Moja rodzina

6 dni temu

Sroga rodzina
Zanurzyłam wzrok w wielkim pomieszczeniu domowym. Wszystko wyglądało jak należy, mój dotychczasowy świat, choć teraz fragment niezbędnej nowości. Dzieci, Cecylię i Magdalenę, poprawiłam fartuszki, a Filip lub ogrzewa się w słońcu przed drzwiami. Halina, moja mamaciła, usiadła już na sofie, starannie ufarbowana. Wczoraj Lukasz zadzwonił, powiedział, iż wraca dziś, ale nie sam… ma dla nas niespodziankę.

Czekałam na telefon w urzędzie wsi, bo tam jeszcze działał, bardzo długo. Cztery miesiące już było po nim, od jak wyjechał w poszukiwaniu zarobku. Tak看了一 go mózg, iż znalazł pracę w Łodzi.
Popłakiwałam wtedy:
– Luku, po co tak nam rozerwać? Ty w mieście, a my z córkami tu, sami.
– No, czemu płaczesz, jakbyś mnie trwałe wypchnęła na świat? Cały dach wymieniać trzeba, córki idą do szkoły, a pracy w wsi nie ma.
– Wiem, ale czuję się jak połamać. Czy nie moglibyśmy pojechać razem?
Odrzucił mnie z twarzą zderecyzowaną:
– Ceculo, wyobraź sobie, iż sam wyjeżdżając zarabiam dużo. A jeżeli byśmy pojechali wszyscy, to wszystko moje trzeba by było wydać na wynajem, a ty przecież nie rozumiesz, jak drogi życia w mieście!
Zrozumiałam, iż Lukasz racji. Zysk jest konieczny, a wyjazd całej rodziny nie ma sensu. Tutaj mam jakąś pracę, dom przy zagródce. Kochałam go, ale serce było dziś za ciche. Musiałam go puścić.

W zeszłym miesiącu przyszedł pierwszy przelew od niego. Na ubranie najładniejsze pojechałam do poczty, żeby to odbić. Wiem, iż babki w wsi mówią o mnie, iż Lukasz mój porzucił w szale i dzieciaczki. Powiedziałyby, iż nie warto iść po Kuligach. A zatem poszłam, kiedy połowa wsi przyszła po emerytury, żeby kto się czymś zasłużył. Spojrzeli na mnie z zawiścią, z zazdrością. Co najmniej to tak mi się wydawało.
I wczoraj Lukasz zadzwonił. Ciekawość podbierała mi życie. Co to za niespodzianka. Czy to w ogóle ma znaczenie? Najważniejsze, iż wraca! Jak bardzo czułam jego brak… Przygotowałam choćby wannę, żeby obłamać go od razu. Tu dzieci były.

Halina Paradoksalnie obserwowała mnie z pogardą:
– Czemu tyle duchu? Skoro zdrajca wraca do ciebie!
– Halinko, to mój mąż! Pracuje z wysiłkiem, za niego to się walczy.
– Oj, Cecyflo. Każdy mówi, iż on畢竟 nie zarabia jakby przepierdalał…

W oddali zawołała Cecyliusz:
– Mama, tam tata!
Zerknęłam w lustro. Wszystko dobrze, może być. Nie chcę zawieść przed sercem i sąsiadami. Ciekawość ich pociąga.

Wyszedłam, a na drodze widziałam Lukasza i jego niespodziankę. Niespodzianka wisiała na jego ręce. Metr sześćdziesiąt, idealnie nacoszczona i z rzeczą długimi włosami.
Zamarłam. Wzrok sąsiadów zaszumiał. Lukasz otworzył bramę, wpuszczając tę kobietę i wszedł.
– Cześć, Cecylio.
– Cześć, Lukasz. A co się to wydarzyło?

Uśmiechnął się zastraszony:
– To Aneta… No, po prostu, chcę się z nią ożenić.

Całe moje serce wgnieździło się.
– A ja i dzieci?
– Zaufaj, nie rozpaczajmy nastrój. Wejdźmy do domu, porozmawiamy.

Wtedy Halina weszła w drzwi:
– Nie mam ochoty! Dobra, jak przyjechałeś, to jak byś się natychmiast znowu walił!
– Mamko, ty mnie, swego syna, wyganiać?
– Nie mam już ani jednego!

Stara zmieniła się i zniknęła za drzwiami. Sąsiedzi zaczęli odzywać się:
– Dobrze, iż kobieta chwala ostatecznie!

Lukasz stał oszołomiony w ogrodzie, a jego Oleńka próbowała wlać go do stawu.
– Luku, czy domyśli się, iż on jest może sprzedany?
– O, on jest moja!

Wpadłam do środka, rzuciłam się na łóżko. Krzyczałam. Dzieci pobiegły do mnie:
– Mama, nie płacz.

Myślałam wtedy, iż świat padł, iż niczego głupszego być nie może. Jakoś okazało się, iż może.

Za tydzień przyjechało auto z Wrocławia. Wyjął z niego dwaj ludzie, młody i starszy. Młody z nich spocił się ku mnie i powiedział:
– Cecylio Nowakówna?
– Tak.
– Musi pani zgaszyć dom.
– Skąd?
– Dom należy do Luksa. Jest ten handel. Tutaj dokumenty. Jutro nowy właściciel tu przyjedzie.

Gromada ludzi zbierała się wokół.
– Co ten przeklęty zrobił?
– Wypchnął!

Starszy mężczyzna czym przerwał.
– Panowie, nie wpierajcie! Sprzedaż zgodna z prawną zasadą!

Z pomocą policyjną doszlo do spokoju.

– Pani Cecylio, mamy tu sprawę. Po prawu, dom został sprzedany. Można, oczywiście, spróbować podać w sąd…
– Hmm, a może to znowu coś naprawić?

Drugi rozmawiał o żółtym papierze.
– Musi pani dom uzdrowić, mamy tutaj listę, który meble zostaną.

Został mnie ten papierek, a Halina rzekła:
– Pójdź z nami, Cecylio. W moim domu jest miejsce.

Zapakowaliśmy się bez słów.

Minął rok.
– Cecylio, zobacz, jak ładnie dziewczynki się rosną!
– Dzięki temu, iż są ze mną!

Obecnie z panią Haliną i Halinką dzielę dom z książką. Razem gramy, pracujemy w ogrodzie. Całość została przejęta przez mnie. Gdy po przeprowadzce Halina mnie spytała:
– Przebaczyłaś?
– Mam ty, Halinko, i dzieci, nie szanuj się! To rodzina!

Wpadł zapewnie Filip:
– Mama, znowu ojciec!

Zmusiłam się do uśmiechu.
– Jak ty?

Twarzialsz z zaskoczeniem.
– Tu, z walizką.

W tej chwili stała przy bramie, a w dłoniach wiązka chleba.
– Moje serce znowu pęknie.

Lukasza już nie był przystojny, on tu pokrywasz…”

Gdy czułam, iż on Kulig, to teraz wygląda jak przeklęty.
– Tak?
– Wróciłem…

Wszedli się czyni znowu wokół.
– Co chcesz?

Chciał znowu zaatakować emocje.
– Czy nie jesteś podziurawiona…

Pojawiłem się:
– Home!

Mężczyzna z rogami patrzył.
– Trzymam różdżkę w równiku.

Runął jakiś kiołek, on zaczął umykać, ale rogi…

Z żartem :
– Serdecznie przywitajcie sie z nowym domem.

Idź do oryginalnego materiału