Mruczek zaginął: Poruszająca historia zaginięcia ukochanego kota

polregion.pl 2 godzin temu

Mruczek zniknął

Natalio, jesteś w domu? Igor wpadł do mieszkania i zastygł, widząc żonę w przedpokoju. Siedziała skulona i głośno łkała. Nic nie zrozumiałem przez telefon. Płakałaś tak, iż ledwo słyszałem słowa. A potem, na domiar złego, rozładowała się bateria. Co się stało, Natalio? Wyglądasz, jakbyś widziała ducha.

Mruczek zniknął ledwo wypowiedziała Natalia. Nie ma go w domu.

Jak to zniknął?! zdziwił się Igor. Gdzie mógł się podziać? Może się gdzieś schował?

Nie. Twoja siostra Wika Powiedziała, iż przypadkiem wybiegł na klatkę schodową, gdy wychodzili z Michaśkiem na spacer. Ale przecież wiesz, Igorze, nasz Mruczek Sam by nie uciekł. Po co mu ulica, skoro tam ledwo przeżył? Wydaje mi się, iż ona go specjalnie wypuściła

Co?! Igor zacisnął pięści. Gdzie ona jest teraz? Gdzie Wika?

Podziękowała, iż poszła do sklepu Nie wiem. Szukałam Mruczka cały czas, ale nigdzie go nie ma. Nikt go nie widział. Jak to możliwe, Igorze? Czy człowiek jest zdolny do takiej podłości? Wyrzucić bezbronne stworzenie na ulicę. Zimą. Czy to w ogóle ludzkie?

Człowiek nie. Ale Wika Wika potrafi. Tym bardziej, iż już kiedyś coś takiego zrobiła. Nie martw się, dziś jej tu już nie będzie. Ech, po co w ogóle ją wpuściliśmy.

***

Miesiąc temu

Igor szedł w stronę przystanku, gdy nagle zauważył coś szarego pod warstwą śniegu.

Najpierw pomyślał, iż to kamień. Ale kamień był dziwny nie tylko leżał, ale też drżał jak stara lodówka.

To zwróciło jego uwagę. Nigdy wcześniej nie widział, żeby kamienie trzęsły się z zimna.

Żeby zaspokoić ciekawość, zszedł z drogi i podszedł bliżej.

Dopiero wtedy zobaczył, iż to nie kamień, a mały szary kotek.

No cóż mruknął pod nosem, drapiąc się po głowie. Co ty tu robisz, malutki?

To było pytanie retoryczne.

Każdy wiedział, co robią porzucone zwierzęta na ulicy. Walczą o przetrwanie i ten mały kotek właśnie próbował przeżyć.

Nie miauczał, nie wołał o pomoc. Po prostu leżał i drżał.

Wyglądało na to, iż pogodził się z myślą, iż nikt się nim nie zainteresuje.

Igor delikatnie podniósł go, strzepując śnieg z jego sierści, a potem gwałtownie schował pod kurtkę i pobiegł na przystanek, gdzie właśnie podjeżdżał autobus.

W drodze do domu przypomniał sobie, iż Natalia od dawna marzyła o takim kocie szarym w prążki, ale zawsze brakowało czasu, by wspólnie odwiedzić schronisko.

A tu nagle los podarował go pod nogi. A gdy los coś daje trzeba brać.

Natalio, mam dla ciebie niespodziankę powiedział radośnie, wchodząc do mieszkania.

Och, ostatnio naprawdę mnie rozpieszczasz uśmiechnęła się żona, wychodząc do przedpokoju. Najpierw złote kolczyki, potem wymarzony telefon, a teraz bilety do kina. Co tym razem? Wyjazd w góry?

Coś lepszego! zaśmiał się Igor i rozpiął kurtkę, wyjmując kotka. Proszę! Znalazłem go na ulicy. Chyba takiego chciałaś? Szarego w paski?

Boże westchnęła Natalia. Jest całkiem zmarznięty, biedaczek. Dawaj go tu, ogrzeję. A ty się przebiegaj, umyj ręce i chodź na obiad.

Spojrzała na kotka i uśmiechnęła się: Jaki śliczny

Tak w domu Igora i Natalii pojawił się Mruczek. Długo dyskutowali nad imieniem, przerobili wiele opcji, ale w końcu wybrali to klasyczne.

Myślę, iż Mruczek pasuje mu lepiej niż jakiś Tom czy Lucas.

Zgadzam się, kochanie.

To wydarzenie miało miejsce pod koniec listopada, gdy spadł pierwszy śnieg. Dzięki temu kotek nie poznał uroków życia na ulicy zimą.

I dzięki Bogu. Bo dla wielu to ostatnia próba

Przez dwa tygodnie, które Mruczek spędził w nowym domu, Igor i Natalia bardzo się do niego przywiązali.

A adekwatnie pokochali go od pierwszego dnia, ale z każdym kolejnym coraz bardziej.

Kot również pokochał swoich nowych opiekunów dobrych, ciepłych ludzi. Tacy nie skrzywdzą i nie wyrzucą na ulicę, jak poprzedni właściciele. Dlatego był spokojny.

Nawet gdy przypadkiem zrzucił coś ze stołu czy komody, nie krzyczeli na niego, tylko prosili, by następnym razem był ostrożniejszy.

Na pewno będę! odpowiadał mruczeniem, po raz dziesiąty tego dnia wskakując na komodę i zrzucając pilot.

Wszystko było dobrze, aż pewnego dnia ktoś zapukał do drzwi.

Kto to może być w niedzielę rano? Igor przeciągnął się i spojrzał na zegar było wpół do siódmej.

Za oknem panowała jeszcze ciemność.

Może sąsiedzi? zasugerowała Natalia. Może coś się stało?

Zaraz sprawdzę.

Gdy otworzył dr

Idź do oryginalnego materiału