Mruczek zaginął – pomóżcie go odnaleźć!

7 godzin temu

**Dziennik osobisty**

Mruczek zniknął

Natalio, jesteś w domu? Igor wpadł do mieszkania i zastygł, widząc żonę w przedpokoju. Siedziała skulona i głośno łkała. Nic nie zrozumiałem przez telefon. Płakałaś tak, iż ledwo słyszałem słowa. Potem, na złość, rozładowała się bateria. Co się stało? Wyglądasz, jakbyś widziała ducha.

Mruczek zniknął ledwo wyszeptała Natalia. Nie ma go w domu.

Jak to zniknął?! zdumiał się Igor. Gdzie mógł się podziać? Może się gdzieś schował?

Nie. Twoja siostra Wika Powiedziała, iż przypadkiem wybiegł na klatkę, kiedy wychodziła z Michaśkiem na spacer. Ale przecież wiesz, Igorze, nasz Mruczek Sam by nie uciekł. Po co mu ulica, skoro tam niemal zginął? Myślę, iż ona go wypuściła specjalnie

Co?! Igor zaciął pięści. Gdzie ona jest teraz? Gdzie Wika?

Podobno poszła do sklepu Nie wiem. Szukałam Mruczka cały czas, ale nigdzie go nie ma. Nikt go nie widział. Jak to możliwe, Igorze? Czy człowiek jest zdolny do takiej podłości? Wyrzucić bezbronne stworzenie na ulicę. Zimą. Czy to w ogóle ludzkie?

Człowiek nie. Ale Wika Wika może. Zwłaszcza iż już raz coś takiego zrobiła. Nie martw się, dziś jej tu już nie będzie. Ech, po co w ogóle ją wpuściliśmy

***

Miesiąc temu

Igor szedł w stronę przystanku, gdy nagle zauważył coś szarego pod warstwą śniegu.

Najpierw pomyślał, iż to kamień. Ale kamień był dziwny nie tylko leżał, ale i drżał jak stara lodówka z PRL-u.

Może to przykuło jego uwagę. Nigdy bowiem nie widział, by kamienie trzęsły się z zimna.

Żeby zaspokoić ciekawość, zszedł z chodnika i podszedł bliżej.

Dopiero wtedy zobaczył, iż to nie kamień, ale mały szary kotek.

No nie mruknął, drapiąc się po głowie. Co ty tu robisz, malutki?

To pytanie było retoryczne.

Każdy wiedział, co robią porzucone zwierzęta walczą o przetrwanie. Ten kotek też próbował przeżyć.

Nie miauczał, nie wzywał pomocy Po prostu leżał i drżał.

Jakby pogodził się z tym, iż nikt się nim nie zainteresuje.

Igor delikatnie podniósł go, strzepując śnieg z futerka, po czym gwałtownie schował pod kurtkę i pobiegł na przystanek, gdzie właśnie podjeżdżał tramwaj.

W drodze do domu przypomniał sobie, iż Natalia od dawna marzyła o takim kocie szarym w prążki, ale zawsze brakowało czasu, by zajrzeć do schroniska.

A tu los sam go podrzucił pod nogi. A gdy los daje trzeba brać.

Natalio, mam dla ciebie niespodziankę uradowany oznajmił, wchodząc do mieszkania.

Och, ostatnio po prostu mnie rozpieszczasz uśmiechnęła się żona, wychodząc do przedpokoju. Najpierw złote kolczyki, potem wymarzony telefon, a teraz bilety do kina. Co tym razem? Wycieczka w góry?

Coś lepszego! rozpromienił się Igor i, rozpinając kurtkę, wyjął kotka. Proszę! Znalazłem go na ulicy. Chyba chciałaś właśnie takiego? Szarego w paski?

Boże westchnęła Natalia. Jest zupełnie zmarznięty, biedaczek. Dawaj go tu, ogrzeję. A ty się rozbierz, umyj ręce i chodź na kolację.

Spojrzała na kotka i uśmiechnęła się: Jaki śliczny

Tak Igor i Natalia zostali opiekunami Mruczka. Długo zastanawiali się nad imieniem, ale w końcu wybrali klasyczne.

Mruczek pasuje mu bardziej niż jakiś Tom czy Lucas.

Zgadzam się, kochanie.

To wydarzyło się pod koniec listopada, gdy spadł pierwszy śnieg. Dzięki temu kotek nie poznał uroków życia na ulicy zimą.

I dobrze. Dla wielu to ostatnia próba

Przez dwa tygodnie, które Mruczek spędził w nowym domu, Igor i Natalia bardzo się do niego przywiązali.

A raczej pokochali go od pierwszego dnia, ale z każdym kolejnym tylko mocniej.

Kot też pokochał ich dobrych, ciepłych ludzi. Tacy nie skrzywdzą i nie wyrzucą, jak poprzedni właściciele. Dlatego był spokojny.

Nawet gdy przypadkiem zrzucił coś ze stołu, nie krzyczeli, tylko prosili, by następnym razem był ostrożniejszy.

Oczywiście! odpowiadał miauknięciem, po raz dziesiąty tego dnia skacząc na komodę i zrzucając pilot.

Wszystko było dobrze, aż pewnego ranka ktoś zapukał do drzwi.

Kto to może być w niedzielę o świcie? Igor przetarł oczy i spojrzał na zegar była wpół do siódmej.

Za oknem wciąż panowała ciemność.

Może sąsiedzi? zasugerowała Natalia. Może coś się stało?

Sprawdzę.

Gdy otworzył drzwi, zobaczył swoją siostrę Wikę. I nie samą z pięcioletnim synem Michaśkiem.

Cześć, braciszku uśmiechnęła się. Przyjechaliśmy w gości. Nie masz nic przeciwko?

adekwatnie to

Wiem, wiem trzeba było uprzedzić. Ale sytuacja nagła, a o tej porze i tak byś nie odebrał. Więc postanowiłam przyjechać. Wpuścisz nas? I pomożesz z walizką, bo ledwo dotarłam na czwarte piętro.

Igor oczywiście wpuścił siostrę z siostrzeńcem. Ale walizka go zaniepokoiła. Zwykle nie zabiera się jej na krótkie wizyty.

Co się stało?

A co, nie oczywiste? odparła pytaniem. Mąż mnie wyrzucił. Znalazł sobie inną, wyobrażasz? A ja nie mam gdzie iść. jeżeli nie masz nic przeciwko, pobędę u was trochę. Dopóki nie ogarnę sprawy. Przy okazji razem spędzimy Sylwestra. Fajnie, co? Od czterech lat prawie się nie widujemy. A przecież jesteśmy rodziną.

Wiesz, dlaczego się nie widujemy Na kłamstwach trudno budować relacje.

Och, daj spokój. Kto stare wspomina, temu oko wypada, jak mówią. Ile można mnie tym wypominać? Pomyliłam się, zdarza się.

Igor chciał coś odpowiedzieć, ale się powstrzymał.

Nie chciał zaczynać dnia od kłótni.

I Natalia raczej nie pochwaliłaby, gdyby napadał na siostrę, którą mąż wyrzucił z domu.

Chociaż Wika na to zasługiwała.

Pięć lat

Idź do oryginalnego materiału