Moja teściowa była u nas w odwiedzinach, a po jej wyjeździe pies zaczął warczeć i drapać ziemię: zacząłem kopać tam, gdzie szczekał – i odkryłem coś przerażającego

polregion.pl 16 godzin temu

Moja teściowa była u nas w odwiedzinach, a kiedy wyjechała, pies zaczął warczeć i drapać ziemię. Zacząłem kopać tam, gdzie szczekał i znalazłem coś przerażającego.
Mój mąż i ja mieszkamy na wsi, spokojnie i cicho. On pracuje w gospodarstwie rolnym, ja zajmuję się domem i ogrodem. Teściowa mieszka w mieście u najmłodszego syna i szczerze mówiąc, nigdy nie mieliśmy dobrej relacji. Od pierwszego dnia mnie nie zaakceptowała. Rzucała osądzające spojrzenia i ciskała złośliwe uwagi. Ale znosiłem to. Dla męża. Poza tym odległość sprawiała, iż widywaliśmy się rzadko.
Ostatnio jednak nagle oznajmiła, iż chce uciec od miejskiego zgiełku i przyjechała do nas na tydzień. Twierdziła, iż za nami tęskni. Przeczuwałem, iż to nie wróży nic dobrego, ale mąż nalegał.
Już od pierwszego dnia zaczęła krytykować wszystko. Zupa była za słona, firanki nie wyprasowane, a naszą pięcioletnią córkę, Zosię, wychowuję całkiem źle. Wciąż prowokowała kłótnie, aż w końcu udało jej się choćby poróżnić mnie z mężem. W nocy załamałem się i płakałem. Chciałem tylko, żeby to się skończyło.
Kiedy wreszcie wyjechała, odetchnąłem z ulgą. Ale następnego dnia zaczęły się dziać dziwne rzeczy.
Nasz pies, Burek, zwykle łagodny i posłuszny, nagle stał się agresywny. Warczał na pusty ogród, biegał w kółko, drapał ziemię przy jednej z grządek, szczekał i grzebał łapami. Próbowałem go odciągnąć, ale się nie dał. Patrzył na mnie i kontynuował to dziwne zachowanie.
Następnego dnia było tak samo. Nie wytrzymałem wziąłem łopatę. Serce mi waliło: pies nie zachowuje się tak bez powodu. Coś go przerażało. Zacząłem kopać tam, gdzie szczekał.
Nagle ziemia się zapadła. Zamarłem. Z gleby wystawała czarna torba. Solidnie zawiązana. Z drżącym sercem wyciągnąłem ją.
W środku ohydny zapach i dziwne przedmioty: kosmyki włosów, starą sukienkę dziecięcą (nie Zosi!), lalkę z odłamaną głową oraz paczkę zdjęć, na których byliśmy ja, mój mąż i córka z wyciętymi oczami.
Przeszedł mnie zimny dreszcz. Zrozumiałem, iż to coś okultystycznego, może klątwa. Kto mógł zrobić coś takiego?
Była tylko jedna odpowiedź teściowa. Tylko ona była na posesji, tylko ona mogła wykopać dziurę, gdy byłem w kuchni lub z dzieckiem.
Nie wiedziałem, co robić. Zabrałem torbę do kościoła. Ksiądz powiedział, iż to klątwa na zniszczenie rodziny.
Zwykle nie wierzę w takie rzeczy, ale zachowanie Burka i wszystko, co teściowa mówiła i robiła przez te dni wszystko układało się w przerażającą całość.
Od tamtej pory zabroniłem jej wstępu do naszego domu. Opowiedziałem wszystko mężowi. Na początku mi nie wierzył, ale gdy zobaczył zdjęcia i zachowaną torbę, długo milczał.
A Burek od tamtej pory śpi tylko przy drzwiach, jakby nas pilnował.
Nie wiem, co tak naprawdę chciała osiągnąć moja teściowa, ale jedno wiem na pewno: nigdy więcej nie postawi nogi w naszym domu.
Co o tym myślicie? Przesadzam? A może kryje się za tym coś jeszcze mroczniejszego?

Idź do oryginalnego materiału