Nadzieja na coś więcej

2 dni temu

No i co, posłuchaj tylko, jak to się wszystko potoczyło. Kinga siedziała na ławce przed swoim domem i jadła swoją ulubioną czekoladę Wedla, tę z kokosem, którą uwielbiała od dziecka. Dom mieli duży, dwupiętrowy, bo tata był budowlańcem i gwałtownie postawił sobie taki porządny dom. Kinga miała starszą siostrę, Majkę, która ma siedemnaście lat. Dziewczyny zawsze trzymały się razem, a Majka jako starsza pilnowała młodszej, pomagała jej, a choćby stawała w jej obronie, gdy było trzeba.

Kinga skończyła czekoladę i westchnęła ciężko. Dorastającą dziewczynę dopadła nieznana dotąd bolączka – zakochała się. No niby nic takiego, dziewczyna, która za chwilę skończy piętnaście lat, zakochana. Przecież w tym wieku to normalne. Ale nie w tym problem…

– No dobra, gdybym zakochała się w kolegom z klasy albo w tym Krzysiu z równoległej, w którym wszystkie dziewczyny szaleją, choćby starsze, bo przystojny i wysoki. A mnie musiało trafić w uczucia do przyjaciela taty, do Marcina. O rany, co ja mam teraz zrobić? – martwiła się Kinga, zazdroszcząc koleżankom, które opowiadały o swoich szkolnych zauroczeniach, a nie o dorosłych mężczyznach.

Akurat tego dnia mieli gości – wujka Marcina z żoną Anią i ich córką Zosią, która była dwa lata młodsza od Kingi. Rodziny Kingi i Marcina przyjaźniły się od pokoleń. Od czasów babć i dziadków, teraz tata Kingi trzymał z Marcinem, a ich żony też żyły w zgodzie.

Kinga wiedziała, iż ciocia Ania to dobra i uczciwa kobieta, która kocha swojego męża, ale to jej nie przekonywało. Nie rozumiała, co się z nią dzieje, dopóki Majka pewnego dnia nie złapała ją za rękę i nie zaciągnęła do altanki w ogrodzie. Tego dnia rodziny świętowały urodziny ich mamy.

– Kinga, o co ci chodzi? – spytała siostra z niepokojem.

– O nic, o czym ty? – odpowiedziała młodsza, udając niewiniątko.

– A to, iż się chyba zakochałaś w Marcinie? – Majka wytrzeszczyła oczy, czekając na odpowiedź.

– No i co z tego, zazdrościsz? – Kinga nagle wybuchnęła płaczem.

Wujka Marcina kochała już od trzech miesięcy, od czasu, gdy na działce świętowali jego urodziny. Był wtedy taki radosny, szczęśliwy… Kinga choćby się zapatrzyła, gdy tańczył z jej mamą. Ale marzyła, żeby tak tańczył z nią. Śmiał się, żartował. Cz

Idź do oryginalnego materiału