Część ósma
Godziny mijały powoli. Nagle pies leżący w pobliżu ognia skoczył na równe nogi, szczekał z furią, a owce popędziły w ciemność. Gdy pojawiła się ogromna, ciemna forma Pedro chwycił swoją strzelbę i chciał strzelić ale przypomniał mu się z przerażeniem niedźwiedź wysoki na trzydzieści stóp, a jego łoże było na wysokości tylko piętnastu stóp. Wobec tego wszystkiego leżał na łożu z twarzą skierowaną w dół i modlił się. O poranku znalazł ślady niedźwiedzia i brak czarnej owcy.
Z rana, gdy ranczerzy podróżowali przez otwarte równiny, oko Pedra dostrzegło mężczyznę siedzącego powyżej nich na skale. To był Lan Kellyan, myśliwy. Każdy z nich był zadowolony, iż „rozmawiał z człowiekiem” i pozyskiwał wiadomości. Pedro opowiedział jemu o olbrzymim niedźwiedziu, który zabijał jego owce: „Ach to diabeł nie niedźwiedź, to prawdziwy terrorysta”. I tak już olbrzymi niedźwiedź urósł teraz do rozmiarów czterdziestu stóp. Kellyan roześmiał się ale Pedro przysięgał, iż jego historia to szczera prawda. Wtedy pokazał Lanowi słoik wraz z małą ilością złotego pisaku w jego wnętrzu. „Dam tobie połowę tego złotego piasku, jeżeli zgodzisz się odnaleźć niedźwiedzia.” - rzekł Pedro. Lan nie miał pieniędzy; myślał przez kilka minut, wtedy powiedział: „Zabiję twojego niedźwiedzia za cały złoty piasek w słoiku”. „Zgadzam się!” - odparł z namysłem pasterz - „Pod warunkiem, iż przyprowadzisz te owce, które teraz głodują na skałach, tam w kanionie”. Tak więc Lan podążył śladem grizli, śladem Jacka, swego starego towarzysza zbaw. Łowca poszedł od razu do kanionu i znalazł ogłupiałe owce stojące na skałach i gotowe umrzeć z głodu niż zejść na dół. U wejścia do kanionu znalazł pozostałości dwóch owiec, zabitych i zjedzonych przez niedźwiedzia. Były tam również ślady niedźwiedzia. Lan ściągnął jedną z owiec ale ona zaraz wdrapała się ponownie. Zebrał małe wiązki rózeg i gałęzi na zewnątrz kanionu, i ściągnął głupie stworzenia jedną po drugiej. W ten sposób wydostał je z śmiertelnego więzienia i poprowadził do zagrody. Wtedy pokierował nimi poza zagrodę w kierunku reszty stada.
To była prawdziwa przeprawa na obszarze jakichś sześciu mil i było już późno w nocy, gdy Lan dotarł do Pedra. Pedro cieszył się z odzysku kilku swoich owiec i dał Lanowi połowę złotego piasku. Tej nocy obozowali razem. Żaden niedźwiedź się nie pojawił. O poranku, gdy Lan dotarł do kanionu ponownie, odnalazł zgodnie z oczekiwaniem, zabite przez niedźwiedzia owce, które jeszcze pozostały od wczoraj na skałach. W nocy Jack przybył do obozu po więcej owiec. Myśliwy zbudził się, jego strzelba trzasnęła podczas ładowania naboju; niedźwiedź parskał, popędził w okoliczne krzewy i zbiegł.





