Koty znane są z tego, iż chodzą własnymi ścieżkami, a ich zwinność pozwala im zaglądać w najbardziej nieoczywiste zakamarki. Kot Anacleto za idealne miejsce na drzemkę obrał ostatnio bęben pralki. Niestety w tym samym czasie jego opiekunka postanowiła nastawić pranie i w ferworze świątecznych przygotowań nie sprawdziła wnętrza urządzenia. Ta chwila nieuwagi mogła kosztować ukochanego mruczka życie, jednak zadecydowało szczęśliwe połączenie dwóch czynników.
REKLAMA
Zobacz wideo Jak sprawić, żeby twój kot był bezpieczny podczas jazdy?
Kot w pralce został znaleziony pod koniec cyklu prania. Natychmiast wezwano weterynarza
Do niefortunnego zdarzenia doszło 24 grudnia tego roku w miejscowości Induno Olona we Włoszech, w regionie Lombardia, w prowincji Varese. Jak informuje "Corriere Milano", właścicielka kota Anacleto postanowiła wstawić pranie przed świąteczną wieczerzą, ustawiając urządzenie na godzinny program. Z czasem zaczęła szukać ukochanego zwierzaka, który tym razem nie wylegiwał się w żadnym ze swoich ulubionych miejsc. W trakcie poszukiwań zerknęła na drzwiczki pracującej pralki i, ku jej przerażeniu, zobaczyła tam koci ogon. Kobieta natychmiast przerwała pracę urządzenia, wyłączyła je i wyciągnęła rocznego kocura z bębna. Niestety w tym momencie godzinny cykl prania właśnie dobiegał końca.
Zobacz też: Które zwierzę jest inteligentniejsze, pies czy kot? Wyniki badań mogą zaskoczyć wielu opiekunów
Na szczęście Anacleto wciąż żył, ale jego stan nie był najlepszy. Pranie było ustawione na niską temperaturę (30 stopni Celsjusza), co pomogło zwierzęciu przetrwać. Z drugiej strony chłodna woda wyziębiła jego organizm. Ponadto kot miał poranione łapy, najprawdopodobniej od prób wydostania się z bębna. Jego sytuację pogarszał silny stres, jakiego doświadczył. Opiekunka Anacleto natychmiast zadzwoniła do zaufanego weterynarza. Choć jego klinika znajduje się w wiosce oddalonej o kilka kilometrów, od razu zdecydował się przyjechać na miejsce. Poinstruował również kobietę, w jaki sposób ma samodzielnie ratować kota.
Kot przeżył wypranie w pralce. Weterynarz przestrzega wszystkich opiekunów mruczków
Głównym zagrożeniem dla Anacleto była hipotermia. Z tego względu dr Mario Motta zdecydował się na wizytę domową.
Wyniesienie go z domu i załadowanie do samochodu byłoby niebezpieczne w takich okolicznościach
- wyjaśnia weterynarz, cytowany przez dziennik "La Stampa". W międzyczasie opiekunka kota zaczęła zgodnie z zaleceniami rozgrzewać kota. Gdy lekarz dotarł na miejsce, ustawił obok niego plastikowe butelki z gorącą wodą w celu ustabilizowania organizmu. Podał mu również antybiotyki i niezbędne leki, aby zapobiec infekcji. Warto dodać, iż sam dr Motta nie czuł się tego dnia najlepiej, ale mimo to postawił kociego pacjenta na pierwszym miejscu.
Pierwsza noc była trudna, ale w końcu temperatura ciała kota zaczęła wzrastać. Z kolei drugiego dnia świąt Bożego Narodzenia rano Anacleto czuł się na tyle dobrze, iż zaczął jeść. Dr Motta przyznaje, iż mruczek miał sporo szczęścia. Duże znaczenie miały tu niska temperatura prania, a także szybka interwencja weterynaryjna i udzielenie pomocy. Weterynarz zaznaczał, iż podobne przypadki nie są wcale rzadkością.
Kilkukrotnie interweniowałem w sprawie kotów, które wylądowały w pralce, ale nie zawsze kończyło się to dobrze, zwłaszcza jeżeli program prania był ustawiony na wysokie temperatury. Koty często wchodzą do pralki, są ciekawskie. Po wejściu do środka czasami zatrzymują się tam na drzemkę
- mówi dr Mott. W związku z tym zwrócił się do opiekunów kotów, aby zawsze sprawdzali pralkę przed jej uruchomieniem. Przypomnijmy, iż w czerwcu opisywaliśmy podobną historię kota Pablo z Australii, który przeżył pranie w cyklu z trzema tysiącami obrotów.
Źródło: milano.corriere.it, lastampa.it
Dziękujemy, iż przeczytałaś/eś nasz artykuł.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.

18 godzin temu






