria dokumentom. Nie ma błędów, wszystko w porządku. Brawo, nowicjuszko!

Wiktoria podała kolejną porcję zadań i usiadła przy swoim miejscu. Jadwiga nie zauważyła, jak nagle wpadła w wir dodatkowej pracy. Zaskoczona swoją wydajnością, znowu wezwała Wiktorię do kontroli.

Nie rozumiem, jak tak gwałtownie liczyłaś te tabele, Jadwigo?
Zobacz, gdybyśmy przeszli do tych wskaźników

Wiktoria spojrzała na Jadwigę nieco zaskoczona, bo dziewczyna z zapałem tłumaczyła nowe techniki. Czy to nauczycielka zatrudniła ją?

Rozumiem, świetna robota rzekła, uśmiechając się. Daję ci trudne zadanie, nad którym pracuję od rana. Może ci się uda.

Wiktoria liczyła, iż Jadwiga popełni błąd.

Jadwiga zabrała się za zadanie, a gardło znów dawało radę. Znowu zerwała kawałek aloesu.

Wiktorio, już skończyłam. Sprawdź! powiedziała pod koniec dnia, szeroko się uśmiechając.

Koleżanki wstały z miejsc. Czy naprawdę nowicjuszka wyprzedziła Wiktorię? Ruda Bestia chwyciła myszkę i przeglądnęła tabelę.

Jak to zrobiłaś?
Po prostu jestem dobrą specjalistką, choć młodą. Trzeba było pomyśleć i zastosować

Stop! wykrzyknęła Wiktoria. Ja jestem dobrą specjalistką, wy jesteście dobrymi specjalistkami, a ty jesteś młodą specjalistką. Co zrobiłaś?

W tym momencie do gabinetu wpadła sekretarka.

Dziewczyny, jutro przyjdzie Wiera Palna. Ma spotkanie z dyrektorem, a potem obiecała nas odwiedzić. Przygotujcie pytania, jeżeli potrzebujecie pomocy.

Przygotujcie pytania wyszeptała Wiktoria, patrząc na Jadwigę.

Jednak Jadwiga nie wiedziała, co zapytać. W głowie brzmiało, iż wszystko już wie, ale jednocześnie szukała odpowiedzi. Otoczyły ją koleżanki, przeglądające papiery i szepczące, każda chciała, by Wiera poświęciła jej więcej czasu.

Następny poranek był równie burzliwy. Wiktoria i reszta dziewczyn przygotowywały się na spotkanie z Wirą Palną, a wszystkie pilne zadania spadały na nowicjuszkę. Po ich wykonaniu Jadwiga zajęła się kolejnymi, żując jednocześnie liść aloesu. Była tak pochłonięta pracą, iż nie zauważyła, kiedy weszła do biura gość.

Czy to twoja nowa? usłyszała za sobą.

Dzień dobry odpowiedziała cicho, wkładając kolejny kawałek aloesu do ust.

Wiera Palna, szczupła, wysoka starsza pani z zadbanym koksem i okularami na nosie, spojrzała krytycznie na Jadwigę, monitor i roślinę.

Przepraszam, nie przygotowałam pytań. Miałam dużo pracy
Nic takiego. Nie zamierzam rozdawać rad, jestem na emeryturze. Nie będzie dziś warsztatu, nie pokazujcie mi pytań. Może po prostu pogadamy

Podczas przerwy Jadwiga po raz pierwszy poszła do kantyny, aby naprawdę zjeść. Gdy już miała usiąść przy stoliku, Wiera Palna zawołała ją.

Siadaj przy mnie, pogadamy Jak ci idzie? Widziałam, co dziś robiłaś. Dobrze, naprawdę. Jesteś bystra. Dużo doświadczenia?
Nie dopiero miesiąc Kocham księgowość z każdym dniem lepiej odpowiedziała Jadwiga.

Śledzisz moją roślinę, tak? Żujesz liść? Smakuje? zaśmiała się Wiera.
Gardło bolało, więc spróbowałam potem poczułam się lepiej.
I od razu praca ruszyła w górę, co? Co to za cudowny aloes!
Cudowny? zmarszczyła brwi Jadwiga.

Rzeczywiście, tego samego dnia jej praca przyspieszyła, gdyż sok z stulecia dodał energii.

Dopingu? podniosła brew Wiera. Cieszę się, iż to mój prezent ci się przydał. Gdyby dziewczyny były bardziej pośpieszne, miałbyś w rękach świetny środek.
Nie rozumiem, o co wam chodzi spytała niepewnie Jadwiga.
Nie znacie legendy o stuleciu? odpowiedziała Wiera. Mocarzczarodziej, lekarz starzejący się, wędrował po pustyni, aż natknął się na ogromne drzewo z mięsistymi liśćmi. Zjadł dziewiąty liść, wyzdrowiał, stał się młodszy i wrócił do wioski, by nauczyć innych. Z wdzięczności zasadził kilka pędów, które rozprzestrzeniły się po okolicy.

To o adekwatnościach medycznych, nie o księgowości mruknęła Jadwiga.
Wiem, ale zasada jest podobna. Zamiast czarodzieja mamy księgowego, a zamiast pustyni emeryturę. Kiedyś byłam młodą dziewczyną, szkoloną przez surową kobietę, której oczy prawie sprawiały, iż kręciły się w głowie. Ona po ciężkim dniu wyjechała do sanatorium, a ja spróbowałam aloesu na parapecie i tak stałam się specjalistką najwyższej klasy. Przekazała mi tę roślinę przed przejściem na emeryturę. Teraz ja podróżuję po firmach, zostawiając po sobie ten skarb. Teraz to twoja roślina.

Dlaczego nie odpowiedziałaś na pytania dziewczyn? dopytała Jadwiga.
Bo jestem zwykłym pracownikiem. Nic ciekawego.
A to nieuczciwe!
Kto mówi o uczciwości? mrugnęła Wiera. Komu to szkodzi? Klientom? Nie! Tobie? Nie!

Po krótkiej rozmowie z Wirą Palną Jadwiga wróciła do biura. Kontynuowała pracę, codziennie podejmując coraz trudniejsze zadania. Po miesiącu nie musiała już myć podłóg. Otrzymała najważniejszych klientów, a praca stała się fascynująca, pełna skomplikowanych rachunków i jednego kliknięcia myszki.

Cały dzień rysuję te same słupki, nic się nie zmienia mówiła kiedyś, szukając sensu.

Po kilku miesiącach Jadwiga złożyła rezygnację.

Po co odchodzisz? Masz najlepszych klientów, jesteś na szczycie! zdziwiła się Wiktoria, choć w duchu cieszyła się, iż znów będzie najważniejsza.
Przeprowadzam się do innej dzielnicy, dojazd jest trudny skłamała, pakując rzeczy.

Co za szaleństwo! krzyknęła Wiktoria. Będziesz musiała wszystko od nowa budować, nikt nie uwierzy, iż jesteś ekspertem.
Nic, dam radę Czy jesteś chora? zapytała Jadwiga.
Trochę przeziębiona.
Aloes! Zjedz liść, od razu leJadwiga wzięła kolejny liść aloesu, pogryzła go i poczuła, jak energia wraca do jej krwi, gotowa na nowe wyzwania.

Idź do oryginalnego materiału