Nie można dzwonić w sprawach służbowych po 21:00. Nie można przeszkadzać w weekendy. I koniec

przytulnosc.pl 3 dni temu

Pewnej niedzieli rano otrzymałem wiadomość na WhatsAppie: „Aleksander, możesz teraz rozmawiać? Chciałbym coś doprecyzować”. Pisał szanowny pan, bohater mojego tekstu. Sam tekst wysłałem mu kilka dni wcześniej, aby sprawdzić cytaty, fakty i liczby. Odpowiedziałem uprzejmie, ale z dystansem: nie, nie mogę, dzisiaj mam wolne, spędzam czas z córką, porozmawiajmy jutro. Wtedy pan, jakby sobie przypomniał, iż przecież jest taki europejski – dom w Warszawie, konto w Polsce. I iż to właśnie niedzielny poranek. „Prywatna przestrzeń” mojego czasu. Odpisał: „Tak, jutro, dziękuję”.

Wszyscy chcemy być jak Europejczycy, ale wciąż nie mamy jednej podstawowej rzeczy – szacunku do dni wolnych. Żadnych rozmów o pracy, żadnych spotkań, żadnych „pilnych” spraw. Weekend to świętość. Zapominamy o wszystkim. Dzieci, zabawa, zakupy, kino, drink, a może po prostu leżenie na kanapie – tylko to się liczy. Nic więcej. Kochamy siebie i bliskich, a reszta? Nieważne.

Jeśli nie jesteś chirurgiem na dyżurze, śledczym od spraw najwyższej wagi albo kierowcą ciężarówki – żadnych zawodowych spraw w weekendy. Żadnych nagłych telefonów. To może poczekać.

Po 21:00 też żadnych rozmów, żadnych telefonów. choćby żadnych „pingów” na Messengerze, WhatsAppie i innych komunikatorach. Mogę do kogoś zadzwonić późnym wieczorem tylko wtedy, gdy ta osoba wyraźnie mnie o to poprosi. Albo jeżeli nie ma innego terminu, bo jest w innej strefie czasowej. Ale to zdarza się bardzo rzadko.

Życie powinno być zorganizowane tak, aby nie trzeba było załatwiać spraw nocą. Dla mnie dzwonienie do kogoś po 21:00 to niemal moralne przestępstwo. Jakby ktoś wpadł do mojego domu z petardami: „Odpoczywasz? Hehehe, no to ja ci to popsuję!”

Pewnej nocy, około północy, dostałem SMS-a od Renaty Kowalskiej z jakimś pytaniem. Znamy się od dawna, mieliśmy zrobić wywiad. Ale choć rola Renaty w kulturze jest ogromna, to nie przewyższa mojego wieczornego spokoju. Odpisałem: „Renata Kowalska, przepraszam, już prawie śpię”. Odpisała: „Oj!”. Następnego ranka zadzwoniła: „Aleksy, najmocniej przepraszam, iż tak późno. Byłam na planie i straciłam poczucie czasu”.

Zdarza się, nic strasznego. Ważne, iż Renata zrozumiała, iż naruszyła czyjąś przestrzeń, a nie wykazała aroganckiego podejścia w stylu: „Mogę dzwonić, kiedy mi wygodnie, bo jestem gwiazdą”.

Mamy dziś miliony sposobów komunikacji. Wymyśliliśmy wszystko, by nigdy się nie nudzić.

Ale są godziny zakazane. Czas, kiedy nie wolno niepokoić ludzi.

Każdy powinien wprowadzić tę zasadę w życie. Bo jesteśmy zbyt ulegli, zbyt mili. „Och, no dobrze, odbiorę, co mi szkodzi?”

Tak, szkodzi.

Niech dzwonią do swoich bliskich, swoich kotów i ciotek. Wieczory i weekendy to moja prywatna przestrzeń. Drzwi są zamknięte. Na drzwiach wielka tabliczka czerwonymi literami: „NIE PRZESZKADZAĆ”.

Idź do oryginalnego materiału