„Powinniśmy dbać o relacje, bo to one są gwarancją zdrowia i długiego życia. Każdy z nas powinien poszukać czegoś, co daje mu radość. Warto praktykować wdzięczność i nauczyć się być dla siebie łagodniejszym, nie oceniać siebie tak surowo” – mówi Natalia Sosin-Krosnowska.
Klaudia Kierzkowska: Często nie lubimy siebie. Czujemy się ze sobą źle. Skąd w nas takie negatywne nastawienie do siebie i otoczenia?
Natalia Sosin-Krosnowska: Myślę, iż gdyby odpowiedź na to pytanie była prosta, nie mielibyśmy takiego wysypu najróżniejszych terapii, książek samopomocowych, coachów itd. Moim zdaniem głównym problemem jest to, iż wiecznie porównujemy się do innych ludzi. I tak, jak w świecie przed social mediami mogliśmy porównywać się co najwyżej do najładniejszej dziewczyny ze szkoły albo z pracy, to w tym momencie możemy porównywać się do najładniejszej dziewczyny z miliona dziewczyn w internecie, a co gorsza do najładniejszej dziewczyny stworzonej przez sztuczną inteligencję, czyli absolutnie nieosiągalnej “perfekcyjności”.
Myślę, iż uogólniając bardzo mocno, trochę za dużo siedzimy w swoich głowach i w internecie, a za mało w ciele i w “realu”. Może zamiast tego od teraz, od zaraz powinniśmy spróbować pokochać siebie? Jesteś jedyną osobą z którą – chcesz czy nie – spędzisz całe swoje życie. Jak można siebie w takim wypadku nie lubić?
Co zrobić, by poczuć się ze sobą naprawdę dobrze?
Warto zapewnić sobie podstawy zdrowego funkcjonowania – zwrócić większą uwagę na sposób odżywiania, nawodnienie organizmu, odpowiednią ilość snu i aktywności fizycznej. Powinniśmy dbać o relacje, bo to one są gwarancją zdrowia i długiego życia. Każdy z nas powinien poszukać czegoś, co daje mu radość. Warto praktykować wdzięczność i nauczyć się być dla siebie łagodniejszym, nie oceniać siebie tak surowo. Nieraz mówimy do siebie straszne rzeczy, takie, które powiedziane do koleżanki czy znajomego mogłyby mieć wpływ na dalszą relację. Warto sobie to wreszcie uświadomić, pochylić się nad tym i przestać sobie dowalać. Naprawdę, powinniśmy mieć świadomość, iż wiele z naszych myśli jest nieprawdziwa i kiedy się wyświetlą – np. “rety, ale jesteś beznadziejna” stanowczo musimy powiedzieć im STOP. Bo to nie jest prawdą.
- Zobacz też: Nina Czarnecka: życie jest zbyt krótkie, by czekać na ulubioną porę roku
A co w przypadku, gdy jesteśmy samotni? Może warto samego siebie po prostu przytulić, by poprawić sobie dzień?
Dokładnie tak. Człowiek bez dotyku usycha. Dzieci potrzebują przytulania, żeby się prawidłowo rozwijać. Przytulanie uspokaja, łagodzi ból, redukuje ciśnienie. Mechanizm ten jest na tyle silny, iż choćby jeżeli w sytuacji stresowej przytulimy samych siebie – zadziała! Spróbuj – skrzyżuj ramiona, pogłaszcz się po karku, serdecznie siebie uściskaj.
Sposobów, by poczuć się lepiej jest wiele. Co pani zdaniem jest takim absolutnym must have?
Trzeba zadbać o swoje ciało. To taki banał – “w zdrowym ciele zdrowy duch”, ale tak jest! Istnieją cztery najważniejsze filary, o których już wcześniej wspomniałam – odżywianie, nawodnienie, sen i ruch. Bez nich nie możemy mówić w ogóle o zdrowiu. Oczywiście, przez jakiś czas można obejść się bez jednego z nich, ale na dłuższą metę niemożliwe jest zachowanie zdrowia, także psychicznego, bez zwrócenia uwagi na wszystkie. I tu jest właśnie moment spojrzenia na siebie, może nie krytycznie, ale szczerze. Ja też nie jestem idealna. Wiem, iż ze względu na wykonywaną pracę za mało czasu poświęcam aktywności fizycznej. Ze zdrowym odżywianiem również bywa różnie, chociaż nie popełniam już błędów, które popełniałam jako młoda osoba np. bezsensowne diety albo żywienie się wyłącznie kanapkami.
- Sprawdź też: Jeśli czekasz na „właściwy czas”, będziesz czekała do końca życia. Lekcja, którą odrabiamy za późno
Otoczenie, w którym przebywamy także chyba odgrywa ogromne znaczenie?
Ogromne! Oczywiście! Dostępnych jest mnóstwo badań potwierdzających, iż człowiek o wiele lepiej funkcjonuje wśród natury niż w zatłoczonym mieście. Ewolucyjnie jesteśmy przystosowani do życia w przyrodzie, w lesie, wśród zieleni, na słońcu i powietrzu, a nie wśród betonu i smogu. Pamiętajmy, iż nasz mózg poza byciem centrum dowodzenia ciała służy przede wszystkim temu, by wyłapywać zagrożenia. Dzisiejsze miasta są dla naszego mózgu jednym wielkim chaosem, pełnym informacji, które musi ciągle analizować. Stąd uczucie przebodźcowania i przytłoczenia, które dotyka wielu mieszkańców miast. Tego wszystkiego – świateł, dźwięków, ludzi, napisów, reklam jest po prostu za dużo.
Jeśli zaś chodzi o nasze otoczenie, takie najbliższe, to służy nam cisza, spokój, harmonia, porządek. Każdy chyba zna to uczucie, kiedy posprząta mieszkanie i siada z satysfakcją na kanapie w czystym i pięknym pokoju. To coś więcej niż tylko odpoczynek po fizycznej pracy jaką jest sprzątanie, to pełen relaks.
Dobrze rozumiem, iż życie w zgodzie z naturą, uprawianie ogrodu czy aromaterapia pozwoli nam poczuć się dobrze?
Tak. To zostało naukowo udowodnione. Praca w ogrodzie, kontakt z naturą to nie tylko zdrowy ruch, powietrze, witamina D3 ze słońca, ale też możliwość redukcji stresu, zmniejszenia objawów depresji i stanów lękowych. Wszystko za sprawą bakterii znajdującej się glebie i ściółce leśnej, która pobudza ludzki organizm do wytwarzania serotoniny i noradrenaliny. Dosłownie działa antydepresyjnie i przeciwlękowo. I to nie koniec! Ta sama bakteria, według badań prowadzonych już od 20 lat, wspiera odporność człowieka w przypadku alergii, astmy, egzemy a choćby niektórych nowotworów. Jednym słowem – warto się pobrudzić, pod warunkiem oczywiście, iż będzie to ziemia nie traktowana chemią. Z tego samego powodu warto iść na spacer do lasu czy parku. Z kolei aromaterapia ma potwierdzone badaniami klinicznymi działanie. Pomaga wyleczyć katar, czy ból głowy. Działa kojąco na układ nerwowy, pomaga zasnąć, podnosi nastrój.
Coraz więcej mówi się też o terapii kolorami.
Wpływ kolorów na psychikę jest badany od lat – np. w szpitalach czy zakładach karnych sprawdzano jakie kolory uspokajają a jakie pobudzają. Według badań Polki specjalizującej się w budowaniu poczucia bezpieczeństwa w przestrzeni, także w warunkach baz kosmicznych, najkorzystniej działa na nas drewno i gama kolorystyczna inspirowana rodzimymi krajobrazami – czyli zieleń, beż, kolory ziemi, błękit nieba. Kolory działają na nas zarówno we wnętrzach jak i w ubiorze. Kolorowe ubrania naprawdę mogą poprawić nastrój, choć wiele uzależnione jest od naszych osobistych upodobań.
Wydaje mi się, iż dużą uwagę powinniśmy przywiązać również i do naszego rozwoju. A może się mylę?
Zdecydowanie tak! Jeszcze do niedawna uważano, iż człowiek może uczyć się do pewnego wieku, a później traci te umiejętności. Tymczasem przeprowadzone badania dowiodły, iż mózg jest plastyczny do końca życia, co oznacza, iż w każdym wieku możemy nauczyć się nowych rzeczy. Nie będzie to aż tak łatwe jak w dzieciństwie, kiedy tempo wzrostu jest szalone, ale przez cały czas możemy to robić. Warto to robić!
Poznanie i pielęgnowanie swoich mocnych stron, nauka nowych rzeczy, takich jak np. robienie na drutach czy nauka obcego języka, wewnętrznie nas wzbogaca, a na poziomie mózgu i ciała chroni przed chorobami, także otępiennymi.
Domyślam się, iż i pani zdarza się mieć gorszy dzień. W jaki sposób stara się pani temu zaradzić? Co pani najszybciej poprawia humor?
Staram się zachować swoja rutynę – jedzenia, picia ciepłej wody, snu – dzięki temu czuję się naprawdę dobrze. Oczywiście jak każdy miewam gorsze dni. Co wtedy robię? zwykle pomaga mi ruch, wyjście na spacer albo chociaż do ogrodu. o ile nie mam czasu w wyjście na spacer, robię sto “pajacyków” i momentalnie czuję jak podnosi się mój nastrój. Jednak zdarzają się też i takie dni, iż nic mi nie pomaga. Wtedy daję sobie pozwolenie na to, żeby mieć gorszy dzień. Nikt nie jest w stanie zawsze działać na 100%, zawsze być wesołym i pełnym energii. Pozwólmy sobie na słabszy dzień, nie zawsze musi być „idealnie”.