Moja mama oddała mojego psa do schroniska za moimi plecami: „Lepiej, żebyś miała dziecko!”

14 godzin temu

Moja mama oddała mojego psa do schroniska za moimi plecami: „Lepiej byś dziecko sobie sprawiła!”

Stało się to po pięciu latach małżeństwa. W końcu razem z mężem odetchnęliśmy i wybraliśmy się na krótki wypad w góry — nie za granicę, nie do drogiego hotelu, tylko po prostu, by odpocząć od codziennego zgiełku, zmian w pracy, kredytu i tej całej miejskiej karuzeli. Jedyną rzeczą, która spędzała mi sen z powiek przed wyjazdem, był nasz ukochany pies, Burek. Wzięliśmy go dwa lata temu ze schroniska. Stał się dla nas jak dziecko — wierny, mądry i nieskończenie czuły.

Nasi przyjaciele nie mogli pomóc, teściowa miała męża z silną alergią, więc w końcu poprosiłam mamę. Zgodziła się, choć nie od razu. Wtedy wydawało się, iż pogodziła się już z naszym „czworonożnym synkiem”. Czasem choćby przynosiła mu smakołyki i się z nim bawiła. Spakowałam wszystko, co potrzebne — karmę, zabawki, legowisko, miski — i zawiozłam do mamy.

Wyjechałam z poczuciem ulgi. Ale kiedy wróciłam po tygodniu, pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, to pusta cisza. W mieszkaniu nie było Burka. Ani jego misek, ani zabawek, ani choćby śladu po legowisku. W panice zaczęłam dzwonić do mamy. Długo nie odbierała, a gdy w końcu się odezwała, powiedziała to swoim zwykłym, chłodnym tonem, jakby nie chodziło o żywą istotę, tylko o starą doniczkę:

— Oddałam go z powrotem do schroniska. Powinniście wreszcie pomyśleć o dziecku, a nie zajmować się psem.

W tamtej chwili coś we mnie pękło. Ziemia jakby przestała istnieć pod moimi stopami. Nie mogłam uwierzyć, iż mama, która przez całe życie była przy mnie, mogła tak postąpić — zdradzić nas, zdradzić Burka. choćby nie pytając, nie ostrzegając.

Mówiła jeszcze coś o „braku rozpraszaczy” i „instynkcie macierzyńskim”, który powinnam skierować na człowieka, a nie na psa, ale przestałam słuchać. Odłożyłam słuchawkę i razem z mężem od razu pojechaliśmy do schroniska.

Tam przywitał nas chłód. Okazało się, iż mama opowiedziała pracownikom bajkę o tym, iż spodziewamy się dziecka i nie radzimy sobie z psem. Długo tłumaczyliśmy, błagaliśmy, pokazywaliśmy zdjęcia, dokumenty, rozmowy z weterynarzem. W końcu nam uwierzyli. Burek wrócił do domu. Wystraszony, niepewny, nie od razu podszedł. Ale gdy w końcu się przytulił — rozpłakałam się jak nigdy w życiu. W schroniscie poprosili o nasz numer, żeby czasem sprawdzać, jak się miewa.

Od tamtej pory nie rozmawiam z mamą. Nie potrafię. Jak wybaczyć coś, co dla mnie jest rodziną, a dla niej tylko „przeszkodą” na drodze do „wnuków”?

Mam dopiero dwadzieścia pięć lat. Razem z mężem się kochamy, żyjemy uczciwie, pracujemy, spłacamy kredyt. Nie mamy idealnego życia, ale jesteśmy szczęśliwi. Tak, teraz nie planujemy dzieci — bo chcemy być gotowi. Psychicznie, finansowo, fizycznie. Nie rezygnujemy, ale też nie chcemy ich dla odhaczenia, tylko po to, żeby „mama była zadowolona”.

A pies? Dla niektórych to tylko zwierzę. Ale dla nas Burek to część rodziny. I jeżeli nie jestem gotowa teraz na dziecko, to nie znaczy, iż nie mam w sobie miłości, troski i odpowiedzialności. Daję je naszemu Burkowi. A on nie przeszkadza, tylko uczy i przygotowuje. Stał się pomostem do zrozumienia, co znaczy być oparciem dla kogoś, kto całkowicie na ciebie liczy.

Mama nie chciała tego zobaczyć. Dla niej wszystko musi być po jej myśli: ślub — dziecko, brak dziecka — wina. A to, iż żyjemy po swojemu, bez awantur, z szacunkiem, budując fundament, nie liczy się.

Od tamtej pory próbowała kilka razy się odezwać. Pisała, dzwoniła. choćby chciała przyjechać. Ale ja nie otwieram. Nie jestem gotowa. Może kiedyś wybaczę. Ale nie teraz. Zdrada to nie wtedy, gdy ktoś popełnia błąd. Tylko gdy robi to świadomie, na zimno, kosztem ciebie. Tak postąpiła moja mama. I to ból, z którym jeszcze sobie nie poradziłam.

A Burek teraz śpi u mnie na kolanach. Znów się uśmiecha. I ja też. Znów jesteśmy rodziną. A kiedyś, gdy przyjdzie czas, nasze dziecko będzie rosło u jego boku. Bo Burek to nasz pierwszy syn. Pies, który nauczył nas odpowiedzialności, wierności i bezwarunkowej miłości.

Idź do oryginalnego materiału