
Wojna rozpisywała się tu zawsze inaczej niż gdzieś na dalekich równinach czy pogórzach. choćby inaczej niż w górach wśród granitowych skał wyniosłych wysokich Tatr. Tam wszędzie granit odbijał krzywdę a krew rozlewała się w kamieniu. W szerokiej Polsce ślad wojny wyznaczony był inaczej , jak krzycząca lamentem droga, szlak wypalonych wiosek na otwartej przestrzeni, dym spalonych łanów zboża, zniszczonych mostów na szerokich rzekach. Wszystko to od razu rzucało sie w oczy, krzyczało do pustego nieba i pokazywało jasno : tu działa się niesprawiedliwość. W tych miękkich górach pełnych zielonych lasów, strzelistych smerków, rusinków, górach okrywających liściastym bukiem każde najmniejsze choćby wzniesienie a te wieksze, połoninami wyrastające ponad lasy bynajmniej nie jeżyły się wysokimi graniami i kamiennymi zębiastymi grzebieniami iglic. Tutaj nad każdą krzywda pochylała się zieleń. Zabliźniała, otaczała, zarastała każdą wypaloną chatę, wypaloną wioskę dookoła strzegły strumienie, zalewały bagniste łaki, wąwozy, wykroty... Cieżko byłoby tam dojść, ajeżeli juz zdarzyło się, iż człowiek wszedł na taka krzywdę uczynioną ludzkości przez wojnę, z trudem, jak tropiciel musiał odkrywać ślady tego, co tu sie naprawdę stało, kiedy się to stało... W zielonych zagajnikach wszystko wydawało się nieoczywiste, jakby nie do końca wydarzone. Zręby spalonych chat, nad wodą resztka kamiennego mostku. Nie było dramatu który w ludzkiej pamięci wyryłby mocne ślady, zakrzyczał o tragedii, zostawił łzy w oczach. Barwy przygasały, cięcia mieczem zaokrąglone, wygładzone, spowolnione jakby. Pozarastane ślady po kulach. choćby groby, omszałe, wsparte gdzieś o skarpy i bruzdy czasu, brzozowy krzyże pokryte nalotem , choćby te odnawiane, omszałe spokojną nadzieją. Że to nie wróci, a o ile nawet... nie znajdzie nas tutaj.