
Okrutnie się samiec dziwonii najeżył. To rezultat walki z drugim samcem, jaką toczył przez kilkadziesiąt minut w niewielkim rewirze lęgowym. Ganiały się jak szalone i szkoda, iż autofokus nie dał rady tak dynamicznej sytuacji. Może to rezultat wyjątkowego zagęszczenia osobniczego w Rewie, bo dziwonii jest tam w tej chwili znacznie więcej niż na Bece.
Dołożę jeszcze jeża. To mój naturalny wskaźnik czasu. Przychodzi pod taras, gdy idę spać i znika jak wstaję o świecie na ptaki. Ostatnio jednak dreptał wyjątkowo w samo południe. Aż musiałem sprawdzić na zegarku, czy nie przestawił mi się biologiczny budzik.