**10 maja 2024**
Kto by pomyślał, iż dwie przyjaciółki od kołyski, Ewa i Danuta, mogłyby się pokłócić. Sąsiedzi szeptali między sobą:
– Co takiego się stało? Przyjaciółki pokłóciły się tak, iż choćby się nie witają. A jeżeli zobaczą się na drodze, udają, iż się nie widzą. A mieszkają przecież tuż obok.
Obie milczały, więc plotki tylko rosły. Kobiety przy studni wymyślały coraz dziwniejsze wersje. Jedno było pewne – Kinga, córka Ewy, i syn Danuty, Jasiek, spotykali się. Od szkoły trzymali się razem, ale po maturze ich drogi się rozeszły. Jasiek poszedł do wojska, a Kinga wyjechała do Krakowa na studia.
Od dziecka widywano ich zawsze razem – w szkole, na podwórku, latem pluskali się w rzece. Kiedy podrośli, przesiadywali na brzegu, trzymając się za ręce.
– Kingaaaa, wyłaź! – wołał pod jej oknem, a ona w mgnieniu oka zbiegała po schodach.
Byli zupełnie różni. Żywa, przebojowa Kinga i spokojny, zamyślony Jasiek, który zanim coś zrobi, najpierw się zastanowi i podrapie po głowie. To ona zawsze rządziła.
– Jasiu, jutro idziemy do lasu na grzyby.
– Jasiu, jutro na plażę.
Kiwał głową i zgadzał się bez słowa.
Ewa z Danutą znały się od kołyski. Bawiły się w chowanego, biegały między domami, bo ich rodzice mieszkali przez płot. Ta przyjaźń ciągnęła się przez pokolenia – choćby ich dziadkowie trzymali się razem. Wyszły za mąż prawie w tym samym czasie, za kolegów z wioski.
Pierwsza rozwiodła się Ewa, kiedy Kinga miała trzy lata. Jej mąż był awanturnikiem, pił i raz uderzył żonę. Ona nie wybaczyła.
– O Boże, Ewka, masz potworny siniak! – przeraziła się Danuta. Nie musiała pytać, skąd.
– Wyrzuciłam tego pijaka. Niech gnije u matki.
– Słusznie. A mój wczoraj też się popisał – Jasiek kręcił się przy nim, a ten go odepchnął. Ledwo nie uderzył głową. Stanęłam w obronie syna, a on mi groził: “Następnym razem dostaniesz”. I powiedział: “swojego syna”, nie “naszego”. Jakby Jasiek nie był jego.
Po pół roku po wiosce rozeszła się wieść:
– Danuta wyrzuciła swojego! Zaczęło się od tego, iż wmawiał jej, iż Jasiek nie jest jego. A przecież jak dwie krople wody podobny!
Tak właśnie było. Zniszczył Danucie życie podejrzeniami, raz choćby nóż do gardła przyłożył. Zostały obie z dziećmi, ale nie narzekały. Były im wystarczające.
Po maturze Jasiek został kierowcą, Kinga studiowała. Gdy dostał powołanie, przyjechała go odprowadzić. Całą zimę wpadała w weekendy, pytała Danuty o wiadomości od niego. Aż nagle przestała przyjeżdżać.
– Ewka, dlaczego Kinga zniknęła? – dopytywała Danuta.
– Zajęta nauką.
W kwietniu Ewa nagle wyjechała do Krakowa. Wróciła dziwnie cicha. Danuta nie wytrzymała i pewnego wieczoru wpadła do niej.
– Gadaj wreszcie, co się dzieje!
Ewa machnęła ręką.
– Po co ukrywać? Kinga wyszła za mąż. Czeka dziecka.
Danuta wybiegła jak oparzona. Napisała do Jaśka list, żeby się nie załamywał. On po wojsku nie wrócił do domu – wyjechał z kolegą na platformę wiertniczą. Pracował jak szalony, żeby zagłuszyć ból.
Przyjaźń kobiet się rozpadła. Jasiek tylko raz odwiedził matkę. Kinga w ogóle nie pokazywała się w rodzinnej wsi.
Pewnego dnia listonoszka Irena przyniosła Danucie wiadomość:
– Ewa cię prosi. Jest chora.
Danuta poszła. Znalazła ją leżącą, słabą.
– Danusiu, wybacz mi – szepnęła Ewa.
– Za co? Za Kingę? To nie twoja wina.
– Nie, posłuchaj…
Gdy usłyszała, co Ewa jej wyznała, Danuta najpierw nie uwierzyła. Potem wpadła w euforię.
Wróciła do domu i zadzwoniła do syna.
– Jasiu, przyjeżdżaj, źle się czuję – powiedziała słabym głosem i rozłączyła się.
Od tej pory codziennie zaglądała do Ewy. Aż wreszcie pojawiła się Kinga – z trzyletnim Stasiem.
Jasiek wrócił na urlop.
– Mamo, co się dzieje? Mówiłaś, iż chora! – patrzył na nią podejrzliwie.
– Już dobrze. Idź nad rzekę, stęskniłeś się pewnie.
Stał nad wodą, wspominając dawne czasy…
– Jasiu.
Odwrócił się powoli. Za nim stała Kinga, trzymając za rękę chłopczyka – swojej kopii.
– To twój syn – powiedziała cicho.
Jasiek wziął chłopca w ramiona. Płakał.
– Dlaczego mi nie powiedziałaś?
– Bo mama myślała, iż dziecko jest od kogoś innego. Wysłali mnie do ciotki w Krakowie. A twoja powiedziała mojej, iż w wojsku się ożeniłeś.
– Kobietom tylko plotki w głowie – westchnął. – Od tamtego listu czułem tylko pustkę.
– Teraz ją wypełnimy – szepnęła, przytulając się do niego.
Staś pociągnął ich za ręce.
– Tata, mama, chodźmy!
– Idziemy, synku – uśmiechnął się Jasiek. – Tylko najpierw pogadamy z babciami.
**Lekcja?** Złośliwe plotki mogą zniszczyć choćby najsilniejszą więź. Ale prawda i wybaczenie potrafią naprawić więcej, niż się wydaje.