Teściowa nie zdążyła nic więcej powiedzieć, gdy znalazła się za drzwiami, ponieważ z mieszkania wyleciały także obie jej walizki, a drzwi natychmiast się zamknęły.
Później niektórzy obwiniali o całą sytuację męża Marii, Jarosława.
— Bo to on nie uprzedził swojej matki, iż jego żona ma trudny charakter — mówili.
Ale wielu nie zgadzało się z tą opinią. Byli przekonani, iż Jarosław nie miał z tym nic wspólnego.
— Zwłaszcza że, gdy to wszystko się wydarzyło — mówili — nie było go choćby w mieszkaniu, był w pracy. A winna jest wyłącznie Maria, bo nie miała prawa tak traktować kobiety, która nie tylko jest dwa razy starsza od niej, ale także matką jej męża. Co to w ogóle ma być? Chwytać kobietę i ciągnąć ją za włosy? Jak to można nazwać?
Niektórzy uważali, iż sama Anna jest sobie winna, bo po pierwsze, ma dość trudny charakter, a po drugie, przyjechała do Marii bez uprzedzenia, gdy Jarosława nie było w domu.
— Gdyby wcześniej poinformowała syna o swoim przyjeździe — mówili — Jarosław uprzedziłby Marię, i nic by się nie wydarzyło.
Byli też tacy, którzy z pełnym przekonaniem twierdzili, iż konflikt i tak by wybuchł.
— Bo zarówno Maria, jak i Anna to kobiety o silnym charakterze, nie da się im wcisnąć kitu, to po pierwsze — twierdzili — a po drugie, jeszcze zanim się poznały, już podświadomie się nie lubiły.
Kiedy pytano tych, którzy uważali, iż winne są obie, skąd taki wniosek, ci odpowiadali z pełnym przekonaniem:
— To już natura tak sprawia.
— A w życiu, niech to diabli wezmą — mówili — teściowa i synowa zawsze żyją razem jak pies z kotem! Tak jest i już. Nic na to nie poradzisz. A poza tym, jeżeli chodzi o Marię i Annę, to miały one inne powody do wzajemnej niechęci.
— Na przykład? — pytano.
— Na przykład — odpowiadali pewnie — Anna mogła nie darzyć Marii sympatią, bo ta była o dwa lata starsza od jej syna. To po pierwsze. A po drugie, co jest znacznie poważniejsze, Maria była już wcześniej zamężna! Tak, tak! I miała choćby dziecko z pierwszego małżeństwa. Co o tym myślicie? Czy to nie powód do niechęci?
— A jeszcze z jakiego powodu Anna mogła mieć problem z Marią?
— Ano dlatego, iż o ślubie syna dowiedziała się dopiero wtedy, gdy nie można już było nic zmienić. A dla niej, jako matki, było to więcej niż bolesne.
— No dobrze, dobrze — zgadzali się rozmówcy. — Annę rozumiemy. Faktycznie miała powody, by niechętnie podchodzić do Marii. Ale Maria? Dlaczego Maria miała negatywny stosunek do teściowej, jeszcze zanim ją poznała?
— Pytacie, jakie miała powody?
— Pytamy.
— A my wam odpowiemy. Maria nie darzyła sympatią teściowej, bo opierała się na swoim poprzednim doświadczeniu.
— No co ty!
— Tak, dokładnie. Była pewna, iż każda teściowa to zło w czystej postaci i nie ma od tego wyjątków.
— Czyli problem nie tkwił choćby w tym, iż Anna bezceremonialnie wparowała do Marii?
— Dokładnie tak. Problem w tym, iż choćby gdyby Anna przyszła z dobrymi intencjami, i tak nic dobrego by z tego nie wyszło. Bo zbyt wiele temu przeszkadzało.
Rodzina, znajomi i przyjaciele Marii i Anny mieli bardzo różne opinie na temat tego, co się wydarzyło.
Ale najbardziej wszystkich zaskoczyło nie to, co się stało, ale to, jak się wszystko zakończyło. Jednak o tym będzie mowa później, bo teraz ważniejsze jest coś innego.
Otóż od dnia, gdy Igor oznajmił matce, iż ożenił się z kobietą, która nie tylko jest od niego starsza, ale także ma dziecko, i iż przeprowadza się do niej, adoptując to dziecko, Anna jakby się rozdwoiła. I zamiast jednej Anny, pojawiły się dwie.
Jedna Anna (nazwijmy ją Jasną) przyjęła to ze zrozumieniem, a druga Anna (Ciemna) była oburzona do głębi duszy.
I od tego dnia Anna przestała dogadywać się sama ze sobą. A między Jasną i Ciemną Anną rozpoczęła się zaciekła walka.
Dalej wydarzenia potoczyły się gwałtownie: Anna postanowiła działać z tupetem, wtargnęła do mieszkania Marii, próbując narzucić swoją obecność. Nie przewidziała jednak, iż jej synowa również ma silny charakter. W pewnym momencie Maria nie wytrzymała i po prostu wyrzuciła Annę za drzwi, a jej walizki poleciały zaraz za nią.
Sąsiedzi wezwali policję, i ostatecznie Anna dostała kilka dni aresztu za drobne chuligaństwo.
Jednak prawdziwym zaskoczeniem było co innego: ledwie Anna wyszła na wolność, upiekła ciasta i jak gdyby nigdy nic poszła do Marii z wizytą. I ku ogólnemu zdumieniu, Maria otworzyła jej drzwi, a potem spędziły razem miło czas.
Wielu do dziś uważa, iż Annie się poszczęściło i iż jej zachowanie zostało potraktowane tylko jako drobne wykroczenie. Bo tak naprawdę sprawa mogła się skończyć znacznie poważniej. Ale… dzięki dzielnicowemu, który nie nalegał na surowszą karę, wszystko rozeszło się po kościach.
Ale to jeszcze nie koniec historii. Nie.
Jej zakończenie jest zupełnie inne.
Chodzi o to, iż gdy Anna odbywała swoją karę, jej krewni, przyjaciele i znajomi zastanawiali się, co się z nią stanie i jak potoczą się jej relacje z Marią.
Padały różne przypuszczenia, ale wszyscy byli zgodni co do jednego: po tym, co się wydarzyło, ich relacje już nigdy nie będą dobre.
Jednak! Już następnego dnia po swoim zwolnieniu Anna upiekła pierogi i, jak gdyby nigdy nic, spokojnie udała się z wizytą do Olesi. Ku zdumieniu wielu, Olesia bez problemu otworzyła jej drzwi, a potem spędziły razem miły czas.
A rok później Olesia urodziła córkę. Nazwali ją Anna. Na cześć babci.